[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego zabiłaś Trusdale'a? Zupełnie jakbyśmyplotkowały przy herbatce.- To właśnie próbuję ci powiedzieć.Zapytałam potem Ashtona, no wiesz,o tę sprawę Trusdale'a, o to, co z nią dalej.Odpowiedział, że zapewnespróbujesz załatwić ją polubownie, więc postanowiłam, że ci w tym pomogę.Doszłam do wniosku, że jeśli Trusdale zachoruje albo umrze po wypaleniuskręta z marihuaną, to po prostu będziesz musiała, no wiesz, pójść na ugodę.Jeszcze nim zauważysz te fałszywe rachunki.Skąd u Jennifer takie doskonałe rozeznanie w procedurze sporu prawnego?- Skąd wiesz o takich rzeczach? - zapytałam.- Och, Ashton cały czas mi o tym opowiada.Zupełnie jakby prowadziłwykład na uniwersytecie i mówił do studentki siedzącej w pierwszymrzędzie.Nie uwierzyłabyś, co jeszcze wiem.Rzeczywiście.- Byłam pewna, że jak już po śmierci Trusdale'a zawrzesz ugodę, to niebędziesz więcej przeglądać tych zapisków z ubezpieczalni i zamknieszsprawę.Pomyślałam, że na tym się skończy cala ta afera.Ale wtedy Ashton powiedział mi, że Jackson zrzucił na ciebie sprawęRandolpha.Wątpiłam, żeby Jackson zauważył fałszywe rachunki zubezpieczalni, przynajmniej tak go oceniałam na podstawie tego, co Ashtonmi o nim opowiadał, ale ty byś je zauważyła, prawda? Jak się nazywa to, naco cierpisz, zespół obsesyjno-kompulsywny?No cóż, Ashton to z pewnością straszna gaduła, pomyślałam i zaczęłam sięwycofywać w stronę kuchni, zastanawiając się po drodze, jaką tam znajdębroń i jak szybko potrafię biegać.- Kiedy dostałaś sprawę Randolpha, musiałam zabić również i jego, boprzeglądasz zapiski z ubezpieczalni i takie rzeczy.Musiałam spowodować,żebyś zamknęła tę sprawę, nim porównasz dane z ubezpieczalni z danymi zjego gabinetu.Pomyślałam, że próba zabicia Randolpha była idiotyczna, dziwaczna,żałosna i chora i straszliwie pogarszała jej sytuację.- Jenn, czy ty nigdy nie pomyślałaś, że może potrzebujesz pomocy?Jennifer potrząsnęła bronią w moim kierunku, co było przerażające, ale nieaż tak bardzo.Byłoby gorzej, gdyby zaczęła strzelać w moim kierunku.- To ty potrzebujesz pomocy - powiedziała, a ja pomyślałam, że stwierdzarzecz oczywistą.- I przestań przesuwać się w stronę kuchni.- Och, Jenn, daj spokój, przecież mnie nie zastrzelisz.- Nie, nie zastrzelę cię.Zamierzam cię zrzucić z mostu Sunshine Skyway.No wiesz, samobójstwo.Zbieraj się, idziemy.- Jenn, nie zachowuj się jak wariatka! Co, u licha ciężkiego, da ci mojaśmierć?- Nie waż się nazywać mnie wariatką! - wrzasnęła, a rysy jej twarzywykrzywił całkiem nowy i straszliwy grymas.- Cały rok musiałamudowadniać, że nie jestem szalona.W Miami, kiedy zabito mojego męża, biednego słodkiego Elliota - dodała.Jej glos zrobił się nagle łagodny, a oczy rozmarzone.- Nie miałaś pojęcia, żebyłam mężatką, prawda?Niemal słyszałam cichutkie popiskiwania, z jakimi neuroprzekazniki wmoim mózgu łączyły ostatnie fragmenty informacji.- Jennifer, ty nie jesteś.nie byłaś.czy ty przypadkiem nie jesteś ElaineJoblosky?Gwałtownie zaczerpnęła powietrza i zaczęła szlochać.Uznałam to zapotwierdzenie.- Więc sfałszowałaś rachunki.Fałszowała rachunki doktora Trusdale'a i doktora Randolpha przezzemstę? Dobre pytanie.Tymczasem Jennifer nagle doszła do siebie i znowupotrząsnęła bronią w moją stronę.- Ci ludzie zabili mojego męża, postąpili zupełnie tak samo, jakby gootruli, i nikt nic nie zrobił w tej sprawie.Więc wystawiałam fałszywerachunki na ich nazwiska i wpłacałam te pieniądze na inne konta, żeby ichoskarżono o oszustwo, a przy okazji okradałam tę ubezpieczalnię, którazabiła Elliota.- To dlaczego się bałaś, że to wszystko wykryję? To znaczy dlaczegozabiłaś Trusdale'a, skoro chciałaś, by został oskarżony o oszukiwanieubezpieczalni?- Ach, wtedy dopiero zaczynałam.Pózniej zrozumiałam, że Trusdale iRandolph pewnie w ogóle nie poszliby do więzienia za te fałszywki, ipostanowiłam wymyślić inny, lepszy plan.A potem uświadomiłam sobie, żetak naprawdę Elliota zabiła ubezpieczalnia, a jedyny sposób, żeby wyrównaćz nią rachunki, widziałam w tym, żeby im ukraść tyle pieniędzy, ile się tylkoda.No więc widzisz, rozszerzyłam działalność, zwiększyłam liczbę lekarzy.Nie masz pojęcia, jak szybko zaczęło to iść i jak te pieniądze z ubezpieczalnizaczęły się sumować.Uświadomiłam sobie, że w pewien chory sposób był to prawdziwiegenialny plan, ale uznałam, że w takim momencie prawienie komplementówbyłoby niestosowne.Zapytałam więc tylko:- Ale dlaczego chcesz zabić akurat mnie?- Słyszałam, jak rozmawiasz z Ashtonem przez telefon, i domyśliłam się,że wszystko zrozumiałaś.Ale powiedziałaś mu, że nie zadzwoniłaś napolicję.Cholera, była jednak u Ashtona.Znowu się przeliczyłam.- Ale Ashton też wie, więc jeśli mnie zabijesz, to ci to w niczym niepomoże.Zaczęłam się jednak zastanawiać, i to nie po raz pierwszy, czy Ashtonprzypadkiem też nie był częścią jej planu.- Ashton potrafi dochować tajemnicy - odparła i uśmiechnęła się do mnietym swoim uśmiechem cheerleaderki, czym wystraszyła mnie niemalśmiertelnie.Zrozumiałam, że Ashton zapewne już nie żyje.Oczymawyobrazni ujrzałam jego pokiereszowane ciało wykrwawiające się kolonaprawdę wielkiego basenu.- Ale dlaczego na Skyway? - spytałam.Po czym zaczęłam się zastanawiać,czy planuje zrzucić z mostu również Ashtona, jakbyśmy byli parąkochanków, albo coś w tym rodzaju.- Mówiłam ci: żeby wyglądało na samobójstwo.Wszyscy wiedzą, że maszhopla na punkcie tego mostu.- Głupawy uśmiech blondynki zniknął z twarzyJennifer.Choć nie było to łatwe, spróbowałam myśleć tak jak ona.Ashton albo jużnie żyt, albo wkrótce miał nie żyć, albo naprawdę nic nikomu nie powie, a japopełnię zaraz samobójstwo.I co wtedy zrobi Jennifer? Czy sądziła, żebędzie bezkarna dlatego, że nie zadzwoniłam na policję? A co z Samem?Czy jeśli powiem Jennifer, że Sam również wie, spróbuje zabić i jego? No,ale przecież to dorosły facet z wielkim gnatem, który potrafi o siebie zadbaći który zapewne nie otworzy niefrasobliwie drzwi morderczyni, prawda?Ale jeśli jej powiem, że policja jednak wie, pozostaną jej dwa wyjścia:albo zostawi mnie w spokoju i da dyla, albo dojdzie do wniosku, że należyinnie zastrzelić za to, że ją wydalam, i dopiero potem ucieknie.Nie miałamzielonego pojęcia, która opcja będzie jej bardziej odpowiadać, a pięć-dziesięcioprocentowe ryzyko, że mnie jednak zastrzeli, jakoś wcale mnie niepociągało.Poza tym zainscenizowanie mojego samobójstwa potrwa, a dziękitemu zyskałabym sporo cennego czasu.Poczułam, że pocą mi się dłonie.Doszłam do wniosku, że największeszanse na przeżycie mam w domu, gdzie może odnalezć mnie Sam, i muszęstarać się jak najdłużej tu pozostać.No bo na pewno się domyśli, że należyprzyjechać do mnie tutaj, natomiast skąd niby miałby wiedzieć, że ma mnieszukać na Sunshine Skyway? Jeśli powiem Jennifer, że Sam wie, zmniejszęszansę, że pozwoli mi jeszcze trochę się ociągać, natomiast zwiększęprawdopodobieństwo, że mnie po prostu zastrzeli.Obmyśliłam zatem innyplan: nie mówić Jennifer, że policja już wie, i próbować tu zostać jaknajdłużej, aż uratuje innie mój nowy kochanek.- Po co sobie zawracasz głowę z pozorowaniem samobójstwa? - spytałam.Dobra, sądzę, że sama wiem, dlaczego, ale chodzi przecież o to, żebyodwlekać, odwlekać, odwlekać moment wyjścia z domu.- No bo wtedy nikt nie będzie mnie podejrzewał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]