[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sądzę, że zrobią w tył zwrot i wrócą przez pustynię.Einsel od dawna podejrzewał, że Warsovran planuje właśnie takie użycieSrebrzyśmierci, ale starannie unikał tego tematu.Teraz pogrążył się w ponurym,pełnym obaw milczeniu.Nikt z nich nie wiedział, że oblężony król Diomedy także uznał, iż publicznewidowisko stanowi pewną drogę do popularności.Już dawno rozkazał swoim ludziomzbudować z części zapasowych katapultę bardzo dalekiego zasięgu i kiedy eskadraGriffy oraz eskorta honorowa statków zaczęły się ustawiać w szyku, uznał, że toidealna okazja do przeprowadzenia prób.Z katapulty wystrzelił pierwszy pocisk, którystanowił kawałek skały o bardzo dokładnie wyliczonej wadze.Poleciał daleko zapierścień okrętów, a nawet eskortę i spadł na pusty obszar wody, nie wyrządzającżadnych szkód.Niewiele osób go zauważyło i nikt nie pomyślał, by wydać dwómrzędom statków rozkaz rozproszenia się.W sześć minut pózniej między tymi rzędamiwylądował drugi pocisk, zwracając na siebie o wiele więcej uwagi i wywołująckonsternację wśród dowódców.Jako że przy grających orkiestrach trąbki na nic sięnie zdały, na wietrze zaczęły furkotać chorągiewki sygnałowe.Okręt flagowy Warsovrana właśnie znalazł się w zasięgu katapulty i wysoko namurach odległego pałacu odbyła się pośpieszna narada króla z inżynierami.Czy wartoryzykować cenną beczkę spirytusu owiniętą materiałem nasączonym smołą przyzaledwie trzeciej próbie? Król zarządził, że tak.Beczka została załadowana, celnamierzony, poprzecznica regulująca kąt podniesienia ustawiona i zablokowana.Gdycelowniczy uniósł rękę, dowódca obsługi rozkazał podpalić beczkę.- Uwaga trzy, uwaga dwa, uwaga jeden - zwolnić!Beczka pociągnęła za sobą po zachmurzonym niebie cienki łuk czarnego dymu,przeleciała nad okrętem Warsovrana, ale uderzyła w sam środek pokładudalekomorskiego statku handlowego z eskorty honorowej.Wszystkie jego pokładynatychmiast zajęły się ogniem, który buchał nawet ze szpigatów.%7łeglarze i muzycy zpłonącymi włosami i ubraniem wyskakiwali za burtę.Okręt flagowy minął piekło,nawet nie łamiąc rytmu wiosłowania, ale wiatr go spowił smolistym dymem.Z pałacu dobiegły wiwaty, lecz obecność wśród ludzi zgromadzonych na brzegukilku tysięcy żołnierzy z elitarnych jednostek piechoty morskiej sprawiła, że obecnitam diomedańscy patrioci zareagowali nieco mniej spontanicznie.Okręt flagowypłynął jako pierwszy i Warsovran wydał rozkaz przyśpieszenia do tempa bitewnego.Kiedy katapulta na wieży pałacowej była gotowa do czwartego strzału, w jej zasięguznajdowało się jeszcze pięć galer, lecz okrętowi Warsovrana nic już nie groziło.Płonąca beczka poleciała wysoko i daleko, i tym razem uderzyła w pokład rufowyjednej z galer.Było tam zgromadzone trzy czwarte jej oficerów w pełnych zbrojach iuroczystych szatach, którzy natychmiast zostali skąpani w ogniu.Wiedząc, że ślademgalery podążają cztery następne, młodszy oficer z pokładu głównego wbiegł wpłomienie.Chwycił porzucony drąg sterowy i skierował galerę w jeden zdalekomorskich statków handlowych z eskorty honorowej.Dzięki temu zrobił miejscepozostałym galerom, choć płonąca jednostka sczepiła się ze statkiem handlowym irazem z nim zatonęła.Atak miał znaczenie propagandowe, Warsovran utracił tylko jeden okręteskorty.Był wściekły, ale nic go nie obchodziło, co powiedzą albo pomyślą zagraniczniobserwatorzy.- Od razu po powrocie spalę tę kupę zdegenerowanej, bezużytecznejarchitektury na popiół - mruknął do Einsela, który stał obok niego przy relingu.-Włożę Srebrzyśmierć na ciebie.Odzyskasz młodość.Chciałbyś?- Wasza wysokość jest nadto łaskawy - odparł czarnoksiężnik, któremu tapropozycja wcale się nie podobała.W zatoce eskorta honorowa pośpiesznie się rozpraszała, usiłując wyjść zzasięgu nowej katapulty.Okręty oblężnicze utrzymały pozycję, jako że najwyrazniejbyły ignorowane na rzecz ważniejszych celów.Król stał na blankach, wymachująctoporem, a wielmoże z jego świty unieśli szaty albo kolczugi i wypięli pośladki naokręt flagowy.W odległości tysiąca kroków od pałacowych murów sargolski najemnik mierzyłz kuszy, pomagając sobie dalekopatrzem przymocowanym do jej boku.Dalekopatrzbył ustawiony z uwzględnieniem obniżenia lotu strzały, a w jego obiektywie jedwabnenici przyklejone żywicą tworzyły dwie gwiazdki.Gwiazdki te pokrywały się z obrazemtryumfującego króla.Broń miała długie jesionowe łoże, łuk wykonano z laminowanejstali używanej do wyrobu toporów bojowych, a cięciwę stanowił pleciony stalowydrut.Wykonanie tej kuszy zajęło płatnerzowi pięć miesięcy.Broń została bardzostarannie skalibrowana, a choć ciężka, tkwiła na mocnym trójnogu.Woda w zatocebyła spokojna.Uczeń wypatrywał nadbiegających fal wywoływanych przez odległegalery i statki handlowe.Najemnik położył palec na spuście.- Powiedz kiedy! - zawołał.- Wygląda spokojnie; strzelaj, kiedy zechcesz.Najemnik wypuścił powietrze z płuc i nacisnął spust.wiczył od wielu dni,celując tuż pod blanki i mając nadzieję, że strażnicy niczego nie zauważą.Co prawdazauważyli, ale uznali, że ktoś strzela z broni o zbyt małym zasięgu.Dokładniewykonany stalowy bełt trafił króla w brzuch.Monarcha zgiął się wpół, wypuszczająctopór z dłoni, a potem wypadł za mur i rozpoczął długi upadek do wody.Gdyby król padł w tył albo gdyby obrońcy byli dość przewidujący, by udać, żezginął tylko jakiś sługus, mało kto by uwierzył, że Sargolanin zabił króla.Stało sięjednak inaczej.Za królem natychmiast wyskoczyło pięciu mężczyzn, ale mur był takwysoki, że wszyscy zginęli.Inni zaczęli schodzić po linach.Kapitanowie galerpościgowych już zauważyli, co się stało, i skierowali swoje jednostki ku brzegowi.W gorączkowej bitwie, jaka wywiązała się u podstawy pałacowych murów,zatonęły dwie galery, a pięć zostało uszkodzonych, lecz ciało króla wydobyli z wodyToreanie.Był na tyle nierozważny, by ubrać się w złociste szaty i nie włożyć zbroi,więc po wpadnięciu do wody unosił się na powierzchni.Jedna z galer pościgowychzostała wysłana po okręt flagowy i Warsovran pokazał ciało króla Rakeryprzerażonym dygnitarzom, wyjaśniając, że cały incydent był podstępem mającymwywabić króla na widok publiczny.W dwie godziny pózniej eskadra znów wyruszyła ku Helionowi.Na brzegusargolski najemnik siedział na dużej wadze, na której odmierzano tyle złota, ile ważył.- No cóż, Einselu, kosztowało to życie wielu ludzi i wiele statków, lecz udało misię wywabić króla tak, by mógł go ustrzelić mój snajper - oznajmił cesarz zzadowoleniem.- Niezwykle to przebiegły i starannie wyważony plan - zgodził się Einsel - alejestem zaskoczony, że nie wyjawiłeś mi go zawczasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]