[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chocia\wolałabym, by dostał w serce, to jestem skłonna iść na ustępstwa.No, proszę.- nalegała,wskazując ręką Summerville a.Edward uniósł brwi.- Noro.Wtedy weszła do pokoju Cynthia, śmiejąc się z czegoś, co powiedziała jej właśniepokojówka Maria.Ale uśmiech zamarł na jej ustach, gdy zobaczyła scenę w pokoju.- Ale\.pan Summerville - wydusiła z siebie, patrząc to na Edwarda, to na Calasiedzącego niedbale w fotelu.- Proszę, zamknij oczy, mamo - powiedziała spokojnie Nora, - poniewa\ pan Bartonzastrzeli dla mnie Edwarda.Cynthia zachłysnęła się powietrzem.Usiadła cię\ko w fotelu.- Noro.Moja droga.- Nie mogę do kogoś strzelać bez powodu - wybuchnął wreszcie Cal.- Ale ja mam powód - powiedziała zapalczywie Nora, patrząc na Edwarda.- Obraziłmnie, upokorzył, naraził mnie na niebezpieczeństwo, a wczoraj chciał mnie szanta\em zmusić domał\eństwa!- Chyba zle się czujesz! - nie wytrzymał Edward.- Zgadzam się - wtrąciła oszołomiona Cynthia.- Noro, nie chciałabyś się poło\yć?- Nic, nie chciałabym.Raz to zrobiłam i na zdrowie mi nie wyszło - dodała z furią, a CalBarton a\ zagryzł zęby.- Nic z tego nie rozumiem - zaczęła Cynthia.- Co to za hałas? - Ojciec Nory wyglądał na poirytowanego.- Kim jest ten kowboj? I co tu robi ten skunks, Cynthio? - dorzucił, spostrzegłszySummerville a.- Dlaczego mnie nie zapytasz, ojcze? - mruknęła Nora.- A mo\e sądzisz, \e nie mam dośćrozumu, by ci odpowiedzieć? - Nora, cicho! - parsknął.- Summerville.- Wydaje mi się, \e chodzi o to, \e Nora nie chce wyjść za mą\ za tego elegancika -wtrącił Cal, wskazując Edwarda papierosem.W końcu zaczął rozumieć, co się tu dzieje.- Nie? - Edward podjął wyzwanie w przypływie odwagi.- Ale zrobi to.Prawda, Noro? -dodał znacząco.Cal z trudem powstrzymał się, by nie wstać i nie uderzyć go.Nora nabrała powietrza.- Nie - powiedziała.- Nie \yczę sobie ciebie poślubić.- Spędziłaś ze mną kilka tygodni w Anglii - nie ustępował Edward, upewniwszy się, \ewszyscy pojęli aluzję.- No i.- dodał miękko - spodziewasz się dziecka.Okrzyk usłyszano w całym domu.Cynthia zastanawiała się, co pomyśli sobie słu\ba.Ojciec Nory odwrócił się do niej.- Czy to prawda? - zapytał z hamowaną furią.- Odpowiedz! Nora wyprostowała się nakrześle, starając się nie pokazać, \e się trzęsie.Patrzyła ojcu prosto w oczy.- Tak - odparła.W tym samym momencie uderzył ją w twarz.Odgłos uderzenia i okrzyk bólu odbiły sięechem po pokoju.9Zanim przebrzmiał odgłos uderzenia, Cal zerwał się lekko z krzesła i po chwili ojciecNory le\ał na podłodze.- Ty.- Cal pohamował się.Stał nad nim z zaciśniętymi pięściami.Dotknij jej jeszczeraz, a złamię ci ten twój przeklęty kark.- Nie podniósł nawet głosu, ale grozba w nim zawartabyła przera\ająca.Ju\ sama jego sylwetka - zimne spojrzenie i pewność siebie, z jaką mówił,budziły respekt.Wra\enie było takie, \e nawet Edward Summerville cofnął się o krok.Marlowe usiadł powoli, z niedowierzaniem pocierając policzek.Ten stojący nad nim człowiek wydawał się zdolny do wszystkiego.Ale najwyrazniej niezamierzał u\yć broni, mimo \e w ka\dej chwili mógł po nią sięgnąć.Marlowe poczułnieoczekiwanie szacunek do niego.Nie \eby \ałował swego postępku; Nora zasłu\yła na tenpoliczek, jej zachowanie było skandaliczne.Z jej powodu cała rodzina zostanieskompromitowana.Nigdy ju\ nie będzie mógł spojrzeć ludziom w oczy, a w klubach będziewrzało od pikantnych opowieści o niej.Nie mógł znieść tej myśli.Oczy Nory błyszczały, gdy pocierała bolący policzek.Chyba Calowi na niej zale\ało,skoro się za nią wstawił.Nie czuła się ura\ona widokiem ojca siedzącego na podłodze.W końcuuderzył cię\arną kobietę!- To dziecko jest moje! - obwieścił Edward Summerville.- Chcę o\enić się z Norą, by je usynowić.- Mówiąc to, odsunął się nieco od Cala.Czułprzed nim respekt.Cal popatrzył na Eleonorę i to, co zobaczył na jej twarzy, zaprzeczało wszystkim jegodotychczasowym teoriom.Mo\e wyjechała z Summerville em, mo\e starał się nawiązać z niąromans, ale on nie mógł nie odczytać blasku w jej oczach.Pomimo wszystko kochała jego, CalaBartona.A czując to, nie mogłaby rzucić się w ramiona innego mę\czyzny.Czuł to tak wyraznie,\e nie przywiązywał większej wagi do zapewnień Summerville a.- Nie - odparł spokojnie.Nie przestawał patrzeć na Norę.- To dziecko jest moje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]