[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przekręciłam klucz w zamku najciszej jak mogłam.Tym razem weszłam tylnymi drzwiami.Napalcach minęłam mamę.Znowu zasnęła na sofie w salonie, a ręka opadła jej bezwładnie na podłogę.Cicho wyłączyłam telewizor pilotem.Jej spokojny oddech upewnił mnie, że raczej nie obudzi się wnajbliższym czasie.Miałam kilka chwil dla siebie.To było zupełnie niepodobne do mnie, ale zaprosiłam Garretha, żebywślizgnąłsię do mojego pokoju.Sama myśl, że miałabym znowu rozpamiętywać dzisiejszy wieczór,wystarczyła, by mnie przekonać, że nie chcę być sama.Czułam się zbyt bezbronna.Poprosiłam więc,żeby zrobił dla mnie to, co robił zawsze.chronił mnie, nawet jeśli to oznaczałoby, że mnie chroniprzed moimi myślami.Obiecał, że przyjdzie do mnie, kiedy tylko zaparkuje dżipa za rogiem, bo tamsamochód nie będzie rzucał się w oczy.Znowu dopadła mnie senność i nie zastanawiałam się dłużej,jak Garreth dostanie się do środka.Założyłam, że znajdzie jakiś sposób, i powlokłam się na górę, doswojego pokoju.Zdjęłam dżinsy i brązowy sweter.Wrzuciłam ubranie do kosza w garderobie i z niesmakiemzamknęłam pokrywkę.Pomyślałam, że muszę poodczepiać rzepy z rękawów, zanim mama zabierzeciuchy do prania.Włożyłam ciepłe flanelowe spodnie od piżamy i T-shirt, po czym zaczęłam pisaćSMS-y do Claire, choć nie miałam nadziei, że je od razy przeczyta, a tym bardziej że mi odpowie.Chciałam się upewnić, że nic jej nie jest, ale przede wszystkim chciałam, żeby ona wiedziała, że się onią martwię.Wciąż prześladował mnie widok mrocznych oczu Ryana, gdy moje palce przebiegały poklawiaturze.Zrobiłabym wszystko, byle się uwolnić od tych ciemnych, niepokojących oczu. Wszystko OK? Odpisz"Czekałam.Nic.Jeszcze raz sięgnęłam po telefon. Co z toba? B i R????? Nienawidzę ich" Cisza. Gdzie jesteś?"Spojrzałam na zegar.Było już dobrze po pierwszej.Wolałabym raczej usłyszeć jej głos niż pisać, aleprzy-puszczałam, że nadal jest z Brynn i Ryanem, no i nie może rozmawiać.Niepokoiłam się coraz bardziej, a kiedy się odwróciłam, Garreth siedział na brzegu mojego łóżka.Jakby wiedział, że go potrzebuję.- Próbujesz to jakoś poukładać?- Chyba tak.Pewnie jeszcze nie wróciła do domu.W moim głosie pojawiła się ledwie wyczuwalnanutazazdrości.Nic na to nie potrafiłam poradzić.Claire to moja najlepsza przyjaciółka.- Po prostu tego nie mogę zrozumieć.Nie chodzi o to, że mogłaby mieć inną przyjaciółkę niż ja, ale.jest mnóstwo ludzi lepszych niż oni.Nie są nawet sympatyczni, poza tym Claire tysiące razy narzekałana Brynn Hanson.Garreth poklepał kołdrę obok siebie.Podeszłam i usiadłam.Przytulił mnie, nie mówiąc ani słowa.Wsączącym się przez okno przyćmionym świetle ulicznej latarni jego oczy miały łagodny wyraz.Codziwne, zupełnie się uspokoiłam, jakby jego obecność stłumiła kipiący we mnie niepokój.- Jak to zrobiłeś? Jak ci się udało mnie uspokoić?- Nie umiem tego dobrze wyjaśnić.Wyobrażam sobie, że jestem z tobą całkowicie zestrojony.Oddycham, kiedy ty oddychasz.Moje serce bije wtedy, kiedy twoje.Mogę je idealnie zharmonizowaćze sobą i.po prostu wszystko spowolnić.Tak naprawdę to całkiem proste.Kiedy słuchałam Garretha, wróciło do mnie pewne wspomnienie; zamyśliłam się.- Co się stało?Siedziałam i skubałam luzne nitki z kołdry, żeby zająć czymś ręce.- Przypomniałam sobie ubiegły rok, kiedy Claire wyjechała gdzieś z rodzicami.To był najdłuższytydzień w moim życiu.Codziennie musiałam jezdzić autobusem.Musiałam sama jeść lunch.Nikt niesiadał obok mnie.Nikt ze mną nawet nie rozmawiał.Użalałam się nad sobą, bo czułam, że nie pasujędo reszty.Był stolik sportowy, stolik gotycki, Brynn i jej przyjaciółki co chwilę rozglądały się iwybuchały śmiechem.Ale ja siedziałam sama.I wiesz co? Wtedy pomyślałam sobie, że może ze mnąwszystko jednak w porządku.tylko nigdy nie próbowałam nawiązywać kontaktu z innymi ludzmi.Spojrzałam na Garretha.Na jego twarzy malowała się jedynie czułość, wcale się nade mną nie litował.Zupełnie jakby przypominał to sobie razem ze mną.- Postanowiłam, że następnego dnia postaram się zaprzyjaznić ze wszystkimi.W tej desperacjichciałam spróbować nawet z kumpelami Brynn, bo może gdyby one mnie zaakceptowały, to z czasemona także.Byłam gotowa porzucić lojalność wobec Claire, byle tylko nie czuć się samotna.- Ale przestałabyś być lojalna wobec samej siebie -powiedział Garreth.- Następnego dnia - mówiłam dalej bardzo cicho - to uczucie zniknęło.Gdzieś głęboko we mnieniespodziewanie pojawił się ten rytm.- Spojrzałam na niego.- Ten sam spokój, który ty mi dajesz.Teraz to poznaję.To byłeś ty, prawda?Garreth delikatnie odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy, wsunął go za ucho i skinął głową.Teraz już wiedziałam, że anioły istnieją, a nawet przypominałam sobie, kiedy jeden z nich mniedotknął.Garreth zawsze był przy mnie.Zawsze.Wskazującym palcem z roztargnieniem przesunął po moim zmarszczonym czole, po nosie, policzku,który objął i ogrzał dłonią.Mimo spokoju, jaki we mnie wzbudzał, serce zaczęło mi bić coraz szybciej.Jego usta znalazły się tuż przy moich, jego oddech ogrzewał mi twarz.Zamknęłam oczy, żeby przyjąćpocałunek.W tej samej chwili, gdy nasze wargi się zetknęły, poczułam, jakbyśmy się poruszyli,unieśli.Zobaczyłam przebijający przez powieki blask, jak gdyby ktoś włączył światło w pokoju.Przerażona otworzyłam oczy.Rozpaczliwie szukałam jakiegoś wyjaśnienia, gdy wyobraziłam sobiezaskoczoną minę mamy stojącej w drzwiach.Ale drzwi, na szczęście, nadal były zamknięte.Popatrzyłam pytająco na Garretha.Nie dostałam odpowiedzi, tylko ogarnął mnie głęboki spokój.Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, ile to znaczy -poznać własnego Strażnika.Tego, czym Garrethdzielił się ze mną, nie da się ująć w słowa.To, czego doświadczałam, co Garreth mi dawał, to byłyczyste emocje.W jego oczach widziałam odpowiedzi na mój niekończący się ciąg pytań.o to, kimjest.czym jest.co nas łączy.Wszystko tam było.Lekka jak piórko osunęłam się na materac.- Prześpij się teraz.Dużo przeszłaś dziś w nocy, a niedługo będziesz potrzebowała siły.Jeśli Hadrianprzejął kontrolę nad Strażnikiem Ryana, to znaczy, że jest bliżej, niż myślałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]