[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A^potem zapropo-nowali jej w innym terminie darmowy weekend w ich najlepszym apartamencie,jeśli, jak powtarzał wylewnie Carl, doktor Lucca zdółaam wybaczyć.Propozycjata nie zmieniała faktu, że nie było żadnych wolnych pokoi na Key Largo, naTavanier ani na Islamo-radzie.Grace miała trzy możliwości.Po pierwsze, mogła pojechać do domu Claudii,ale to oznaczało poradzenie sobie ze skomplikowanym systemem alarmowym,który Daniel włączał, ilekroć wyjeżdżali do Fort Lau-derdale.Po drugie, wrócićdo domu, i po trzecie, skorzystać z propozycji Haymana.Ponieważ to z nim na-zajutrz od samego rana miała żeglować, poprzednie rozwiązania wydawały siępozbawione sensu.Pomimo to, jeszcze kopiąc w płóciennej torbie w poszukiwa-niu notatnika z adresami i numerem telefonu Petera, nie była zadowolona z tego,co robi.Przypomniała sobie swoje ostatnie spotkanie z psychiatrą przed kilkomatygodniami oraz moment, kiedy odniosła wrażenie, że o sekundę za długo niż tobyło konieczne przytrzymał jej rękę.Zastanawiała się, czy przypadkiem bez-wiednie nie wprowadziła go w błąd, a także czy decyzja o przenocowaniu w jegodomu nie stworzy niezręcznej sytuacji.Znalazła jego numer.A jeśli Peter w ogóle nie telefonował w sprawie jej rezerwacji?RLTAż do tego momentu Grace była całkowicie pewna, że jakiś pracownik hote-lu, ktoś mniej kompetentny od Jane i Carla, popełnił błąd.A może był to w pełnizamierzony - prawdopodobnie z zamiarem dokonania podboju - męski spisek?- Nie schlebiaj sobie, Lucca - mruknęła, wyciągając z torby telefon komór-kowy.Doktor Hayman był powszechnie szanowanym psychiatrą, badaczem nauko-wym i autorem podręczników.Poza tym Grace już dwukrotnie bawiła z wizytą wjego domu i za każdym razem okazał się stuprocentowym dżentelmenem.Masz skłonności do wysnuwania absurdalnych wniosków, Lucca.Wybrała numer Petera.Dopiero kiedy skończyła z nim rozmawiać i przekonała go, że nie ma potrze-by przyjeżdżania do klubu Pod Pelikanem ani wszczynania awantury, przyszłojej nagle na myśl, że być może tym, co ją naprawdę trapi, jest obawa, jak Samodbierze spędzenie przez nią weekendu w domu samotnego mężczyzny, tylkodlatego, że był zbyt zajęty, aby się z nią spotkać.Obawa ta była oczywiście absolutną bzdurą.Sam wiedział, że jej stosunki zHaymanem mają czysto zawodowy charakter i że to sprawa Cathy Robbins przy-padkowo zetknęła ich ze sobą.Chociaż gdyby nie Cathy, uzmysłowiła sobie Grace, ona i Sam również mo-gliby nigdy się nie spotkać.I jeśli chciała być całkowicie szczera wobec samej siebie, nie była w stu pro-centach pewna, czy niedzielny żeglarski wypad nie wykracza poza ściśle zawo-dowe kontakty.RLTROZDZIAA 38Sam opuścił pokój, w którym od ponad godziny obaj z Alem Martinezemprzesłuchiwali podejrzanego numer jeden.Jeśli mieli właściwego faceta, trzebatylko zaczekać na wynik testów DNA przed zmuszeniem delikwenta do przyzna-nia się do winy.Gwałciciel wyświadczył im przysługę, pozostawiając połowępodręcznikowych fizycznych dowodów, takich jak: sperma, ślina, a nawet znale-ziona pod paznokciami jednej z ofiar krew, która, co było wielce prawdopodob-ne, odpowiadała tej z zadrapań, odkrytych na pośladkach podejrzanego.Co ozna-czało, że przy odrobinie szczęścia i mniej niż zazwyczaj uciążliwej laboratoryj-nej pracy lekarza sądowego Sam i Martinez zdołają postawić łotra w stan oskar-żenia i go przymknąć, zanim cały weekend będzie dla nich stracony.Sam, Angie Carlino telefonowała do ciebie z Tampy - zawołała w jego, stronęz korytarza Mary Cutter, jeszcze jedna detektyw zatrudniona w wydziale za-bójstw.- Kiedy? - Sam spojrzał na zegarek i zauważył, że jest siódma wieczorem iże dwie godziny upłynęły od czasu ich ostatniej rozmowy.- Przed kilkoma minutami.Powiedziała, że złapiesz ją w domu.Drzwi od sa-li przesłuchań otworzyły się i w chwili, kiedy detektywCutter odwróciła się i ruszyła z powrotem tam, skąd przyszła, na korytarz wy-szedł Martinez.Sam zauważył, że kolega odprowadził Mary spojrzeniem i że je-go policzki stają się różowe.Al Martinez uchodził za zaprzysięgłego kawalera,który rzadko umawiał się na randki i chodził na przyjęcia.Sam nie miał jednakcienia wątpliwości co do tego, że przybycie do miasta ciemnowłosej, drobnej, aleseksownej koleżanki poważnie zakłóciło jego kawalerski spokój.- Nasz facet jest bliski poddania się - oznajmił Martinez, gdy Mary Cutterznikła z pola widzenia.Sam zastanawiał się, czy przed powrotem na salę przesłuchań nie oddzwonićdo Angie.- Hej, Becket - ponaglił go Martinez, otwierając drzwi.Obaj weszli do środ-ka.RLTByło po ósmej, kiedy facet w końcu się załamał i Sam miał wreszcie okazję,żeby zatelefonować do Tampy.Tony, mąż Angie, nie sprawiał wrażenia nieza-dowolonego, kiedy Sam poprosił ją do telefonu, detektyw pomyślał więc, że nierozpoczęła się jeszcze owa część wieczoru, w czasie której był przewidziany po-kaz nowej seksownej koszuli nocnej.- Co masz dla mnie, dziecino?- Niemal to samo, co przedtem - oznajmiła Angie.- Niepotrzebnie marnowałaś sobie sobotni wieczór, Angie.Powiedziałem ci,że to nic pilnego.- Znasz mnie, Sam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]