[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie dość, że miał przed sobą cały wolny weekend, to jeszczemógł go spędzić ze swoją ukochaną.Przez kilka minut leżał w łóżku i poprostu się tym rozkoszował, ale szybko zatęsknił za Petrą, wstał iprzeszedł do jej pokoju.Był pusty.Ach, pewnie zeszła już na dół naherbatę.Ale w kuchni też jej nie zastał.Serce zaczęło bić mu szybciej.Zdrżeniem rąk sprawdził, czy tylne i wejściowe drzwi są nadal zamkniętena klucz.Były zamknięte.Więc gdzie się podziewała? Dokądzawędrowała? Wrócił na piętro i zajrzał do łazienki.O Boże, tylko niegabinet taty! Nic.chyba tu nie trafiła.Wszystko wyglądało tak samo jakzwykle - ściany przesłaniały półki z książkami, czasopismami iskoroszytami - tylko na samym środku lislher rozstawiła się z deską doprasowania i rozkładaną suszarką na pranie, Ale skoro Petry tu nie było,pozostawał tylko jeden pokój - sypialnia rodziców.Arlo zastukał.Nikt mu nie odpowiedział.Ostrożnie uchylił drzwi.Jegomatka siedziała w łóżku podparta poduszkami - na nosie miała swojeokulary do czytania, w ręce filiżankę z herbatą a przed sobą otwartąpowieść Rosie Thomas w twardej oprawie, którą Arlo sam jej kupił wprezencie.To, że siedziała po stronie należącej do ojca było niemal taksamo niezwykłe jak to, że drugą połówkę łóżka zajmowała pogrążona wgłębokim śnie Petra.- Przydarzyło mi się coś bardzo dziwnego - wyznała Esther spokojnymtonem, zerkając na Petrę, jakby ta była kotem-dachowcem, który wszedłprzez okno i zwinął się w kłębek na pościeli.- Nad ranem obudziły mnieznienacka otwierane drzwi.Patrzę, a to ona.Myślałam, że może szukatoalety czy coś w tym rodzaju, ale weszła śmiało do środka, przysiadła naskraju łóżka i zaczęła mamrotać coś bez sensu.Mówiłam do niej, ale nanic nie reagowała.A potem nagle wstała, oświadczyła, że jest senna,odchyliła kołdrę i wpakowała się do środka - ot tak, bez słowaostrzeżenia.Gdybym się w porę nie odsunęła, położyłaby się na mnie!Jest lunatyczką.Nie widziałem potrzeby, żeby o tym wspominać.Przepraszam.- Często jej się to zdarza?Pokiwał głową.Podszedł bliżej i usiadł po tej samej stronie, co Esther.- I tak przez większość życia.- Co za przykra przypadłość!- A ile razy tak się załatwiała, że musiała mieć szwy i takie tam.- Moje biedactwo - szepnęła Esther, głaszcząc delikatnie kosmyk włosówPetry.- Jak się dowie, będzie przerażona.Nienawidzi się za to.- Czytałam gdzieś, że to często wynik jakiejś traumy no wiesz, zdzieciństwa.- Miała robione wszystkie możliwe testy: badali ją w specjalistycznychprzychodniach, filmowali ją, przyczepiali jej elektrody, przepisywalileki.- Straszne - Esther pokręciła głową.- Kto wie, może chciała się po prostu do ciebie poprzytulać? - powiedziałArlo, wstając i podchodząc do drzwi.Do swojej własnej matki chybajakoś nie miała od dawna okazji.Petra poruszyła się, obróciła, otworzyła oczy, ale zobaczywszy fragmentkoszuli nocnej Esther zaraz z powrotem je zamknęła.Przewróciła się nadrugi bok i znowu je otworzyła.Tym razem jej wzrok padł na nogi Arla.Zacisnęła powieki z głośnym jękiem:- O, nie! Boże, tylko nie to!Esther położyła jej dłoń na nagim ramieniu.- Nie martw się, skarbie.Milo mi było mieć jakieś towarzystwo, no i wdodatku nie chrapiesz, tak jak osoba, z którą wcześniej dzieliłam to łóżko.Arlo uśmiechnął się do matki z wdzięcznością.Też się do niegouśmiechnęła.Ale Petra nadal leżała zesztywniała z twarzą ukrytą wdłoniach.- Arlo, kochanie - rozkazała Esther - podaj, proszę, Petrze moją podomkę- wisi na haczyku na drzwiach.Poklepała Petrę energicznie po plecach.Idę zrobić śniadanie.Ktoś siępisze na pełne angielskie?- Ja - zgłosił się Arlo.- I ja też - wybąkała Petra.Po śniadaniu Arlo wyskoczył do sklepu na rogu kupić sobotnie gazety aPetra przeszła ze swoją poranną kawą do salonu.Kiedy Esther ubrała się izeszła na dól, zastała ją przyglądającą się fotografiom nad kominkiem.- Takiego właśnie go pamiętam - powiedziała Petra, wskazując na jednoze zdjęć.- Ta fryzura - jak Jim Morrison z The Doors.Esther zaśmiała się.- A ja lubię tamto.Chodziło jej o fotografie z pikniku, na której dziesięcioletni Arlo i jegoojciec, nadzy od pasa w górę, prężyli mięśnie jak kulturyści.Zachęconazainteresowaniem Petry, opowiedziała jej też o pozostałych zdjęciach.- Co za wesoła kolekcja - zauważyła Petra, zastanawiając się w duchu,gdzie podziały się jej własne fotografie z dzieciństwa - jeśli w ogólejeszcze istniały.Czy jej rodzice walczyli o to, komu przypadną? A możektóreś wyrzuciło je w złości przy okazji jakiejś kłótni?Jej uwagę przykuł portret stojący na półce z książkami - młoda kobieta.Poszła przyjrzeć się jej z bliska.Ario nigdy nie opisywał jej Helen, ale zmiejsca domyśliła się, że to właśnie ona.Była prawdziwą pięknością.- To Helen? - spytała.- Tak - odparła Esther.- To Helen.- Wygląda jak modelka - stwierdziła Petra.Mężczyzni musieli odwracaćsię za nią na ulicy, pomyślała.Esther wzięła od Petry ramkę z Helen, przyjrzała się jej i uśmiechnęła się.Wiesz, Helen naprawdę Arla kochała.A on tak samo mocno kocha ciebie.Przez chwilę w milczeniu patrzyły razem na zmarłą.- Dobrze mu idzie - powiedziała Petra.Esther nie była pewna, czy mówi do niej, czy do Helen.Dobrze mu idzie -powtórzyła Petra.- Ostatnio było mu bardzo ciężko.Mam wrażenie, żeto, że mnie spotkał, przywołało zbyt wiele złych wspomnień.- To, że cię spotkał, to prawdziwy prezent od losu.Petra spąsowiała.Znowu spojrzała na Helen.- Obwinia się o to, co się stało - powiedziała cicho, jakby sądząc, żezdradza jego sekret.Esther uśmiechnęła się przyjaznie, Wiem, że się obwinia.To dla niegoogromne brzemię.Ale powiem ci coś: nie był szczęśliwy jeszcze przedtamtym wypadkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]