[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Armand był takbardzo podniecony nieoczekiwanym rozwojem wypadków, że nim zdążył się zorientować, był jużgłęboko wbity w rozkoszne bijou Suzette.Dłoń dziewczyny pomagała Armandowi jak najgłębiej wedrzeć się w jej wilgotne, gotowe do miłościwnętrze tak jakby ostatnie pół godziny spędzili na intensywnych pieszczotach.Dłonie Armandaugniatały piersi Suzette, podczas gdy on unosił się i opadał nad jej ciałem, które przeszywał swymtwardym, nieugiętym tłokiem.Dziewczyna jęczała z rozkoszy, drżąc pod jego uderzeniami; głowęwbiła spazmatycznie w atłasową poduszkę.Z kurczowo zaciśniętymi zębami prężyła się na kremowym prześcieradle, nogi miała rozwarte dogranic możliwości, jej gorący brzuch wibrował pod Armandem, którywytrwale drążył jej piękne ciało.Paznokcie Suzette konwulsyjnie wpiły się w ramiona kochanka,gwałtownie poderwała głowę i przywarła ustami do warg Armanda.W tej gorączce zmysłów wydałomu się, że łono Suzette rozwarło się jeszcze głębiej, wsysając jego penisa na niezwykłą głębokość.Jużw chwilę pózniej ciało dziewczyny, przy akompaniamencie zduszonych jęków, wygięło się w łukponad łóżkiem, unosząc Armanda w powietrze.W chwilę potem kobieta opadła bezsilnie na prześcieradło, podczas gdy kochanek bezlitośniekontynuował swe miłosne dzieło.Zwijała się pod nim i jęczała z rozkoszy niedługo potem znowu wczepiła się w ramiona partnera i przywarła do jego warg w namiętnympocałunku.Armand przestał pieścić piersi Suzette, obie dłonie wsunął pod ciało dziewczyny i zacisnąłje mocno na jędrnych pośladkach.Kochanka zaczęła rytmicznie kołysać biodrami, aby tym lepiejodczuwać siłę uderzeń Armanda jęczała w przeczuciu nadchodzącego wreszcie orgazmu.Mężczyzna westchnął głęboko czując zbliżającą się ekstazę podniecenie narastało w nim z takimimpetem, że absolutnie nic nie potrafiło już powstrzymać biegu wypadków.Dzikim ruchem wdarł sięjeszcze głębiej w szeroko rozchyloną szparkę dziewczyny, brutalnie uderzył w jej ciało, nie zwracającnajmniejszej uwagi na jej euforyczne okrzyki wszystko to zagłuszył potężny ryk narastający wgłębi jego ciała.Poczuł nagle potężną moc wypełniającą całe jego wnętrze, moc ta ogromniała iogromniała już po chwili była większa do niego, większa od łóżka, na którym ujrzał Suzette, większa niżziemski glob, potężniejsza niż cały wszechświat.Moc ta poruszała się z szybkością większą od światłai nim Armand zdołał to sobie uświadomić, uderzyła go z ogromną siłą.Cios był tak potężny, żerozniósł Armanda na strzępy, zamienił go w garść rozproszonych atomów, które natychmiastrozpłynęły się w bezmiarze kosmosu.Wydawało mu się, że słyszy swójwłasny krzyk, ale przecież było to niemożliwe, skoro już nie istniał, skoro rozpłynął się w niebycie.Kiedy wreszcie ochłonął, Suzette ciągle jeszcze leżała pod nim w bezruchu, ciała obojga wilgotnebyły od potu.Zsunął się z jej brzucha i opadł na łóżko obok.Dziewczyna powoli rozchyliła powieki iuśmiechnęła się błogo. To było niesamowite wyszeptała z trudem. Ciągle jeszcze nie mogę dojść do siebie.Armand spiętrzył poduszki w ten sposób, aby mogli wygodnie ułożyć się w pozycji półleżącej, poczym napełnił oba kieliszki koniakiem.Suzette mocno przywarła do ciała kochanka, władczymgestem obejmując go za szyję.W tej pozycji jej pełne, jędrne piersi były powabnie wyeksponowane,czego z pewnością nie można przypisać przypadkowi, lecz doświadczeniu Suzette w postępowaniu zmężczyznami.Zgrabne nogi zwarła mocno, tak że ciemnobrązowe kędziorki między jej udami byłyledwo dostrzegalne.Przyjęła kieliszek od Armanda i wypiła odrobinę koniaku.Oczywiście teraz, kiedy ich wzajemnestosunki cechowała tak zaawansowana intymność, chciała wiedzieć o Armandzie jak najwięcej: czyjest żonaty, gdzie mieszka, z czego się utrzymuje, jak spędza wolny czas itd.Wypytywała o te i wieleinnych rzeczy w tak przymilny sposób, że świeżo upieczony kochanek odpowiadał na wszystkie py-tania z prawdziwą przyjemnością.Gdy już dowiedziała się tego, co uznała za niezbędne,odpowiedziała trochę o sobie.Urodziła się w Ivry-sur-Seine, ojciec pracował na koleii bił ją regularnie, ilekroć wypił za dużo.Opuściła dom po śmierci matki i przybyła do Paryża, wktórym mieszka od niemal roku.%7ładen z wymienionych faktów nie tłumaczył okoliczności, w jakich udało się jej osiągnąć podobnystandard życia, komfort dostępny tylko nielicznym.Armand postanowił rozstrzygnąć tę kwestię zwielkim taktem, pytająco malowidła wiszące w salonie czym mianowicie kierowała się przy ich doborze.I nie było dlaniego większym zaskoczeniem, kiedy dowiedział się, że nie stanowią bynajmniej własności Suzette.Podobnie zresztą jak mieszkanie, które należało do jej bliskiej przyjaciółki.Wszystko to otrzymała doswojej dyspozycji, póki nie znajdzie sobie czegoś odpowiedniego.Armand zapytał wówczas o na-zwisko tejże przyjaciółki, którą stać było na kupowanie obrazów tak znanych twórców.Była to niejaka Fernande Quibon, ale ona również nie kupiła sama tych obrazów wszystkie co dojednego otrzymała w prezencie do swego adoratora
[ Pobierz całość w formacie PDF ]