[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Magnus przezchwilę uważnie się im przygląda, wreszcie wstaje z lekkim stęknięciem; trochę za długo sięnie ruszał.- Zobaczę, czy nic się nie dzieje z Wężykami.Zamykając za drzwi słyszy śmiech Blaise a i uwagę Danny ego o blond zaskrońcu.Przejście przez wszystkie wagony zajmuje mu trochę czasu.Pierwszoroczni Zlizgoni (i paruGryfonów) życzą mu Wesołych Zwiąt.Parę minut w przedziale Colina, wymiana zdań natemat Miony& Uśmiech Weasley.Zaciekawione spojrzenie Arseny Crouch poprzez firankę.Malfoy, Parkinson i Goyle razem.Kupije od czarownicy z wózkiem kilka ciastek i, wciąż pogrążony w myślach, wkłada do ustanyżkową gwiazdkę.Widzi oczyma wyobrazni księgę, z której stron spływają krople krwi, na krańcachświadomości rysuje się wspomnienie przeczytanej dwa lata temu Magii %7ływiołów.Szepczebardzo cicho:- Przez Ogień w mej krwi przez Wodę we łzach Powietrze w oddechu Ziemię w cielemym Merlinie obroń mnie - Slytherinie chroń nas, gdy Rytuału zbliża się czas&.Magia Ochrony.Jednocześnie tarcza i obecność napełniająca otuchą niczym ciepła kołdra.Ma nadzieję, że zadziałała na odległość i nie zaszkodzi, chociaż od Rytuału dzieli go ich -więcej niż tydzień&W tej samej chwili kredowobiałą, łuskowatą skórę pana Czarnego Dworu przez parę sekundowiewa ciepły wietrzyk.Syn pragnie mnie chronić&Jego wargi wykrzywia coś w rodzaju uśmiechu, zamyka na chwilę oczy.Wzdłuż neuronów wjego mózgu materializuje się energia, magia szybsza niż mgnienie, otwierając zamkniętekanały i sięgając coraz dalej.Ile razy ci mówiłem, że słowa i intencje są niemal tak samo ważne?Tato!? Cieszę się, że cię wreszcie słyszę&Zwistoklik Hermiony jest malutką, papierową flagą w angielskich barwach.Kiedy go dotyka,wpada w wir, nieprzyjemne uczucie siły rozrywającej ją od pępka, szpony Noira uwalniająokryte futrem ramię, worek obtłukuje jej plecy, stara się poruszać nogami, chociaż niczegonie widzi poza wirującą bielą.Wie, że świstoklik to nie teleportacja i nie grozi jejrozszczepienie, jeśli już, to złamanie albo naderwanie& AUP!!Czyjeś ręce łapią ją pod pachami i podnoszą z ziemi.- Chłoszczyść! Kobiecy głos. Nic ci się nie stało? Kości w porządku?Mruga oczami.Przez chwilę widziała cały gwiazdozbiór Wielkiego Wozu czy jakiś inny -,ale teraz jej wzrok wraca do normy.Pokryty śniegiem ogród Tenebre s, państwo Lestrange pan Lestrange ją właśnie przed chwilą schwytał Dennis lecący w jej stronę na miotle ipędzący za nim Klips.Pani Lestrange ma na sobie długi płaszcz, podbity futrem i suknięrównie ciemnogranatową jak szata.- N-nic.Dzień dobry.- Cześć, Miona! Podoba ci się moja nowa miotła?Dziewczyna obrzuca wzrokiem nowiutkiego Nimbusa 2001 i kiwa potakująco głową.Klipsbiega dookoła niej, machając wściekle kikutkiem ogona, trącając nosem jej nogi.- Niezła.- Wiktor lata na Płomieniu, prawda?- Nie pamiętam&- Ale przecież nazwa jest wypisana na trzonku.Nie przyjrzałaś się?- Nie interesuje mnie jego kij&- Na pewno jesteś zmęczona. Bellatrix. Wejdzmy do domu.Aluria dosłownie przedchwilą skończyła robić twoje ulubione gofry.Obejmuje ją za ramiona.Rudolfus klaszcze w dłonie, wzywając Aachmanka, pokazując mubez słowa worek leżący na śniegu.Skrzat pstryka palcami i lewituje przed sobą bagażpanienki, drepcząc z powrotem do dworu.- Gdzie jest Colin? Pyta Hermiona po jakimś czasie, oblizując palce pobrudzone kremem.W pokoju?- Nie, nocuje dzisiaj u kolegi, ale jutro rano wraca, - odpowiada jej Rudolfus nie chciałbyprzeoczyć twojego pierwszego balu.Dziewczyna rumieni się lekko.- Nie sądzę, żeby się tym interesował&- Pewnie tak.Ale jest na tyle duży, aby na nim być.- Mamy umówioną wizytę u Gladraga na&Hermiona jeszcze do tej pory nie zastanawiała się nad tym, co ją czeka.Pierwszy bal iwprowadzenie w towarzystwo.Pomysł wydaje jej się jednocześnie głupi i ekscytujący.Czy torozsądne, aby pod koniec dwudziestego wieku, będąc zwykłą czarownicą, a nie jakąśksiężniczką chodzić na bale i prezentować się towarzystwu? Moment.Zwykłą? Czarownicą?Kiedy owo zestawienie wyrazów stało się dla niej czymś zwyczajnym?- Zwykli ludzie też potrafią być niezwykli.- Mamo, a jak bardzo jeszcze urosnę? Chcę być taka duża jak tata! Albo& albo większa!- Będę robić domy, takie ładne jak nasz.Wspomnienie zapachu, którego cienie przylegały niegdyś do ubrań rodziców, wracających zkliniki, wzbudzający w paru koleżankach niepewne miny i głupie pytania.Już nie wie, wktórych, nie pamięta, jak wyglądały, powoli zacierają się wszystkie wspomnienia przedHogwartem, oczywiście nie te najważniejsze.Ich twarze.Urywki wcześniejszego życia,rozmowy, uściski, zapachy, dzwięki&Kiedy przestała myśleć o sobie jako o dziewczynie , a zaczęła jak o czarownicy? Toznaczy& właściwie& jest tak, jakby.Lodowaty sopel gdzieś wewnątrz.Czy to możliwe,żeby słowa czarownica i mag powoli zaczynały zastępować w jej umyśle te, które znałaprzedtem?Nie.To niemożliwe.Wie o tym.Spędzi resztę życia w tym fascynującym świecie, poznarzeczy, o których tamci ludzie, tak, ludzie, nie mają pojęcia, ale nigdy, nigdy&Obraziłaby ich pamięć.Nie może zapomnieć.Mimowolnie dotyka swoich włosów, pocierakciukiem nos.Bellatrix obserwuje ją uważnie spod przymrużonych powiek.Jest ciekawa, co ją takzafrapowało.Niepokoi ją to, że przed chwilą tak nagle zbladła.- Hermiono? Dobrze się czujesz?- Tak.Wszystko w porządku.Dzięki ci, Największy z Czwórki.Przestała do wszystkiego wtrącać proszę pani i proszępana.Jeden krok więcej.Tylko jeden.Dopomóż, Salazarze&O tyle rzeczy chciałabym ją spytać.Porozmawiać z nią.Ale wciąż się czuję& nie całkiem namiejscu tutaj.Jasnoróżowe ściany kliniki, ciemnopomarańczowy napis GRANGER &GRANGER, mój niebieski rower i nieodpakowana rakieta tenisowa& Nie żeby zupełnie nietak.Trochę.Dociera do niej, że pan Lestrange coś mówi i zaczyna słuchać uważniej.- & wszyscy zaproszeni przysłali potwierdzenie przybycia.- Rudolfus uśmiecha się do córki. Rabastan, Berbilune z rodzicami, Rabastan, Mulciberowie, Malfoyowie, Nottowie,Macnairowie, Avery, Crabbe owie, Goyle owie, Willmingtonowie&- Pan Ever z Magnusem też przyjdzie?Bellatrix krztusi się winogronem.Rudolfus podaje jej szklankę wody i poklepuje po plecach.- Dzięki, Rudo& nie, mają z Magnusem bardzo ważną dla nich rzecz do załatwienia,zobaczycie się podczas wiosennych ferii.Ale państwo Krum i Wiktor na pewno przyjdą&- Szkoda.Chciałabym go poznać.Mówi prawdę.Ojciec Magnusa ją coraz bardziej intryguje, poza tym dość długo nie widziałasię z przyjacielem i nie miałaby nic przeciwko temu, żeby się z nim spotkać.Nawet w takiej,dość niecodziennej sytuacji jak ta, która nastąpi.Chyba też nie był na żadnym balu.Ciekawe, czy Wiktor umie tańczyć?Bellatrix i Rudolfus wymieniają spojrzenia, ale po chwili widzą zarumienioną po samo czołoHermionę i nowo nabyty, powoli wyrabiający się instynkt rodzicielski podpowiada im, żew tej chwili dziewczynę zajmuje coś zupełnie innego.Niemniej jednak&- Sądzę, że kiedyś na pewno.Ale myślę, że ucieszy cię fakt, że przybędzie Aliko Janacs zciotką, baron von Grote oraz pani Boot
[ Pobierz całość w formacie PDF ]