[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miała straszne przeczucie.Przypomniała sobie fragment fotogra i znaleziony na podłodze w sypialni ojca.Poczekaj moment.Wyszła z pokoju, by już po chwili wrócić ze zdjęciem. Rozpoznajesz tę kobietę i to dziecko?Laha zerwał się z łóżka. Skąd to wzięłaś? Czyli rozpoznajesz& Ta kobieta to moja matka! Laha mówił rozdygotanym głosem. A to dziecko,które trzyma za rękę, to ja. Twoja matka i ty& powtórzyła bezsilnie Daniela.Laha rzucił się w stronę krzesła, na którym wisiały jego spodnie, i wyjął z kieszeniportfel.Otworzył go i wyciągnął fragment fotogra i przedstawiającej białegomężczyznę opartego o furgonetkę.Daniela nie musiała się zbyt długo przyglądać, aby zdać sobie sprawę z dwóchrzeczy.Po pierwsze: mężczyzną na zdjęciu był Kilian.Po drugie: oba fragmenty idealniedo siebie pasowały.Nagle okropnie zachciało jej się płakać.Laha zaczął się ubierać. To może znaczyć tylko jedno powiedział dziwnym głosem, zupełnie jakby sen,który przeżywali, nagle zamienił się w koszmar.Już ubrany, jął krążyć po pokoju, z wściekłością, jakiej Daniela jeszcze u niego niewidziała.Raz po raz z rozpaczą łapał się za głowę.Nagle zdał sobie sprawę, że Daniela patrzy na niego z mieszaniną konsternacji ismutku.Wciąż była naga.Na ten widok poczuł zimny dreszcz i chęć, by krzyczeć takdługo, aż wykrzyczy z siebie cały gniew.Jak ona mogła nie rozumieć powagi sytuacji?On nie miał wątpliwości. Daniela! Na Boga! poprosił ochrypłym głosem. Ubierz się!Daniela ruszyła do szafy.Drżała na całym ciele. Jest jeszcze coś& odważyła się wyjąkać. Do tej pory podejrzewałyśmy zClarence, że twoim ojcem jest Jacobo.Laha skoczył ku niej i złapał ją za ramiona tak mocno, że jęknęła. Podejrzewałyście, że możemy być rodziną, i to przede mną zataiłyście? Terazgwałtownie nią potrząsał.Jego oczy nie były już zielone; były agresywnie szare. Chciałam ci to powiedzieć teraz, w tych ostatnich dniach, ale jakoś nie tra ła sięokazja szepnęła Daniela, wreszcie pozwalając sobie na płacz. Trochę martwiłam siętwoją ewentualną reakcją, owszem, sądziłam jednak, że takie pokrewieństwo niczegonie zmieni& Czy do ciebie nie dociera, że my jesteśmy& ? krzyknął Laha. Nie chcę& syknęła. Nie chcę tego słyszeć.Nic nie mów.Nie chciała tego słyszeć.Nie chciała o tym myśleć.Laha sprawiał jej ból.I nie chodziło wcale o jego mocne ręce, które wciąż zaciskały się na jej ramionach.Chodziło o straszne przypuszczenie, że to, co właśnie odkryli, jest prawdą.Jak ojciecmógł& ? Dlaczego ich nie uprzedził?Chciała jedynie płakać, przytulić się i ocknąć z tego koszmaru.Ale nie.Teraz nawet nie powinna tak myśleć. Sprawiasz mi ból zdołała wyszeptać.Laha czuł, że ogarnia go wielka pustka.Nigdy w życiu nie zareagował na nic takgwałtownie.Ramiona Danieli były takie delikatne, cała Daniela była taka delikatna.Namoment dał się ponieść wściekłości wymierzonej w gruncie rzeczy w kogoś innego, awyładował ją na niej.Daniela już nic nie mówiła.Tylko bezgłośnie płakała.Musiał się uspokoić.Musiał jąjakoś pocieszyć.W pierwszej chwili chciał ją znów do siebie przyciągnąć, położyć na tym ogromnymłóżku&Do kogo należało to łóżko? Do jej pradziadków, dziadków Kiliana&Jego własnych pradziadków!Rozbolała go głowa.Co właściwie powinien zrobić?Daniela spojrzała na niego i poprosiła: Popatrz na mnie, Laha.Błagam&Nie spełnił jej prośby.Uścisnął ją tylko z całej siły, jak ktoś, kto po raz ostatniobejmuje ukochaną osobę, Muszę jechać, Danielo.Muszę jechać.Podszedł do szafy, wyjął walizę i spakował swoje rzeczy.Oboje milczeli.Nazewnątrz, po wielu tygodniach spokoju, znowu zerwał się północny wiatr.Daniela siedziała bez ruchu jeszcze długo po tym, jak wynajęty samochód Lahyoddalił się tylną drogą.Nawet skóra rozorana ciernistymi gałęziami, jakich używanoczasem do ogradzania pastwisk, nie bolałaby tak strasznie jak to.Dopiero gdy podświadomość przyswoiła fakt, że Laha jest już zbyt daleko, by istniałchoćby cień szansy, że zawróci, Daniela, krzycząc ze złości na los i przeklęty przypadek,który położył kres jej marzeniom, gwałtownymi ruchami zerwała z łóżka pościel.Zebrała prześcieradła i powłoczki, zeszła do kuchni i zapakowała je do wyjętego zszuflady foliowego worka.Nie zamierzała ich wyrzucać.Zamierzała je spalić.Spalić wszelkie ślady kazirodczej namiętności.Choć wbrew wszystkiemu wciąż nie wierzyła, że Laha jest jej bratem. Pięknie wyglądasz! Clarence po raz pierwszy spotykała Julię w mieście.Julia miała na sobie lekką, wzorzystą sukienkę i delikatne panto e na obcasie.WPasolobino ubierała się zupełnie inaczej.Tego wieczoru nie znalazły jeszcze z Clarenceczasu, by porozmawiać, a przy kolacji siedziały przy innych stolikach.Podziękowała za komplement uśmiechem.Naprawdę świetnie się dziś czuła.Wzięłaod kelnera kieliszek i upiła łyk alkoholu. Tyle wspomnień& Oczy jej zabłysły. Manuel byłby zachwycony. Nawet moja mama zdaje się dobrze bawić zażartowała Clarence, chcąc odwrócićuwagę Julii od zmarłego męża. W sumie rzadko ma okazję wziąć udział w podobnejimprezie. Tak westchnęła Julia. Tu jest trochę jak w kasynie w Santa Isabel.Rozbrzmiała muzyka i Jacobo zaraz wyszedł na parkiet.Jeśli w czymś rzeczywiściegustował, to w tańcu, Carmen zaś sekundowała mu z wprawą nabytą przez trzy dekadymałżeństwa.Julia przypatrywała im się z uwagą.Zastanawiała się, czy byli razem szczęśliwi, i zlekką nostalgią myślała o tym, co mogło się zdarzyć, ale się nie zdarzyło.Gdyby Jacobonie wykazał się kiedyś taką głupotą, teraz ona, Julia, zajmowałaby miejsce Carmen.Napiła się znowu.Cóż za idiotyczne pomysły! W jej wieku! Zresztą Jacobo wybrałzapewne właściwie.Carmen sprawiała wrażenie kobiety czułej i prostej, zdolnejłagodzić jego zmienne nastroje.Nie każda mogła się poszczycić podobną cnotą. Od dawna nie widziałam rodziców w tak dobrej formie stwierdziła Clarence. Wtym garniturze ojciec wygląda o dwadzieścia lat młodziej. Twój ojciec był kiedyś niezwykle pociągającym mężczyzną, Clarence rzuciłarozmarzona Julia. Nawet sobie nie wyobrażasz do jakiego stopnia&Clarence planowała nie wspominać ani słowem o pochodzeniu Lahy.Rozumiała, żeto dla wszystkich noc wyjątkowa, i nie chciała im jej psuć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]