[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potencjalny materiał na książkę, pomijając jużartykuły w gazecie.I owa jałówka gotowa jest rzucić światło na mechani-zmy zbrodni, chcąc zostać jego królikiem doświadczalnym.Rzeczywiściemożna popaść w obłęd.Po tylu latach obcowania z facetami doskonale znałam wszystkie ichzwyczaje i nauczyłam się reagować na każde ich posunięcie, nawet odru-chowe.Teraz też wiedziałam, co się za chwilę stanie.Jedno z dwojga:zacznie mnie całować albo (jeśli sytuacja wymknęła mu się już całkowi-cie spod kontroli) pójdzie do łazienki, żeby się zaspokoić i spuścić domuszli klozetowej rozszalałą spermę.- Przepraszam, ale muszę na chwilę wyjść - ciężko dysząc, wymamro-tał Siergiej.- Zaraz wrócę.Spiliśmy się jak świnie.Siergiej jeszcze kilkakrotnie zamykał się w ła-zience, mieszał tequilę z whisky, a whisky z wódką.Choć strasznie plątałmu się język, cały czas usiłował się dowiedzieć, co czuje człowiek, kiedyzabija i czy to prawda, że w tym momencie przeżywa się coś w rodzajuemocjonalnego orgazmu.W odpowiedzi mruczałam dwuznacznie, a do-kładniej odpowiadałam jedynie na pytania o podniecenie seksualne,gdyż tak naprawdę tylko o nim miałam jako takie pojęcie.Następnie, kompletnie pijany, podsunął mi pod nos dyktafon i zażą-dał, żebym wydała naszą rosyjsko-estońską szajkę.Według niego zaj-mowaliśmy się:1.Handlem narkotykami.2.Handlem pamiątkami narodowymi.3.Handlem antycznymi instrumentami muzycznymi.4.Handlem żywym towarem.5.Handlem egzotycznymi zwierzętami.6.Handlem technologiami jądrowymi.7.Handlem know-how w dziedzinie zabezpieczeń komputerowych.Nie próbowałam się z nim sprzeczać, tylko od czasu do czasu głaska-łam go po głowie i namawiałam łagodnie:- Zdecyduj się, kochanie, co właściwie chcesz ode mnie usłyszeć? Costanowiłoby najbardziej pikantny kąsek dla tej twojej gazety?Siergiej zaczął się rozwodzić na temat potrzeb czytelniczych i z wielkąpowagą oświadczył mi, że poważne przestępstwa ekonomiczne obchodząludzi znacznie mniej, niż krwawe zbrodnie z wykorzystaniem noży, sie-kier, pił elektrycznych i przecinarek gazowych.Po zakończeniu tej pło-miennej mowy sam mówca runął na podłogę, po czym urwał mu się film.Poszłam do kuchni, nakarmiłam zapomnianego przez swojego uko-chanego właściciela Chodźtu, położyłam przed sobą torbę i wyłączyłamświatło.Mieniący się przeróżnymi światłami port wyglądał teraz jeszcze bar-dziej majestatycznie niż za dnia.Z trudem powstrzymałam się od gapie-nia na migocące świetliki portowych dźwigów i zrobiłam coś, o czymmarzyłam przez cały dzień.Wyciągnęłam nóż i ujęłam go w obie dłonie.I znów poczułam tę niewytłumaczalną władzę, którą posiadają nadludźmi stare przedmioty.Bo nie miałam już żadnych wątpliwości, że jestto bardzo stary nóż.Wspomnienie wieczności czuło się w każdym calurękojeści, w każdym calu diamentu.(O, żeby to rzeczywiście był dia-ment!) Przecież żaden normalny człowiek dobrowolnie nie rozstałby sięz tym nożem.Nie zostawiłby go nawet we własnej kuchni wśród pogię-tych sztućców - a co dopiero mówić o ciele innego człowieka.A jeśli ten kamień to rzeczywiście diament? Mam ot tak sobie po pro-stu pozbyć się bogactwa i dobrowolnie oddać je w ręce zachłannych or-ganów sprawiedliwości? Wygląda na to, że ktoś okropnie nienawidziłOlewa Kiwi, skoro zdecydował się na coś takiego.Żeby dać upust swojejnienawiści gotów był poświęcić majątek.To się nazywa: „pokazowa eg-zekucja”!Ciekawe jednak, dlaczego morderca zostawił mnie w spokoju? Nie bałsię, że mogę się obudzić w najmniej odpowiednim momencie? A gdybymcierpiała na bezsenność? Przecież nie mógł tego wiedzieć.Westchnęłam.Na bezsenność przez długi czas cierpiała Montezuma-Schokolade.Dlatego też pracowała w łóżku dwie zmiany z rzędu, dziękiczemu zarabiała najwięcej z nas wszystkich.A potem pojawił się staruszek-Szwed, łóżkowe zajęcie odeszło w prze-szłość i Montezuma przerzuciła się z członków na tabletki.Metakwalon.Najlepszy środek nasenny.Podparłam głowę ręką i zamyśliłam się.Dlaczego ten morderca byłtak pewny, że się nie obudzę? I dlaczego tak szybko zapadłam w sen?Przecież ledwie się dowlokłam do łóżka, a już spałam jak zabita.I dla-czego rano moja własna głowa wydawała mi się taka ciężka? I - co naj-ważniejsze - dlaczego nie przyśniły mi się moje ukochane ruiny klasztorukarmelitanek?!Chyba, że byłam pod wpływem środka nasennego, bez którego Mon-tezuma nie może się już obejść?Przed oczyma stanął mi chłopak hotelowy pchający stolik z owocami iszampanem.No jasne! Przecież aż się rwał, żeby otworzyć butelkę, ale Olew muzabronił.Nie zaczęliśmy pić od razu.Nie, tak naprawdę tylko ja gopiłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]