[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Grypy? Nie wydaje mi siÄ™. A do mnie dotarÅ‚y takie wÅ‚aÅ›nie wieÅ›ci.Podobno siódmego czerwca, tuż przedzakoÅ„czeniem roku, ponad trzy czwarte dzieciaków z podstawówki nie przyszÅ‚o do szkoÅ‚y zpowodu choroby. To raczej nieprawdopodobne. Van Rensselaer ponownie zadzwoniÅ‚ do sekretarki.ProszÄ™ mi dostarczyć listÄ™ obecnoÅ›ci szkoÅ‚y podstawowej z siódmego czerwca. OczywiÅ›cie, panie dyrektorze. A może napilibyÅ›my siÄ™ kawy? zapytaÅ‚ Gideon, spoglÄ…dajÄ…c znaczÄ…co na ekspresstojÄ…cy w kÄ…cie. Co takiego? Ach, proszÄ™ wybaczyć! Powinienem już dawno temu zaoferować paÅ„stwucoÅ› do picia.To karygodne niedopatrzenie z mojej strony. Nie ma problemu.Dla mnie z podwójnÄ… Å›mietankÄ… i trzema kostkami cukru. Podwójna Å›mietanka i cztery kostki dla mnie zaćwierkaÅ‚a Orchid.Van Rensselaer poderwaÅ‚ siÄ™ z miejsca i osobiÅ›cie zaczÄ…Å‚ szykować kawÄ™.TymczasemzjawiÅ‚a siÄ™ sekretarka i poÅ‚ożyÅ‚a zamówiony dokument na biurku niemal w tej samej chwili, gdyjej szef powróciÅ‚ z napojami.Gideon siÄ™gnÄ…Å‚ po filiżankÄ™, jednoczeÅ›nie podnoszÄ…c siÄ™ z fotela, azrobiÅ‚ to tak niezgrabnie, że wszystko porozlewaÅ‚. O! Przepraszam bardzo! wykrzyknÄ…Å‚. Ale ze mnie fajtÅ‚apa!WyciÄ…gnÄ…Å‚ chusteczkÄ™ z kieszeni i zaczÄ…Å‚ osuszać leżące na blacie papiery, przy okazjiprzesuwajÄ…c je tam i z powrotem.Wszyscy rzucili siÄ™ do sprzÄ…tania, Å‚Ä…cznie z sekretarkÄ…, która szybko pobiegÅ‚a popapierowe rÄ™czniki. ProszÄ™ wybaczyć.Bardzo przepraszam powtarzaÅ‚ w kółko Gideon. Nie ma o czym mówić.Nic siÄ™ nie staÅ‚o zapewniÅ‚ Van Rensselaer zduszonym gÅ‚osem,wodzÄ…c przerażonym wzrokiem po mokrych, poplamionych dokumentach. Każdemu może siÄ™przydarzyć zawyrokowaÅ‚ i szybko siÄ™ rozpromieniÅ‚. ChcielibyÅ›my jak najszybciej poznaćTylera.Czy możemy od razu ustalić termin spotkania? ZadzwoniÄ™ do pana w tej sprawie odparÅ‚ Gideon. I proszÄ™ zatrzymać tÄ™ teczkÄ™.My,niestety, musimy już lecieć.Kilka minut pózniej byli w samochodzie i przejeżdżali przez bramÄ™ z kutego żelaza.Orchid caÅ‚y czas pÄ™kaÅ‚a ze Å›miechu. Jeeezu, jak chcesz, potrafisz być strasznie zabawny.MyÅ›laÅ‚am, że nie wytrzymam, gdyzobaczyÅ‚am minÄ™ tego faceta.UznaÅ‚ nas za parÄ™ potworów.Dobrze znam takich palantówZawsze proszÄ…, żeby im obciÄ…gnąć, bo ich żony nie lubiÄ… brać. Jasne, jasne przerwaÅ‚ szybko Gideon, bo nie chciaÅ‚, żeby rozwijaÅ‚a wÄ…tek. Wkażdym razie jedno nie ulega wÄ…tpliwoÅ›ci: myÅ›laÅ‚ tylko o tym, jak ratować przed nami biednegoTylera. No dobra.A teraz powiedz wreszcie, co wÅ‚aÅ›ciwie miaÅ‚a oznaczać ta szopka? I niewciskaj mi wiÄ™cej kitu na temat metody StanisÅ‚awskiego.Lista obecnoÅ›ci klas podstawowych z siódmego czerwca spoczywaÅ‚a bezpiecznie wkieszeni Gideona.Wkrótce wiÄ™c bÄ™dzie wiedziaÅ‚, który z azjatyckich uczniów opuÅ›ciÅ‚ zajÄ™ciadzieÅ„ po tym, jak Wu wylÄ…dowaÅ‚ na lotnisku JFK.Gideon doszedÅ‚ bowiem do wniosku, że maÅ‚ychÅ‚opiec, który przebywaÅ‚ na lotnisku po północy, z pewnoÅ›ciÄ… nie poszedÅ‚ nazajutrz do szkoÅ‚y. Chodzi jedynie o metodÄ™ odparÅ‚. SÅ‚owo honoru, jedynie o metodÄ™ i aktorstwo.A tymasz w sobie zadatki na prawdziwÄ… gwiazdÄ™.46 ChcÄ™ tylko, żebyÅ› mi powiedziaÅ‚, o co chodzi! wykrzyknęła Orchid.Mijali wÅ‚aÅ›nie skrzyżowanie PięćdziesiÄ…tej Pierwszej z Park Avenue.Gideon przez caÅ‚Ä…drogÄ™ powrotnÄ… zbywaÅ‚ byle czym wszystkie pytania, próbujÄ…c siÄ™ skoncentrować na kolejnymruchu.Natomiast dziewczynÄ™ coraz bardziej irytowaÅ‚y jego ewidentne uniki.MusiaÅ‚a niemal biec, żeby za nim nadążyć. Do jasnej cholery, czemu nie chcesz ze mnÄ… porozmawiać!Gideon westchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko. Bo jestem już zmÄ™czony oszukiwaniem wszystkich wokół.A w szczególnoÅ›ci ciebie. W takim razie powiedz mi prawdÄ™! To byÅ‚oby niebezpieczne.MinÄ™li kutÄ… bramÄ™ parku ZwiÄ™tego BartÅ‚omieja.JakiÅ› uliczny muzykant siedzÄ…cynieopodal wygrywaÅ‚ bluesa.Gideon zatrzymaÅ‚ siÄ™ w pół kroku i wsÅ‚uchaÅ‚ w muzykÄ™ z trudemprzebijajÄ…cÄ… siÄ™ przez odgÅ‚osy ruchu ulicznego.PoÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚oÅ„ na ramieniu Orchid. Czekaj. Nie możesz mi ciÄ…gle mÄ…cić w gÅ‚owie.UrwaÅ‚a, gdy Å›cisnÄ…Å‚ ostrzegawczo jej ramiÄ™. Zachowuj siÄ™ jak gdyby nigdy nic mruknÄ…Å‚. Nie reaguj w żaden gwaÅ‚towny sposób.SkupiÅ‚ siÄ™ na muzyce i chropawym gÅ‚osie bluesmana.In my time of dyinDon t want nobody to mourn Co siÄ™ dzieje? wyszeptaÅ‚a Orchid.Gideon w odpowiedzi tylko Å›cisnÄ…Å‚ mocniej jej ramiÄ™.OdwróciÅ‚ siÄ™ i udawaÅ‚, że ktoÅ›zadzwoniÅ‚ do niego na komórkÄ™, co dawaÅ‚o mu wiarygodny pretekst do tkwienia w bezruchupoÅ›rodku ulicy.All I want for you to doIs to take my body home.Gideon rozpoznaÅ‚ stary utwór Williego Johnsona In My Time of Dying.To wzbudziÅ‚o wnim dziwne uczucie déjà vu i zaczÄ…Å‚ zachodzić w gÅ‚owÄ™, gdzie ostatnio sÅ‚yszaÅ‚ grÄ™ na gitarzetechnikÄ… bottleneck.Bottleneck.Na Avenue C.Tyle że wtedy tak naprawdÄ™ nie sÅ‚yszaÅ‚ gitary, ale kloszardapodÅ›piewujÄ…cego tego samego bluesa, tuż po tym jak wyszedÅ‚ z jadÅ‚odajni.Gideon przywoÅ‚aÅ‚ zpamiÄ™ci obraz pogrążonej w mroku ulicy, przypomniaÅ‚ sobie bezdomnego siedzÄ…cego naschodach ganku czynszówki.NucÄ…cego.Jedynie nucÄ…cego.Well, well, well so I can die easyWell, well, wellWell, well, well so I can die easyTeraz uważniej wsÅ‚uchaÅ‚ siÄ™ w dzwiÄ™ki muzyki.Ten facet byÅ‚ dobry.A wÅ‚aÅ›ciwiedoskonaÅ‚y.Nie próbowaÅ‚ olÅ›niewać popisami technicznymi, graÅ‚ z leniwÄ… swobodÄ…, dokÅ‚adnietak, jak należaÅ‚o grać bluesa Delty.Po chwili jednak Gideon zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że tekst pieÅ›nimiejscami odbiega od powszechnie znanej wersji.Jesus gonna make upJesus gonna make upJesus gonna make up my dyin bed.To odkrycie go zelektryzowaÅ‚o.MaskujÄ…c oszoÅ‚omienie, zatrzasnÄ…Å‚ telefon, jakbyrozmowa dobiegÅ‚a koÅ„ca, i raptownie pociÄ…gnÄ…Å‚ Orchid ku osÅ‚oniÄ™temu półkolistÄ… markizÄ…wejÅ›ciu do Waldorf-Astorii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]