[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tommy siedział za biurkiem, a skrzy\owane stopy trzymał na czarnej, skórzanejotomanie.Ten pokój był większy od klitki zajmowanej przez Marklina, z oknamiwychodzącymi na południe, ale Marklin nigdy nie zazdrościł Tommy'emu.Kochał swójpokój.A teraz czuł, \e ju\ najwy\sza pora stąd wyjść.Spakował najwa\niejsze rzeczy dojednej walizki i ukrył ją pod łó\kiem.- Nazwij to przeczuciem.Nie chcę tu zostawać - dodał.- Nie ma \adnego powodu, dlaktórego mielibyśmy tu siedzieć.- Jesteś przewra\liwiony i trochę niemądry - odpowiedział Tommy.- Posłuchaj, wyczyściłeś komputery.Do kwater Stuarta nie dostaniemy się, chyba \ezaryzykowalibyśmy włamanie, a mnie nie podoba się obowiązująca tu godzina policyjna.- Dotyczy wszystkich.I je\eli mogę ci przypomnieć, to gdybyśmy chcieli teraz wyjść,musielibyśmy odpowiedzieć na tuzin pytań, jeszcze zanim dotarlibyśmy do drzwi.Poza tymopuszczenie Zakonu przed pogrzebem byłoby jawnym brakiem szacunku.- Tommy, nie zniosę \adnej ponurej ceremonii, podczas której wszyscy będąwygłaszać pochwalne mowy na cześć Antona i Aarona.Chcę stąd wyjść.Zwyczaje, rytuały.Ci ludzie to idioci, Tommy.Jest ju\ za pózno, \eby zachować się inaczej, jak tylkopraktycznie.Tu są boczne schody i schody na tyłach domu.Ja muszę wyjść natychmiast.Mam zadanie do wykonania.- A ja chcę zrobić to, o co nas proszą - odparł Tommy.- Zamierzam to zrobić.Pilnować godziny policyjnej, której kazali nam przestrzegać.I schodzić na dzwięk dzwonu.Ateraz, proszę, Marklin, je\eli nie masz nic obrazliwego albo rozsądnego do powiedzenia,zamilknij, dobrze?- Dlaczego mam zamilknąć? Dlaczego chcesz tu zostać?- No dobrze, jeśli ju\ musisz wiedzieć, to podczas całego tego pogrzebu mo\emydowiedzieć się, gdzie Stuart przetrzymuje Tessę.- Niby w jaki sposób?- Stuart nie jest bogaczem, Marklin.Musi mieć jakiś dom, miejsce, o którego istnieniunie wiemy, jakąś posiadłość, nale\ącą do jego przodków.Je\eli właściwie to rozegramy,253mo\emy zadać parę pytań na ten temat.oczywiście z czystego niepokoju o Stuarta.Maszjakiś lepszy pomysł?- Tommy, nie wydaje mi się, \eby Stuart miał chować Tessę w miejscu, o któregoistnieniu wszyscy wiedzą.Jest tchórzem, mo\e nawet melodramatycznym szaleńcem, ale niegłupcem.Nie znajdziemy go tak łatwo.I nie znajdziemy Tessy.- Więc co mamy robić? - spytał Tommy.- Porzucić to wszystko? Z tym, co ju\wiemy?- Nie.Musimy stąd odejść.Wrócimy do Regent's Park.I zastanowimy się.Zastanowimy się nad czymś znacznie dla nas wa\niejszym ni\ to,co Talamasca mo\e nam zaoferować.- Czyli nad czym?- Zastanowimy się, Tommy, nad czarownicami Mayfair.Przejrzymy ostatni faks.który Aaron wysłał do Starszych.Przejrzymy akta i wywnioskujemy z nich, kto z tego klanubyłby dla nas najbardziej u\yteczny.- Idziesz za szybko - odparł Tommy.- Co zamierzasz zrobić? Porwać paruAmerykanów?- Nie mo\emy tu o tym rozmawiać.Nie mo\emy nic jeszcze planować.Posłuchaj,zaczekam a\ do rozpoczęcia tej cholernej ceremonii, ale potem spadam stąd.Wyskakuję przypierwszej sposobności.Pózniej mo\esz do mnie dołączyć, je\eli chcesz.- Nie bądz głupi - rzekł Tommy.- Nie mam samochodu.Muszę jechać z tobą.A co,je\eli Stuart pojawi się na pogrzebie?- Stuart ju\ tu nie wróci.Jest na to za mądry.A teraz posłuchaj, Tommy.Oto mojaostateczna decyzja: zaczekam do rozpoczęcia pogrzebu, zło\ę kondolencje, porozmawiam zparoma członkami Zakonu, tego typu rzeczy.A potem spadam stąd! Pózniej zaś jadę naspotkanie z czarownicami Mayfair, i niech szlag trafi Stuarta i Tessę.- No dobrze, pojadę z tobą.- Tak ju\ lepiej.To bardzo mądra decyzja.Oto mój praktyczny przyjaciel Tommy.- Więc mo\e się prześpij.Nie powiedzieli, kiedy nas zawołają.A to ty będzieszprowadzić.254ROZDZIAA DZIEWITNASTYNajwy\szy pokój w wie\y.Yuri siedział przy okrągłym stole i spoglądał na stojącyprzed nim parujący kubek chińskiej herbaty.Skazaniec sam mu ją zaparzył; Yuri nie miałochoty jej pić.Znał Stuarta Gordona przez całe swe \ycie w Talamasce.Nieskończenie wiele razyjadł posiłki z nim i z Aaronem.Razem spacerowali po ogrodzie, jezdzili na wspólnewycieczki do Rzymu.Aaron tak swobodnie rozmawiał z Gordonem! O czarownicachMayfair, i czarownicach Mayfair, i czarownicach Mayfair.A teraz okazało się, \e zawiniłGordon.Zdradził go.Dlaczego Ash nie zabił go od razu? Co takiego mo\e im dać ten człowiek, co niebyłoby ska\one, co nie byłoby zbrukane jego szaleństwem? Było niemal pewne, \e jegopomocnikami byli Marklin George i Tommy Monohan.Ale to Zakon dowie się prawdy.Yuridodzwonił się do Domu Zakonnego z budki telefonicznej we wsi i słysząc głos Elvery, omalsię nie rozpłakał.Elvera była wierna i dobra.Yuri wiedział, \e ogromna przepaść, którarozwarła się między nim a Talamaską, ju\ zaczęła się zablizniać.Jeśli Ash miał rację, je\eli wten spisek zamieszanych było ledwie kilka osób - a w istocie wydawało się, \e tak właśniejest, \e Starsi nie są w nic zamieszani - w takim razie Yuri musi uzbroić się w cierpliwość.Musi wysłuchać Stuarta Gordona.Musi zanieść do Talamaski wszystko to, czego dowie siętej nocy.Cierpliwość.Aaron \yczyłby jej sobie.Aaron chciałby, \eby wszyscy poznali tęhistorię, \eby znalazła się w archiwum.A Michael i Rowan? Czy\ oni nie mieli prawa znaćszczegółów? No i był jeszcze Ash, tajemniczy Ash.Ash, który odkrył zdradę Gordona.Gdyby nie pojawił się na Spelling Street, Yuri przyjąłby na wiarę pozory niewinnościGordona i wszystkie nowe, głupie kłamstwa, które usłyszał od niego w kawiarence.Co mu chodziło po głowie? Był zdumiewający, dokładnie tak, jak Yuri im powiedział.Teraz to widzieli.Na własne oczy zobaczyli jego niezwykłą twarz i spokojne, pełne miłościoczy.Ale nie wolno im zapominać, \e stanowi on zagro\enie dla Mony, dla ka\dego członkarodziny Mayfairów.Yuri zmusił się do porzucenia tych myśli.Za bardzo potrzebowali Asha.W jakiśsposób został przywódcą tej operacji.Co by się stało, gdyby Ash się wycofał i zostawił ich zGordonem? Nie mogli go zabić.Nie mogli go nawet wystraszyć, a przynajmniej tak mu się255wydawało.Nie potrafił odgadnąć, jak bardzo Rowan i Michael nienawidzą Gordona.Bylinieporuszeni.Czarodzieje.Teraz to widział.Ash siedział po przeciwnej stronie okrągłego stołu, z monstrualnymi dłońmizaciśniętymi na krawędzi nie wypolerowanego drewna.Obserwował Gordona, który tkwił pojego prawej ręce.Nienawidził go, a zdradzała to jego twarz, w której czegoś brakowało, mo\ewspółczucia? Brakowało czułości i delikatności, którą Ash okazywał wszystkim pozostałym.Rowan Mayfair i Michael Curry siedzieli po obu stronach Yuriego i dzięki Bogu, bonie musiał znosić bliskości Gordona.Michael był wyraznie rozwścieczony, Rowan zaśzafascynowana Ashem.Yuri powinien się spodziewać, \e tak będzie.Ale Michael jak narazie nie był nikim zafascynowany.Yuri nie był w stanie tknąć swego kubka herbaty.Równie dobrze mógłby byćwypełniony moczem.- Gdzieś w d\unglach Indii - mówił Stuart, popijając herbatę, do której dolał sporąporcję whisky.- Nie wiem, gdzie.Nie znam Indii.Wiem tylko, \e tubylcy twierdzili, i\ byłatam od zawsze, wędrowała od wioski do wioski, \e przybyła do nich przed wojną, \e mówiłapo angielsku i \e się nie starzała, więc kobiety w wiosce zaczęły się jej bać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]