[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podobnie jak inni Edorzy, Mateusz i Rachela przyzwyczajeni byli do wspólnegomieszkania, tote\ wynajęli jeden pokój i do północy rozmawiali przy kominku.Nie mówili oswojej wyprawie ani o ostatnich słowach Jozjasza, ani nawet o \yciu w Erie.Nie gawędzili te\ oSemorze, o której Rachela nigdy nie chciała rozmawiać, lecz o wędrownym \yciu Edorów, o ichspokojnej wolności, o \yciu w harmonii z ziemią, zwierzętami i Iovą.Opowiadali sobieanegdotki na temat członków klanów, których oboje znali albo o których tylko słyszeli.Przypominali sobie Zgromadzenia, podczas których śpiewała Hepziba albo niezrównana Ruta.- A czy ty zaśpiewasz na Zgromadzeniu? - zapytał Mateusz.- Masz wspaniały głos,chocia\ nie śpiewałaś ju\ od pięciu lat.Rachela zaśmiała się łagodnie.Le\ała przed kominkiem na plecionym kocu; prawie odsześciu lat nie czuła się tak dobrze jak teraz.- Dlaczego uwa\asz, \e mam wspaniały głos?- Nie rozmawialiśmy nigdy przed twoim przybyciem do Erie - odparł.- Ale i ty, i jabywaliśmy na Zgromadzeniach.Zpiewałaś wtedy tak pięknie, \e nigdy tego nie zapomnę.Ty i tadziewczyna, Naomi, która teraz jest z Cziwenami.Zpiewałyście razem i wszyscy przychodziliwas posłuchać.- Naomi ma przepiękny głos - powiedziała leniwie Rachela.- To prawda.Ty te\.Ale spędziłaś pięć lat w przeklętej Semorze, gdzie nie mogłaś anirazu zaśpiewać.Na pewno ci tego brakowało.- Czasami schodziłam do piwnic, gdzie przechowywano wino - odrzekła sennie Rachela.-Były to przepastne groty znajdujące się pod rzeką, wilgotne, ciemne i bardzo akustyczne.Przebywałam tam jak najdłu\ej, czasami całe długie godziny, i śpiewałam.Wykonywałamwszystkie znane mi pieśni edorskie i kilka nowych, których uczyłam się, kiedy lord Jethrosprowadzał do swego domu minstreli.Nie podobają mi się przewa\nie pieśni allali, ale kilka znich bardzo przypadło mi do gustu i nauczyłam się ich na pamięć.Setki razy karano mnie za teucieczki, ale zupełnie się tym nie przejmowałam.Zpiew ma dla mnie wyjątkowe znaczenie.Wtedy oczyszczam swoje serce i czuję się spełniona.Kiedy śpiewam, jestem silniejsza.Zdarzałomi się, \e gdy śpiewałam - ciągnęła Rachela, przewracając się na brzuch i wpatrując się uwa\niew płomienie - potrząsałam łańcuchem jak tamburynem, oddając w ten sposób cześć Iovie.Wtamtym okresie nie \ywiłam nawet nienawiści do moich łańcuchów, bo stanowiły część mojejmuzyki.A gdybym nie miała tej muzyki - dodała ciszej, opierając głowę na ramieniu -umarłabym w ciągu pierwszego roku.- Rozumiem, dlaczego nie chcesz śpiewać dla aniołów - powiedział Mateusz - ale chybazaśpiewasz dla nas? Dla swoich ziomków?- Mo\e.Jeszcze nie jestem pewna.Poło\yli się pózno, długo spali i wstali rano w dobrym nastroju, który nie opuszczał ich,odkąd wjechali do Błękitnego Miasta.Mateusz chciał przejść się po bazarach w poszukiwaniutanich towarów, ale Rachela miała bardziej konkretne zadanie do wykonania.Ustalili, \e spotkająsię wieczorem w gospodzie i rozeszli się ka\de w swoją stronę.Dotarcie do celu zajęło Racheli prawie godzinę, poniewa\ nie wiedziała, gdzie znajdujesię sklep z wyrobami artystycznymi; poza tym dzień był zbyt piękny na to, by pędzić gdzieś wkonkretnym celu.Pytała zatem o drogę przechodniów i zatrzymywała się, \eby podziwiać miłedla oka widoki; następnie przeszła powoli przez jeden z publicznych ogrodów i wypiła sokowocowy, kupiony u ulicznego sprzedawcy.W południe słynne srebrne dzwony Luminauxodegrały wiązankę melodii edorskich na cześć przebywających w mieście wędrowców.Rachela,rzecz jasna, wysłuchała jej w skupieniu od pierwszej do ostatniej nuty.Dotarła w końcu do miejsca, którego szukała.Był to niski i długi budynek z marmuru,którego sklepiony dach pokryto złoto - czerwonawym gontem.Do szerokich drzwi prowadziłyniebieskie kafle, a okoliczne powietrze rozbrzmiewało powiewem łagodnej bryzy.Rachelarozejrzała się wokół siebie, \eby stwierdzić, skąd dobiegają te dzwięki.Na wbitych w ziemięwysokich wiatrowskazach oraz na zwisających z pobliskich drzew rzezbach tkwiły małe flety ifujarki, które ka\dy powiew wiatru przekształcały w muzykę.Rachela uśmiechnęła się i zapukałamocno w pokryte farbą drzwi.Po krótkiej chwili otworzyła jej młoda dziewczyna ubrana w pozbawiony ozdób białystrój uczennicy.- Tak, proszę pani? - zapytała, składając głęboki ukłon.- Chciałabym kupić flet - powiedziała Rachela.- To podarunek dla mojego mę\a.Czydobrze trafiłam?Zaprowadzono ją do małego, znakomicie zaprojektowanego pomieszczenia z sufitemwyło\onym boazerią.Rachela zrozumiała, \e w tej sali odbywały się próby.Kazano jej chwilępoczekać.I rzeczywiście, po kilkunastu sekundach podeszła do niej starsza kobieta przyodzianaw niebieski strój mistrzów fletu, a za nią weszło trzech uczniów ze skórzanymi futerałami.- Na imię mi Gizela, nale\ę do tutejszej starszyzny - przywitała Rachelę flecistka.-Powiedziano mi, \e zamierzasz dokonać u nas zakupu.- A ja jestem Rachela - odpowiedziała angelina.- Tak.To dla mojego mę\a.Gizela skinęła głową na swoich uczniów, którzy rozstawili małe druciane stoliki ipoło\yli na nich futerały.- Czy on chce na tym instrumencie grać czy chodzi mu tylko o przedmiot estetycznejkontemplacji? A jeśli chce grać, to czy jest w tym biegły czy dopiero zaczyna? Jakie są jegomuzyczne umiejętności?Rachela podeszła do otwartych ju\ futerałów i przyjrzała się ofercie flecistki.Nie miałapojęcia, \e wybór będzie tak du\y.Znalazła tam instrumenty dęte z metalu i drewna: srebrzysteflety poprzeczne i proste oraz pikoli.Niektóre z nich miały skomplikowane nacięcia progowe,inne zaś pięknie wydrą\one otwory zamykane palcem grającego.- Jest śpiewakiem - odparła w końcu Rachela.- Ma znakomity głos.Nigdy nie grał na\adnym instrumencie, ale zna się na muzyce.Myślałam o czymś prostym, o pięknym brzmieniu.Najbardziej interesuje mnie jakość dzwięku.Gizela podeszła do stolika.- Początkującym polecam zazwyczaj jeden z tych drewnianych.- Nie - powiedziała natychmiast Rachela.- Musi być wykonany z materiału najwy\szejjakości.Gizela uśmiechnęła się lekko.- Miałam właśnie dodać, \e najpiękniej brzmią flety ze srebra.- Dotknęła jednego, apotem drugiego z podłu\nych instrumentów, le\ących w błękitnych futerałach wyło\onychaksamitem.- Najłatwiej grać na flecie prostym, który świetnie oddaje umiejętnościposługującego się nim muzyka.Brzmienie jest cokolwiek nieziemskie, jak gdyby muzykętworzył sam Bóg bez udziału człowieka.Rachela spojrzała na nią uwa\nie, gdy\ Gabriel w bardzo podobnych słowach opisywałurok brzmienia fletu.- Chciałabym usłyszeć brzmienie któregoś z tych fletów - powiedziała.Gizela popatrzyła na wybrane przez siebie instrumenty i wzięła najprostszy z nich, zośmioma otworami dla palców muzyka.- Proszę posłuchać - rzekła i przyło\yła flet do ust.Zagrała banalną wiejską balladę, któraujęła Rachelę czystością dzwięków.Ale.- Czy jest jeszcze coś ładniejszego ni\ to? - zapytała.- Brzmienie bardzo mi się podoba,lecz ten flet wygląda raczej surowo.Gizela ponownie się uśmiechnęła.- Niewielu naszych rzemieślników zajmuje się wytwarzaniem kunsztownych fletówprostych - powiedziała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]