[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zorientowała się, żesię poruszyła dopiero wtedy, gdy oparła sięczołem o jego pierś. Och. Westchnęła. Nic dziwnego, że leżysztak spokojnie, kiedy oglądamy film.Poczuła jego oddech we włosach, kiedyprzytaknął jej ze śmiechem.Niestety zarazpotem opuścił rękę i się cofnął. Sam się niecierpliwi, a ta Lizzy go intryguje.Powinnaś tam iść.Ta Lizzy nie chciałapowiedzieć Nathanowi, co się stało z jej matką,ale może powie tobie.Meg kiwnęła głową i weszła do kawiarni.Nie po prostu Lizzy tylko ta Lizzy.To Ruth zauważyła, że sposób, w jaki terraindigena nazywają ludzi wskazuje na stopień ichzażyłości z daną osobą.Sama była tą Ruthie,kiedy przychodziła do Zabójczo Dobrych Lekturjako klientka, ale odkąd zaczęła pracować naDziedzińcu stała się po prostu Ruthie.Meg byłaMeg, tą Meg albo naszą Meg w zależności odtego, kto o niej mówił.Co ciekawe, Inni nie lubili, kiedy ludzieużywali zaimków wskazujących, mówiąc o nich.Simon też wszedł do środka i pchnął ją lekko,kiedy się zatrzymała, zastanawiając się nad tymizawiłościami.Idąc korytarzem prowadzącym na frontkawiarni, Meg wyobraziła sobie wnętrze Czegośna Ząb: stoliki i ladę, za którą pracowała Tess.Wyobraziła sobie Sama siedzącego przy jednymze stolików.Nie widziała jeszcze Lizzy, więcprzywołała obraz szkoleniowy małejdziewczynki teraz już wiedziała, czego sięspodziewać. Brzydki pies! krzyknął ktoś nagle piskliwie.Meg usłyszała odgłos jakby zderzenia, a potemstłumiony okrzyk.Chwilę pózniej Jedynakprzemknął korytarzem, omal nie zwalając jejz nóg. Powinnaś się tym zająć stwierdził Simon,znowu ją popychając, a sam poszedł zaJedynakiem.Czym powinna się zająć? Iloma rzeczamimusiała się zajmować, ponieważ Simon takchciał? Iloma się zajęła, ponieważ nie chciała,żeby Wilcza Straż wiedział, że nie potrafi?Musi to kiedyś przemyśleć.Kręcąc głową, podeszła do lady. Robię tosty z serem oznajmiła Tess. Idzi powiedz pannie Lizzy, że niedzwiedz Bu niedostanie własnego tosta.Musi się z nim podzielićswoim.Ponieważ włosy Tess były zielonei poskręcane, Meg usłuchała bez słowa, choćtrochę się zdziwiła, że nikt jej nie powiedziało wizycie na Dziedzińcu kogoś z NiedzwiedziejStraży.Sam, który stał koło lady, złapał Meg zarękę. Walnęła Jedynaka poinformował jągłośnym szeptem. Niedzwiedziem!Był wyraznie pod wrażeniem.Meg poczuła się zdezorientowana.Niepotrafiła przywołać żadnego obrazuszkoleniowego, który ilustrowałby to, co właśnieusłyszała. Chodz, przedstawimy się jej szepnęła,biorąc go za rękę.Razem podeszli do stolika,przy którym siedziała mała dziewczynka.Cześć, jestem Meg.A to jest Sam.Możemy sięprzysiąść?Dziewczynka z powagą pokiwała głową. Nazywam się Lizzy.A to jest Bu.Na widok Bu Meg zrozumiała, dlaczego niemoże on dostać własnego tosta.Miała nadzieję,że Lizzy rozumie różnicę pomiędzy nima żywym niedzwiedziem.Podeszła do nich Tess i postawiła na stole dwatalerze z przekrojonymi na pół tostami z seremoraz kiścią ciemnych winogron. Zaraz przyniosę dla ciebie zwróciła się doMeg.Potem spojrzała na Lizzy i Sama. Siadać.Jeść.Nie robić zamieszania.Czy to miało być zabawne?Sam przysiadł na brzegu krzesła, z jedną stopąna podłodze na wypadek, gdyby musiał szybkouciekać.Wziął połówkę tosta i ugryzł, niespuszczając oka z dziewczynki i jej misia.Meg usiadła, a kiedy Tess przyniosła trzeciegotosta i szklanki z wodą dla wszystkich, grzeczniejej podziękowała.Przez chwilę rozkoszowała sięjedzeniem smakiem i fakturą opiekanegochleba z roztopionym serem, chrupkościąi słodyczą winogron.Kiedy zjadła połowę tosta, spojrzała nadziewczynkę.Co powinna powiedzieć? Cozrobić? A jeśli zdarzyło się coś złego?Oczywiście, że zdarzyło się coś złego,pomyślała.Przecież Lizzy jest tutaj całkiemsama.To znaczy w pewnym sensie sama.Topolicja powinna ją przepytać, ale przecież musicoś powiedzieć.Nagle poczuła, że wie dokładnie,co to powinno być, ponieważ sama przeżyła cośpodobnego kilka miesięcy wcześniej. Podobała ci się jazda pociągiem? Pytanieskierowała do Lizzy, ale miała wrażenie, żerozmawia i z nią, i z misiem Bu.Lizzy ugryzła kawałek tosta, a resztęprzycisnęła do mordki Bu w miejscu, gdziepowinien się znajdować jego otwór gębowy.Kiedy cofnęła tosta, okruszki chleba i zaciekiz sera pozostały na futerku maskotki. Było OK stwierdziła. Bu trochę się bał napoczątku, ponieważ w pociągu był zły człowiek,ale pan Wilcza Policja go odpędził.Meg zamrugała. Kto?Kiedy jedli tosty, opowieść o Nathanie i o tym,jak odpędził złego człowieka przeszłaniepostrzeżenie w streszczenie filmu o DrużynieWilków, który niedawno oglądał Sam.Początkowo Meg obawiała się, że taka historiabędzie zbyt straszna dla dziewczynki w wiekuLizzy, w końcu ją samą ten film okropniewystraszył.Przysłuchując się jednak dyskusjidzieci na temat tego, kto byłby silniejszy Drużyna Wilków czy grupa dziewczynek,przypominających raczej małe %7ływioły niżmłodych ludzi wyposażonych w supermoce,Meg nie była już taka pewna, czy określenie żądny krwi naprawdę powinno się odnosićtylko do tych, którzy wolą jadać mięso nasurowo.Montgomery sprawdził kieszenie.Miałkomórkę, klucze do domu, portfel i odznakępolicyjną.W takim razie co takiego ważnegozostawił na Dziedzińcu, że musiał to natychmiastodebrać?Spojrzał na partnera. I co teraz zrobicie? spytał, mając na myślirychłą wyprowadzkę z mieszkania. Rzeczy przewieziemy do moich rodzicówi do rodziców Ruth.I będziemy trzymać kciuki,żeby szybko udało nam się znalezć nowemieszkanie odparł Kowalski. Tenograniczony, krótkowzroczny& urwał.Monty odczekał chwilę. Mówisz o swoim już niedługo byłymgospodarzu czy o rodzicach?Kowalski milczał, póki nie zatrzymali się naświatłach. Moi rodzice pomogą, ponieważ jesteśmyrodziną i tak należy.Ale nie są szczęśliwi z tegopowodu.Mój brat powiedział mi wprost, że niechciałby mieszkać w tym samym domu comiłośnik Wilków, ale rodzice woleli się nieodzywać.Na pewno się dziwią mojemupostępowaniu po tych wszystkich informacjacho zaburzonych dziewczynach, które popełniająsamobójstwa, bo terra indigena zmusili ludzi dolikwidacji placówek, które się nimi opiekowały.Na dodatek nie wiadomo, dokąd Inni zabierają teodnalezione dziewczyny, więc powód może byćtylko jeden, prawda? Nie chce uwierzyć, że w tym przypadkupotwory nie tylko wyglądają jak ludzie, alerównież nimi są. Monty zawahał się, ale uznał,że musi spytać.Musi wiedzieć. Karl, chcesz sięubiegać o przeniesienie?Kowalski skręcił w lewo, w ulicę Główną,a potem jeszcze raz, żeby się zatrzymać naparkingu dla dostawców Dziedzińca. Nie, nie chcę odparł. A Ruthie nie chceporzucać pracy na Dziedzińcu.Oboje uważamy,że stosunki, jakie udało nam się nawiązaćz Innymi, działają na korzyść Lakeside.Możedzięki nim miasto nie zmieni się w klatkę, jakTalulah Falls? Więc będziemy się trzymać. I masz nadzieję, że rodzice w końcuprzyznają wam rację. To mało prawdopodobne.Ale jak dotąd niepowiedzieli, że nie przyjdą na nasz ślub.To jużw przyszłym miesiącu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]