[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pazurzastych łapach trzymali korbacze odrzewcach długich jak dorosły mężczyzna.Spoglądały wilkiem na Jego Wysokość,powarkując basowo, ale powstrzymując się od dalszych wrogich kroków.Smukła elfka pojawiła się znikąd, jakby w powietrzu otworzyły się nagle drzwi ustawionebokiem do wszystkich obserwatorów.Przyklęknęła i pogłaskała leżącego trolla po twarzy.Ciało stwora zwiotczało, a on sam stracił świadomość, z westchnieniem, jakie mogłabywydać świeżo odszpuntowana beczka piwa.Elfka wyprostowała się, obeszła wykidajłę ipodeszła do Jego Wysokości na tyle blisko, że wyraznie wyczuł aromat nieznanej potrawy,którą niedawno musiała zjeść.Była od niego wyższa.Nie zadała sobie trudu, żeby nałożyćludzką twarz, i aureola platynowych włosów okalała obce oblicze: duże złote oczy zpionowymi zrenicami, wysokie kości policzkowe sięgające uszu, równie spiczastych jak zębydrapieżcy odsłonięte w bojowym uśmiechu. Po co przyszedłeś? Dlaczego napastujesz mój personel? Dlaczego nie miałabym cię zato zabić? Jestem Kró. Wiem, kim jesteś, palancie.Odpowiedz na moje pytania.Jego Wysokość czuł pokusę, żeby odpowiedzieć w podobnie agresywnym stylu, ale siępohamował.Wzruszył ramionami i uśmiechnął się przyjaznie.Przy następnym spotkaniupodejmie tę grę o dominację, ale na razie miał do załatwienia konkretną sprawę. Twój problem, Kierendal, polega na tym, że nie pochodzisz z Kolonii.Rządziszgangiem, to jasne, ale nie jesteś stąd.Nie wiesz, jak się u nas załatwia różne sprawy.Mójczłowiek sprawia ci kłopoty? Przychodzisz do mnie, rozmawiamy, wypracowujemyrozwiązanie.Tak to się robi, a nie wydaje swoich wrogów cesarskim.Bo z tego się biorąwojny, wiesz? Ludziom dzieje się krzywda, płoną domy. Chodzi o Caine a? A myślałaś, że o co? O twoją dupę?! Caine jest Baronem Zciemy, kurwiszonie jeden, aty sprzedałaś go Oczom za marne tysiąc rojali.Ja i tak zamierzam cię łagodnie potraktować:zamiast poderżnąć ci gardło i spalić tę norę razem ze wszystkimi gośćmi, dam ci fory, bowiem, że jesteś nowa. Nie rozumiesz. To ty nie rozumiesz! ryknął Jego Wysokość. Daję ci pięć minut na wyprowadzeniegości i personelu z tego burdelu! Potem, kto zostanie, zginie w pożarze.Zrozumiałaś, lesbopierdolona? Bądzmy rozsądni. powiedziała spokojnie Kierendal, wyciągając rękę w błagalnymgeście, z dłonią zwróconą do góry i palcami podkurczonymi w ściśle określony sposób. Czar ostrzegł szeptem Paslava. Nie musimy być wrogami ciągnęła Kierendal. Przychodząc do mnie, Cainewyświadczył mi przysługę: był mi winien pieniądze i w taki właśnie sposób mnie spłacił.Napewno dojdziemy do porozumienia, ty i ja. To jakiś Urok szeptał Paslava. Zablokowałem.Jego Wysokość spojrzał w żółte oczy Kierendal, która tylko na ułamek sekundy zamarła,kiedy zorientowała się, że zaklęcie nie wypaliło. Tak sobie myślę, że wcześniej rzeczywiście mogliśmy jeszcze negocjować powiedział. Ale teraz już za pózno.Nikt ci nie mówił, co robię z ludzmi, którzy próbują namnie rzucać czary?Kierendal wyprostowała się na całą wysokość.Suknia zawirowała wokół niej jak dym. Czas wyjaśnień minął powiedziała. Nadaje jakiś sygnał w Przepływie mruknął Paslava.Tętniącą napięciem ciszę kasyna zmącił zgrzyt wyjmowanej broni.Każdy barman miałpałkę, każda kelnerka nóż.Nieznane Jego Wysokości twarze rozpromieniły się wuśmiechach, kiedy ich właściciele zaczęli przeć przez tłum z mieczami w dłoniach.Król Zciemy obrzucił ich wszystkich znudzonym spojrzeniem i prychnął pogardliwie. Nowicjuszka. Podniósł pięść. Raz!Przynajmniej co trzeci z elegantów z Południowego Brzegu wysunął sztylet z rękawa iostry jak brzytwa miecz z pochwy, która najwyrazniej służyła do tej pory wyłącznie doozdoby, i nagle każdy z uzbrojonych barmanów, kelnerek i tajniaków spojrzał z bliska na conajmniej trzy przystawione do gardła klingi.Sześciu mężczyzn z nożami zajęło pozycje zaplecami trolli.Jego Wysokość parsknął śmiechem. To połowa moich ludzi.Ciekawi cię, co zrobią na dwa ? Albo na trzy ?Oczy Kierendal zapłonęły gniewem. Sprowokujesz jatkę! To prawda.Ale decyzja należy do ciebie.Nikomu nie musi stać się krzywda.Zmierzyła go wzrokiem.Jego Wysokość westchnął.Widział, że za chwilę elfka się ugnie,i odrobinę tego żałował.Miała niezły styl. Znowu daje sygnał odezwał się Paslava.W niespokojnej ciszy rozległ się nowy rytm: łoskot zatrzaskiwanych okiennic i zgrzytzamykanych drzwi.Odległe odgłosy zamieszek ścichły jeszcze bardziej, gdy wnętrze kasynazostało odcięte od ulicy. No dobrze. Kierendal wskazała drzwi. Każ swoim ludziom schować broń i wyjśćtamtędy.Jeżeli któryś mi podskoczy, sama spalę lokal.Jego Wysokość zacisnął kurczowo szczęki, żeby powstrzymać się od nerwowegooblizywania warg. Chrzanisz. Być może.Ale wyobraz sobie pożar w takim ścisku, płomienie pożerające aksamit,nadpalone dzwigary walące się na podłogę.Wyobraz sobie pożar, jedne jedyne drzwi istanowczo zbyt wielu ludzi, żeby z nich skorzystać.Mój personel zna inne drogi ucieczki.Atwoi ludzie? Na twarzy Kierendal znów zagościł drapieżny uśmiech. Rzeczywiście,decyzja należy do mnie.Podnoszę stawkę.Możesz mnie sprawdzić albo rzucić karty,palancie.Przez czas potrzebny na nabranie powietrza w płuca Jego Wysokość miał pustkę wgłowie.Nie mógł się wycofać, nie na oczach swoich ludzi ale w oczach Kierendal dostrzegłostrzegawczy błysk, jakby radziła mu, żeby jej nie naciskał.Blefuje, powtarzał sobie.Napewno blefuje.Przecież wśród klientów byli też prawdziwi bogacze.Gdyby zginęli wpożarze, kasyno nigdy już by się nie odrodziło.A gdyby przy okazji upiekła ze dwóchpomniejszych arystokratów, dałaby głowę.Tylko że nie bardzo mógł na to liczyć.Obserwując jej szkielecy wdzięk i ostry jak brzytwa uśmiech, nagle zdał sobie sprawę,jak wiele różni ją od człowieka.Nie umiałby powiedzieć, jak bardzo nierówno ma podsufitem.Prosta pokazowa lekcja dobrych manier nie wiedzieć jak i kiedy przeobraziła się wgrozbę masakry. Wie o mnie szepnął Paslava, jakby czytał mu w myślach. Może skontrowaćwiększość moich czarów.Jego Wysokość pokiwał głową, jakby się zastanawiał, i parsknął śmiechem ze swobodą,której wcale nie czuł. W porządku powiedział i uśmiechnął się z podziwem. Przepraszam, że nazwałemcię nowicjuszką. Bardzo jesteś łaskawy. Kierendal skrzywiła się paskudnie. A teraz spadaj stąd. Mowy nie ma powiedział ze smutkiem Jego Wysokość. Caine jest BaronemZciemy, a ty go zdradziłaś. Na jego własną prośbę wycedziła Kierendal. Chciałbym ci wierzyć. Król rozejrzał się i pokręcił głową. Nie zapominaj, że mamydwu albo trzykrotną przewagę liczebną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]