[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Całe pózniejsze zło wynikło jednak z tego,że ci, którym powierzono opiekę nad dwojgiem dzieci, zawiedli jego iIngunę.Aż do ostatniego i najgorszego momentu, do fałszywej spowiedzii świętokradztwa, które paliło mu wargi i serce krok za krokiemwciągnięty został w to wszystko, ponieważ sprawę swoją i przybranejsiostry musiał wziąć we własne ręce, i niewprawnymi, chłopięcymidłońmi ujął ją fałszywie.Nigdy dotąd nie widział tej sprawy w tak jasnym i wyrazistymświetle.Ale milcząco, w głębi swej nędzy miał zawsze przeświadczenie,że Bóg Wszechwiedzący widzi to daleko lepiej od niego: jego najcięższegrzechy były w równej mierze grzechami obcych, jak i jego własnymi.Nierozerwalnie związany z brzemieniem własnych złych czynów dzwigałjarzmo innych ludzi.Przeto chylił się pokornie i uderzał w pierś, ilekroć ksiądz podczasmszy mówił Confiteor.Był gotów przyznać: Ani jeden z ludzistojących wokoło nie zgrzeszył tak ciężko jak ja , w zwierciadle Boskiejsprawiedliwości widział samego siebie o tyle niżej upadłego od tamtych,o ile głębiej od odbicia rosnących dokoła krzewów zapada w jezioroodbicie dębu.Takie i w ludzkich sądach widział siebie stojącego wyżej,jak dąb wyrastający ponad ciżbę pospolitych krzaków.W tym nieziemskim świetle, jakie wdarło się nagle w mrok jego duszy,ukazało mu się wreszcie to, co pragnął ukryć w najgłębszej tajemnicyprzed okiem Boga: pycha grzesznika, którą przełamać jest jeszcze trudniejaniżeli sprawiedliwość człowieka sprawiedliwego& Bez względu na to,jak ta rzecz wygląda, nie popełniłem nigdy grzechu marnego&Dwukrotnie Jezus pełen słodyczy w swym miłosierdziu przemawiałdo niego on jednak cofnął się jak przestraszony pies.Dwukrotniemówił głos: Spojrzyj, kim jesteś, spojrzyj na bezmiar mej miłości& Adziś mówił do niego: Teraz poznaj, kim ty jesteś.Poznaj, że nie jesteśwcale większym grzesznikiem od innych.Poznaj, iż jesteś takim samymnędznym grzesznikiem!Miecz uderzał w najgłębsze korzenie jego życia i zadawał ciosy.Non veni pacem mittere, sed gladium.Qui invenit animam suam,perdet illam, et qui perdiderit animam suam propter me, inveniet eam.[11]Olaf zrozumiał, że te słowa były prawdą, o jakiej mu się dawniej nie śniło,a gdy je pojął, miał wrażenie, że tonie pod lodowatą masą wody wielkiegomorza.Zmiał się z bólu, biegnąc przez ciemny las.Udawał, że boi się stracić życie on, który od dawna był tak znużonyżyciem, że gdyby nie wzgląd na Ingunę, ani dnia nie wytrwałby w nimdłużej.Nie chciał wrócić do życia, nie byłoby to żadną dla niego ofiarą,gdyby wybrał posłuszeństwo, ubóstwo i czystość, ba, nawet niewolę a wkońcu śmierć męczeńską! Bo nie przykładał żadnej wagi do tego, czegosię musiał wyrzec, natomiast to, co było przed nim, kusiło niezmiernymzyskiem: przygodą i dalekimi podróżami, a na końcu spokojem,przebaczeniem; Bożym i przyjęciem go z powrotem do wspólnoty Pana.Nareszcie zrozumiał, że wtedy musiałby wybrać nie między Bogiema tym czy tamtym na ziemi, chociażby nawet życiem doczesnym, leczmiędzy Bogiem a samym sobą.Dróżka biegnąc zboczem wysoko przez wyrąbany las wyprowadziłago na otwartą polankę.Nad sobą widział Olaf tylko kawał nieba,granatowy i zasiany gwiazdami.Pod nim leżała mała dolinka, czy teżwąwóz, który widział pomiędzy drzewami; gdzieś z dołu dochodził szmerpłynącej wody.Mimo woli zwolnił kroku.Słaby podmuch wiatru chłodził jego zlanąpotem twarz.Olaf parę razy otarł dłonią czoło.I nagle gdy uświadomiłsobie, że stąpa po jakimś wzgórzu, otoczony zewsząd! zapadającą się podnim powietrzną przestrzenią, uderzyła go myśl, że został wyprowadzonyna puszczę: oto idzie sam jeden w obcym kraju i nie wie, gdzie się[11] Non veni pacem mittere& Nie przyniosłem pokoju, ale miecz.Ktoznalazł duszą swoją, straci ją, a kto by stracił duszą swą dla mnie,znajdzie ją Mt.10.34.39.(Przyp.tłum.)znajduje.Nie dostrzegł żadnego znajomego przedmiotu ani żadnego miejsca,gdzie by się mógł schronić aby nie widzieć tego, czego widzieć nie chciał.Mowa ludzi, której nie rozumiał, nie mogła się wedrzeć i zagłuszyć tegogłosu, którego wolałby nie słyszeć&Nagle przystanął.Było tak, jakby z otaczającej go ciemności: isurowego chłodu ziemi pod stopami czerpał siły, aż poczuł, jak: jego jarośnie i powiększa się w mrocznym oparze. Dlaczego postępujesz ze mną w ten sposób? Inni popełnili gorsze ibardziej nędzne czyny, ich jednak nie wypędzasz z domu nie odbierasz imspokoju, nie nawiedzasz ich tak jak mnie!Głos, który odpowiedział, zdawał się płynąć z ciszy pod dalekim,zasianym gwiazdami niebem, z lasu, poruszanego słabo nocnym,wietrzykiem, z cichego szemrania potoku na dnie dolinki. Nawiedzam cię, ponieważ wciąż jeszcze mnie miłujesz.Prześladujęcię, ponieważ idziesz w ślad za mną.Gonię, cię, ponieważ: przyzywaszmnie, chociaż uciekasz przede mną.Zcieżka spadała stromo w dół i gubiła się w leśnej gęstwinie.Olafznowu przystanął, rzucił się na ziemię przy wejściu do ciemnego otworuginącego pod liściastym lasem i siedział z głową ukrytą w ramionach.Zaroiło się od widziadeł, których nie mógł powstrzymać.Wpewnej chwili wydarł mu się z krtani głośny, żałosny krzyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]