[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czystą, tata!- krzyknął Bachor, widząc minę Jacka.- Ale, Zuza, dlaczego? - w dalszym ciągu nie rozumiał.- Skąd ty ten przepis wzięłaś? I na co on miał pomóc?- Tata, z Internetu, a miał pomóc na miłość, no.- zniecierpliwiła się Zuza.- Dzisiaj rano dałam polizać Parysowi.Zaraz zwiał pod piętnastkę.Położył się na wycieraczcei skomlał.Wiesz, tam ta sznaucerka mieszka.Wył do niej,zatem myślę, że się zakochał - uśmiechnęła się i kontynuowała.- Pomyślałam sobie, że jak na Parysa działa, to muszęna ludziach wypróbować.A ten idiota się porzygał na tornister Karoliny - wzruszyła ramionami i zrobiła smutną minę.- Zuza! - krzyknął tata.- No, naprawdę - Bachor kiwał głową - prawie wszystkowyrzygał.Zmarnował eliksir.- Zuzanko, ale po co ci było, żeby Kacper się w tobiezakochał? - rozmowy tego typu wykańczały Jacka.Zdecydowanie nie rozumiał kobiet, nawet tych zupełnie małych.- Tata, tu nie chodziło o mnie! - krzyknęła Zuza - anio Kacpra! To było na próbę! - mówiła dalej podniesionymgłosem.- To chodziło o ciebie, tato!Jacka zatkało.Przez chwilę nie mógł z siebie wydobyćsłowa.Jego córka skorzystała z okazji i ciągnęła dalej.- Bo nie idzie ci z tymi dziewczynami, tato, co jedna togorsza - powiedziała z miną znawcy.- I pomyślałam sobie,że jak znajdę kogoś odpowiedniego, to dam eliksir i już.I tysię zakochasz, i ona.No, niestety, jeszcze nie spotkałam, aleprzecież ty mi zawsze mówisz, że trzeba być przygotowanymna wszystko.Jacek nie wiedział, co ma powiedzieć.Z jednej strony wiedział, że powinien ukarać córkę za takie zachowanie, a z drugiej strony czuł, że to jego wina.%7łe coś zaniedbał.Westchnąłgłęboko i stwierdził, że jadą do Mariackiego zobaczyć SądOstateczny" Memlinga.Może córka popatrzy i przemyślipewne sprawy.Wierzył w jej inteligencję.A potem obiecałsobie, że zabierze Zuzę na duże lody.I frytki.I cokolwiekbędzie chciała.Cokolwiek.MECZPani Zofia Kruk siedziała po turecku na podłodze, w starym czerwonym dresie z dwoma białymi paskami na nogawce i z dziurą na kolanie, i głośno pokrzykiwała.Generalnie pani Zofia Kruk nigdy nie siadywała na podłodze w dresie.Tym bardziej dziurawym.Chyba że był mundial czy inne cholerstwo, gdzie tabunychłopów biegały za piłką.Teraz właśnie był ten czas.Czy to był mundial, czy inne mistrzostwa, Staszek niewiedział.Był ogromnym laikiem w kwestii sportu, a w szczególności piłki nożnej.Jedyny sport, jaki uznawał, stanowiłchyba brydż.Czasem szachy.No, ale mundial (czy inne cholerstwo) rządził się swoimiprawami.Gdy tylko widział Zosię ubraną w dres, koszulkę z napisem Polska", natychmiast zaczynał chodzić po domu napalcach, co chwila tylko uzupełniając Zofii popcorn w kartoniku, który leżał na podłodze, i dolewając piwa do kuflaz napisem Lechia Gdańsk".Sam brał kufel z napisem ArkaGdynia" i nalewał sobie do niego pepsi.Ktoś musiał zachować trzezwość umysłu podczas mundialu.A może to i co innego, bo ostatnim razem, jak był mundial,ciepło było.I Staszek stał w gorącej kuchni, spocony, i popcorn smażył na patelni.Przypalało mu się wszystko strasznie.Zmierdziało i pryskało na wszystkie strony.Nawet się poparzył.A Zofia cały wieczór domagała się to zwycięstwa, topopcornu.Na przemian albo równocześnie.Wtedy obiecał sobie, że na następne mistrzostwa napewno kupi maszynkę.Automat do popcornu.I kupił.Teraz Zofia dalej krzyczała, ale Staszek wyjmował jużzupełnie nieprzypalony popcorn z maszynki i donosił go cochwilę chyba najwierniejszemu na świecie kibicowi drużynypolskiej.Bachor był bardzo zawiedziony niesprawiedliwością panującą na świecie.Bardzo.Był zniesmaczony wręcz.Przez to, że umiał czytać od zawsze", za czytanie nie dostawał ocen.Ba, nawet go pani o to czytanie nie pytała.A takaArieta wydukała ledwo jakieś trzy zdania i pani wniebowzięta.Ale sukces.Phi.Los wydawał mu się okrutny.Do tegostopnia okrutny, że niosąc cotygodniowy zestaw spożywczydla biednej emerytki pani Zofii Kruk, Bachor postanowił jechać windą.Mimo strachu.Po prostu na nic nie miał już siły.- O, jak dobrze, że panowie jadą - powiedział Bachor,dusząc guzik od windy na parterze - zawsze to razniej,prawda? - mówiła Zuza i równocześnie zastanawiała się, czymoże jednak obrać inną drogę dostania się do mieszkaniasiostrzenicy pani Zofii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]