[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepraszam cię, Cole u, za to, co ci zrobiła moja rodzina - wyrzuciła z siebie.- Proszę cię, wybaczAngusowi.I Robercie, jeśli możesz.- Jesteśmy już razem z Alaina i tylko to się teraz dla mnie liczy.Reszta to już historia i nie ma znaczenia -odparł uprzejmie.- Dziękuję ci, Cole u.- Uśmiechnęła się niepewnie.- Gdyby moja córka mniej zajmowała się swoimizachciankami i kaprysami, może zauważyłaby, jakiego wspaniałego mężczyznę poślubiła.- Leala zrobiła sięznów niespokojna.- Ale ja nie z tym do was przyszłam.- Mam pewną sprawę, która mnie bardzo niepokoi.-Próbowała mówić dalej, ale tylko uniosła drżącymi rękami kieliszek sherry i wychyliła go, kaszląc przy tym,jakby to łagodne wino paliło jej gardło.- Sacre bleu! - westchnęła.- O rety!Gdy odzyskała normalny oddech, zacisnęła ręce na podołku, usiadła sztywno wyprostowana, wzięłagłęboki oddech i zaczęła z determinacją:- Kilka tygodni temu poczułam się w domu tak samotna, że postanowiłam pójść i pomóc mężowi wsklepie.Bóg świadkiem, że wymagał porządnego sprzątania.W czasie porządkowania starych blaszanychpudełek, zgromadzonych pod biurkiem Angusa, w jednym coś znalazłam.Właśnie to.Zagłębiła rękę w fałdach szlafroka i wyjęła grubą brązową paczkę, którą wręczyła Cole owi.Ten otworzyłją i zajrzał, po czym wysypał całą zawartość na łóżko.Posypały się nowiutkie zielone banknoty.Była ichspora sterta.Cole skonstatował ze zdumieniem:- Tu musi być ponad dziesięć, może piętnaście tysięcy dolarów.- Prawie dwadzieścia - poprawiła Leala.- Znalazłam je razem z listami, które Roberta przysyłała Angusowibezpośrednio do sklepu.Prosiła ojca, żeby trzymał dla niej te pieniądze do jej powrotu w jakimśbezpiecznym miejscu, ale nie w banku.Pisała, że zarobiła je wszystkie co do centa i że przydadzą jej się, gdywróci do Nowego Orleanu.Pokazałam to Angusowi i okropnie się pokłóciliśmy.On się wściekał i oskarżałcię, że jesteś jakimś złodziejem.Mówił, że Roberta miała wszelkie prawo do wszystkiego, co od ciebiewzięła.Przysięgał, że ma zamiar użyć tych pieniędzy, by w jakiś sposób pomścić jej śmierć.Nie bardzorozumiałam, o co mu chodzi.- Leala z zakłopotaniem studiowała własne ręce.- Potem spakowałam swojerzeczy, wzięłam ze sklepu trochę pieniędzy, to zawiniątko i pojechałam do Tally.Czułam się zobowiązana cito oddać, Cole u.Nie mogłam się pogodzić z myślą, że Roberta jak złodziejka okradała własnego męża.Wiem, że ona nie spełniła twych nadziei, ale była moim dzieckiem i ja też się czuję winna za te kłopoty,które ona sprawiła wam obojgu.Przemowa Leali zakończyła się łkaniem.Alaina uklękła przy niej i objęła ją za szyję, sama bliska łez.- Ciociu Lealo - powiedziała cicho.- Nie powinnaś tak siebie winić.Wojna wyrządziła wielu ludziomokrutne krzywdy.Robertę zaskoczyła w samym kwiecie młodości, wtedy kiedy ona oczekiwała od życialepszych rzeczy.Po prostu nie umiała sobie z tym dać rady.Leala uniosła na nią oczy pełne łez i pogładziła ją ciepło po policzku.- Dziękuję ci, Alaino.Nie jesteś już dzieckiem.Tak bardzo dorosłaś.Leala wyciągnęła chusteczkę, otarła oczy i odetchnęła głęboko.- To mnie strasznie przygniatało - z uśmiechem wyprostowała ramiona - ale teraz czuję się znacznie lepiej.Myślę, że już spokojnie zasnę.Alaina odprowadziła ciotkę do drzwi.Wychodząc, Leala jeszcze raz się zatrzymała i pocałowała ją wpoliczek, mówiąc:- Dobranoc, moja droga.Będę się modliła o wszelkie błogosławieństwa dla ciebie i twych najbliższych.Gdy wyszła, Alaina wróciła do łóżka, nad którym Cole stał ze zmarszczonym czołem i pocierał brodęgrzbietem dłoni.- Niemożliwe, żeby Roberta zabrała tyle pieniędzy bez mojej wiedzy! - Złożył ich część do kupki iprzejrzał.- To całkiem nowe pieniądze.Nie widziałem takich od.- Przerwał i nagle coś sobie przypomniał.Rzucił trzymane banknoty na stertę i wyszedł z sypialni.Zaskoczona Alaina wśliznęła się pod kołdrę.Usłyszała jego kroki na schodach, a potem skrzypienie drzwido gabinetu.Po chwili był z powrotem, pokazując jej trzy banknoty dziesięciodolarowe.- Te znaleziono przy ogrodniku - oznajmił i położył pieniądze obok poduszki.Przysunął stołeczek, usiadłna nim i przystąpił do porządkowania banknotów.Układał je w rzędach i przekładał, jakby wedługtajemniczego schematu.Wreszcie ułożył je w kilka stosów, wszystkie nowiutkie i nienaruszone, opróczostatniego, który wyglądał, jakby był już składany na pół.Cole pokazał jej z bliska.- Te były złożone, jakbytrzymane w kieszeni lub portfelu.Widzisz tu ślad zagięcia? - Cole spojrzał na nią, a ona potwierdziłaskinieniem, choć jeszcze nic nie rozumiała.- A zobacz tu - sięgnął po trzy dziesięciodolarówki i porównał jez tym samym stosem.Były identycznie zagięte.- Także ich numery pasują do pozostałych.To są kolejneliczby.- Cole u, co to wszystko oznacza?- Oznacza, że korzystał z tych pieniędzy i ogrodnik, i Roberta.- Ale skąd je wzięli, jeśli nie od ciebie?- To, moja miła, jest właśnie pytanie.Mogę jedynie próbować się domyślać.- Pozbierał pieniądze, wstał iodłożył je na półkę nad kominkiem.Potem rozebrał się, położył do łóżka i założywszy ręce za głowę, wzamyśleniu śledził wzrokiem cienie na suficie.- Martin mówił, że on pochodził z Missouri - myślał na głos.- Gdyby należał do jednego z tych gangów napadających na pociągi, mógłby przywozić jakieś łupy.- Ale jak Roberta zdołała to od niego wydobyć? Czy myślisz, że to on był jej kochankiem?- Nie potrafię sobie wprost wyobrazić, że Roberta mogłaby zadawać się z prostym ogrodnikiem.Poza tymbył brudny, stary i zaniedbany, na pewno nie był typem mężczyzny, z którym by flirtowała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]