[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Do manikiurzystki?- Tak - odparłam zachrypniętym głosem.- Maggie mówi, że kiedy człowiek jest tak napalony, że chceobgryzać paznokcie, to pora na seks.Jego zmysłowe wargi wygięły się w zabójczym uśmiechu.- Dam ci coś więcej niż seks, kochanie.Wiedziałam, że nie miał na myśli miłości, ale kiedy delikatnie przesunął dłonią przez środek mojegociała, od szyi do brzucha, miałam to gdzieś.Chciałam, żeby Saber był tym pierwszym, i choćbyśmybyli najdziwniejszą parą - nawet na ten jeden raz - w jego ramionach czułam się bezpiecznie.Kiedyjego palce powolutku zsunęły się jeszcze niżej, pocałował mnie i w ogóle straciłam zdolnośćmyślenia.Pieścił mnie palcami, torturował, muskał mnie, wsuwał je we mnie i wysuwał.Napięcienarastało, a on ponaglał mnie, żebym się temu poddała, ale ja nie umiałam.- Saber, potrzebuję więcej - wysapałam.- Potrzebuję ciebie.Przez mgłę pożądania patrzyłam, jak ściąga dżinsy i czarne bokserki, a kiedy ustawił się nade mną,rozsunęłam nogi, żeby go przyjąć.Spróbował wejść we mnie, a ja wyciągnęłam się, by go przyjąć.Moje nogi oplotły się wokół jego talii, a on wypełnił mnie jednym długim pchnięciem.Po chwili,kiedy przywykłam już do niego, tak głęboko we mnie, zaczął się poruszać, skubiąc wargami mojeusta, moją szyję.A ja popłynęłam na fali, która narastała, ale nie chciała się załamać.- Princesca! - krzyknął i zatopił zęby w mojej szyi.Nagle fala osiągnęła szczyt i złamała się, a jarunęłamw otchłań pulsującej rozkoszy.Kiedy drżenie ustało i nasze oddechy zwolniły, Saber wycisnął długi pocałunek na mojej szyi ipodparł się na łokciach, żeby się do mnie uśmiechnąć.- Całe szczęście, że szybko się goisz - powiedział, odsuwając kosmyk włosów z mojego czoła.- Bozrobiłem ci malinkę wszech czasów.Pamięć mi wróciła.- No tak, ugryzłeś mnie - stwierdziłam osłupiała.- A jestem niemal pewna, że to ja powinnam tozrobić.- Nie - odparł, podniecając mnie jeszcze jednym pchnięciem.- Ty.Nie.Gryziesz.Ludzi.- Prawda.- Poruszyłam się pod nim.W jego oczach znów zobaczyłam pożądanie.- I to chyba fair,skoro podarłam ci koszulę.- Hm, ostatnią czystą.- Wysunął się ze mnie odrobinę, a potem wbił z powrotem mocnym twardympchnięciem.Moje nogi oplotły jego nogi, pogłaskałam go po pośladkach.- Saber?- Tak? - wychrypiał.- Pocałuj mnie jeszcze.- Zaraz? - spytał, twardniejąc we mnie.- Teraz.Rozdział 19Cosmil siedział na ganku chaty w wiklinowym bujanym fotelu.Plamki popołudniowego słońcatańczyły na polanie, ale to go nie uspokajało.- Francesca wczoraj w nocy została postrzelona - powiedział, składając z szelestem gazetę.- Atakzwierzęcia też zgłoszono.- Westchnął i spojrzał na Pandorę.- Nie powinienem był odwoływać cię takszybko, moja przyjaciółko.Naraziłem was obie na niebezpieczeństwo.Cosmil obserwował Pandorę, czekając na reakcję, ale wielka kocica siedziała na tylnych łapach obokjego fotela i spokojnie lizała ogromną łapę.Być może zbyt spokojnie, ale Cosmil nie zamierzałbesztać Pandory za to, że broniła się przed pijakiem, który ją osaczył, gdy wracała do domu.Ostatecznie to tylko małe ugryzienie.Nie zabiła go.Pandora przestała się myć i uniosła bursztynowe spojrzenie na Cosmila.Wczoraj przewidziałeś tylko zagrożenie ze strony wampirów.Magia nie jest niezawodna.- To prawda.- Cosmil umilkł na chwilę.- Dobrze sobie poradziła, nieprawdaż? Użyła swojej mocy, alenie nadużyła jej.Już nie widzisz w niej potwora, Stary Czarodzieju.Cosmil westchnął.- Już od dość dawna, choć widzę przed nią więcej prób, nim skończy się ten tydzień.Więc Triton wreszcie przyjeżdża?- Tak, a my musimy chronić Francescę, dopóki się nie zjawi.Chcesz, żebym znowu jej strzegła?Cosmil zanurzył rękę w sierści na karku Pandory.- Proszę, Pandoro.Ja muszę się skupić na osłanianiu Tritona w podróży.Mam zabić człowieka, który śmierdzi krwią?- Nie tak od razu - odparł Cosmil.- Ludzka sprawiedliwość musi zostać wymierzona, jeśli to możliwe.Pandora prychnęła, ale zeskoczyła z ganku i ruszyła do miasta.Cosmil nakreślił krąg w powietrzu imaskujący czar, który rzucił, by dodatkowo chronić Pandorę, zaczął działać.Prysznic z Saberem był spełnieniem mojego erotycznego snu, tyle że w lepszej wersji.Z początkubyłam niepewna i zawstydzona, ale już po chwili stałam się gorętsza niż woda lejąca się na naszegłowy.Saber pokazał mi, jak można kreatywnie wykorzystać wbudowaną ławeczkę pokrytą ka-felkami, a termin pulsująca głowica prysznicowa" nabrał zupełnie nowego znaczenia.Wytarliśmy się nawzajem i może wrócilibyśmy do łóżka, ale telefon dzwonił jak wściekły.Wreszciepobiegłam, żeby złapać bezprzewodową słuchawkę, która spadła na podłogę - nie pytajcie mnie kiedy- a Saber poszedł się ubrać w pokoju Maggie.Dzwonili z biura wycieczkowego, żeby poprosić mnie o zastępstwo za przewodniczkę, której wypadłapilna sprawa rodzinna.Chciałam mieć wolny wieczór, żeby spędzić goz Saberem, ale w biurze obdzwonili już wszystkich z zapasowej listy, więc się zgodziłam.Wiedziałam, że z Saberem będę bezpieczna, i chociaż nie wiedziałam, gdzie zamierza tej nocy spać,miałam nadzieję, że uda nam się spędzić jeszcze parę chwil sam na sam.Spójrzmy prawdzie w oczy: miałam nadzieję, że jeszcze dopadnę jego.Dziesięć minut pózniej, kiedy byłam już ubrana w koszulkę i frotowe szorty i z siłą huraganususzyłam włosy wypasioną suszarką, Saber zaszedł mnie od tyłu, boso, z nagą piersią, za to weleganckich spodniach.- Maggie jeszcze dzwoniła? - krzyknął przez hałas suszarki.- Nie, ale ma być w domu za niecałą godzinę - odkrzyknęłam, uśmiechając się, kiedy nasze spojrzeniaspotkały się w lustrze.Pogłaskał mnie po biodrze i uniósł w ręce czarny golf.- Myślisz, że Neil się pogniewa, jeśli to pożyczę?- Nawet nie zauważy.- Zauważy, jeśli go ze mnie zedrzesz - powiedział i naciągnął cienki sweter przez głowę.Jego mięśniezafalowały pod materiałem, a moja suszarka nagle zaczęła dmuchać zbyt gorącym powietrzem.Wyłączyłam ją i odwróciłam się przodem do Sabera.- Czy mam znowu wspomnieć o tym ugryzieniu?- Ta mała malinka jeszcze się nie zagoiła? - Objął mnie jedną ręką w talii i uniósł moje włosy, żebyspojrzeć.- Nie całkiem.- Położyłam dłonie na jego ramionach, kiedy musnął ustami szybko blednący siniak.-Na dzisiejszą wycieczkę włożę szal.Znieruchomiał i się odsunął.- Myślałem, że dziś masz wolne.- Jednej przewodniczce wypadło coś pilnego i nikt inny nie był wolny.Możemy pójść razem i, hm,porobić coś pózniej.- Ja nie mogę, Cesca.- Puścił mnie i przeczesał palcami włosy.- Muszę pojechać do Hastings i zbadaćsprawę rzekomego pogryzienia przez zwierzołaka.Niech to szlag.- Zwierzołaka? - powtórzyłam.- Myślałam, że zwie-rzołaki wymarły.- Bo wymarły, o ile wiem, ale sprawdzanie takich zgłoszeń to moja praca.Problem w tym, że Gormanwyszedł ze szpitala.Zesztywniałam, ale szybko się otrząsnęłam.- Saber, nic mi nie będzie.Do Hastings jest ledwie dwadzieścia, trzydzieści minut jazdy, a Gormanraczej nie przyczepi się do mnie tak szybko po tym laniu, jakie dostał.Saber wziął mnie w ramiona i mocno uściskał.- Przeceniasz jego inteligencję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]