[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkie praktycznie rzeczy, które pamiętałem zpoprzednich wizyt, były na swoich miejscach.Odnosiło się wrażenie, żewszyscy mieszkańcy wstali w nocy i nawet nie ubierając się, dokądśposzli.Paskudnie to działało na nerwy.Gdy dotarliśmy do domu wójta - ostatniego w osadzie, którego jeszczenie obejrzeliśmy - nasze nerwy były już napięte do ostatnich granic.Gdybyśmy spostrzegli jakikolwiek ruch, bez wahania otworzylibyśmyogień.Kor szarpnął drzwi, ja z gotową do strzału dubeltówką wpadłem doizby, ale nikt się na mnie nie rzucił.Nie było też do kogo strzelać.Wszyscy zaginieni wieśniacy leżeli w równiutkich rzędach na podłodze.Jakby powstawali z posłań, przyszli tutaj, poukładali się na ziemi i takumarli.Obejrzałem pobieżnie kilka trupów.Każdy miał podwójne ranki naszyi, ciemnoniebieskie, wyraznie widoczne na tle bieli skóry.- Wygląda na to, że wampiry sobie tu pohulały.- Zajrzałem do pozostałychpomieszczeń i podszedłem do Kota.- Liczba pogryzionych wskazuje, żebestii było chyba ponad dziesięć.Sześć, siedem - to minimum. Kot świsnął przez zęby.- Na pewno wampiry? Może upiory albo upiorce?Jego zdziwienie było dość zrozumiałe.Wampiry występowały dośćrzadko i serdecznie się nawzajem nie znosiły.A tu od razu kilkanaście!Bez wykonania specjalnych badań praktycznie nie da się ich odróżnić odludzi i dlatego są szczególnie niebezpieczne.- Nie, z pewnością wampiry.- Zmęczony przysiadłem na krawędziławeczki, ale broni nie odłożyłem.- Gdyby to były upiorce, rozwłóczyłybytrupy po całej osadzie.A upiory to też martwiaki, tylko krew piją,Zostałyby ślady zębów i ugryzień.A tu zobacz - dwie dziurki i tyle.Upiory zresztą nie zdołałyby wszystkich zegnać w jedno miejsce.- Słowem, w plecy.- Kot sięgnął po kolejnego skręta.- Sprawdziliśmy już chyba wszystko, co? Chodzmy meldunek złożyć,niech sobie dowództwo wnioski wyciąga.- Niby wszystko.Została tylko piwnica.Piwnica! Spojrzeliśmy z Kotem na siebie; obu nam przyszła do głowyjedna myśl - kilkanaście śpiących wampirów właśnie budzących się zdziennego wypoczynku.A dzień miał się przecież już dobrze kuzachodowi.W maleńkich osadach piwnic w zamarzniętej wiecznie zieminikr nie kopie, ale za ostatniej naszej tu bytności wójt chwalił się namswoją nową jamą.Spokojnie mogło się w niej zmieścić przynajmniejkilkunastu ludzi.Nawet się nie zmawiając, kopnęliśmy się do kuchni,gdzie znajdowało się wejście do piwnicy.Chwyciwszy za kuty żelazny pierścień, zacząłem podnosić klapę.Wdłoni Kota pojawił się granat.Zajrzał przez krawędz i odetchnął z ulgą;- Pusto. Wyszliśmy na zewnątrz, żeby zawiadomić walkirie, że wszystko wporządku.Cały oddział przeszedł do chutoru.Dron rozstawił wartownikówi poszedł obejrzeć domy.- Sami takich gości na postój wpuścili.- Doszedł do tego wniosku prawienatychmiast.- Owszem, sami - poparł go Krzyż.- A ci nocą zaczarowali wszystkich,którzy spali.Zaś czarownika i kowala trzeba było sprzątnąć, bo żaden znich nie zamierzał się kłaść po dobroci, a zaczarować ich to nie taka prostasprawa.- Co z wartownikami? Też się pospali? - zapytałem.- A myślisz, że te zaspy na dziedzińcu tak sobie nawiało? Tam właśnie leżąwartownicy.- Krzyż uśmiechnął się ponuro.- Trzeba szybko powiadomićFort.Może ich przechwycą.- Oczywiście, że powiadomimy, ale przecież nie będziesz nigdzie lazł ponocy.Zatrzymamy się tutaj, a rano ruszymy do Fortu.- Dron zamyślił sięna chwilę, po czym dodał: - Nieboszczyków trzeba pogrzebać.- A może by każdego przedtem.ten.osinowym kołkiem? - Kot byłweteranem i nie bał się wtrącać do rozmów dowództwa.- Nie masz nic lepszego do roboty? - uśmiechnął się Dron i skierowałwskazujący palec w pierś Krzyża.Tylko w poświęconej ziemipochowajcie.Brakuje nam jeszcze pod bokiem hodowli upiorów.Krzyż nie zamierzał odkładać sprawy na pózniej.- Trąba! Zbierz ludzi, trzeba martwych na cmentarzu zagrzebać, dopóki sięnie ściemniło i jeszcze coś widać.Powiedz Chirurgowi, żeby modły nadnimi odprawił.- A ile grobów mamy wykopać? Może lepiej ich spalić? - zaproponował sierżant.- Cały chutor zamierzasz przekształcić w stos pogrzebowy? Nie, wykopciejeden wspólny grób, do zmroku zdążycie.- Trąba to, Trąba tamto.- mruknął sierżant odchodząc.- A tak przyokazji, mam na imię Andriej.- No to będę cię nazywał Andriejem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Buchan Elizabeth Zemsta kobiety w Âœrednim wieku 01 Zemsta kobiety w Âœrednim wieku
  • Clay Griffith, Susan Griffith Imperium Wampirów 01 Imperium Wampirów
  • Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga (2)
  • Swann S. A. Wilczy miot 01 Wilczy miot
  • Bidwell George MichaÅ‚ i Pat 01 MichaÅ‚ i Pat
  • John C Wright Golden Age 01 The Golden Age
  • Peter Berling Dzieci Graala 01 Dzieci Graala
  • Michelle Zink Proroctwo Sióstr 01 Proroctwo Sióstr
  • Robbins Harold Handlarze snów 01 Handlarze snow
  • Ortolon Julie Prawie idealnie 01 Prawie idealnie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • 221b.xlx.pl