[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Abbey spuściła wzrok.- Nadal cię pragnę, lubimaja - rzekł miękko.- Ale jeżeli mam dla ciebie pracować, nie wolno ci mnie dotknąć - nieustępowała.- A czy ustne deklaracje będą do przyjęcia? - spytał.- Myślisz, że zdołaszsię im oprzeć?Abbey zorientowała się teraz, że niechcący zdradziła się z obawą o swojąsiłę woli, słabnącą pod wpływem dotyku Mikołaja.- Tak - odparła zawzięcie.- Wobec tego zgoda, dodamy tę małą klauzulę - rzekł.- I niech cięogrzewa nocą w zimnym łóżku.Abbey krew odpłynęła z twarzy.Wstała i wróciła do pokoju asystentek,które ją zapewniły, że umowa będzie gotowa do podpisu w ciągu dwudziestuczterech godzin.40SRPrzed wyjściem z notesem w ręku wypytała je o mieszkanioweupodobania Orłowa.Okazało się, że jest klaustrofobiczny i woli przestronnepokoje.W pobliżu rezydencji powinno być lądowisko dla śmigłowca, któryMikołaj sam pilotuje, żeby łatwo mógł się dostać do Londynu, gdy zechce sięwieczorem zabawić.- A co lubi robić na wsi? - zagadnęła, powodując tym pytaniem pewnezakłopotanie.Orłow nie ujawnił jak dotąd żadnych preferencji, jeśli chodzi o spędzanieczasu w wiejskim otoczeniu.Nie polował, nie strzelał, nie łowił ryb, nieinteresowała go architektura.Daria przekazała jej tylko trochę informacji ojego petersburskiej siedzibie.Po opuszczeniu biur Orłowa Abbey odwiedziła szereg agencjinieruchomości, zbierając dane potrzebne do ich zaprezentowania.Nagle odezwała się komórka.Dzwonił Mikołaj.- Gdzie się podziewasz? - spytał.- Mój szofer na ciebie czekał, ma cięwozić, gdzie zechcesz.- To nie jest konieczne.- Pozwól mnie decydować o tym, co jest konieczne.- Myślę, że będzie mi trudno się z tym zgodzić.- Gdzie teraz jesteś?Abbey niechętnie wyjaśniła.Mikołaj nakazał, by została na miejscu izaczekała na kierowcę.- Pojutrze zabieram cię na premierę filmową - ciągnął.- Swietaskontaktuje się z tobą w sprawie zakupu garderoby.- Powinieneś się ożenić - stwierdziła zgryzliwie.- Przydałaby ci się żonazamiast hostessy, której musisz kupować ubrania.- Nie jestem typem żonkosia - odparł zimno.41SRPo kilku minutach podjechała limuzyna, z której wyskoczył szofer, żebyotworzyć jej drzwi.Abbey czuła się jak gumowa piłka spłaszczana przezniewidzialny walec.I odnosiła wrażenie, że nie wytrzyma zbyt długo tegonacisku.Caroline zaprosiła ją na herbatę, a ponieważ dawno jej nieodwiedzała, kazała się zawiezć prosto do niej.Benjamin i Alice zaraz za progiem radośnie powitały ciocię; szwagierkęzastała w kuchni zajętą szykowaniem posiłku.- Musisz mi wszystko opowiedzieć - powiedziała Caroline i ku swemuzdziwieniu Abbey zrobiła to bez ociągania.- Przespałaś się z nim? - zapytałaCaroline, krojąc jarzyny.Abbey kiwnęła żałośnie głową.- No cóż, wspaniale, że wreszcie trafiłaś na kogoś, kto ci się spodobał.- Nawet jeśli to jest notoryczny kobieciarz?- Na pokazie nie mógł oderwać od ciebie oczu.Zupełnie jakbyś miała wsobie magnes.Zadurzył się.Nic dziwnego.Jesteś piękna, inteligentna.Drewmówił mi, że rano umawiał cię z Orłowem w jego biurze.Jak to wyszło?Abbey zdała jej niemal całą relację.- Zadurzył się, nie ma co.Weszłaś mu w krew.Znalazł sposób, żeby cięstale widywać.Abbey opuściła głowę, by ukryć swoje niedowierzanie.Zadurzenie sięnie było w stylu Orłowa.W jej ocenie podstawowym damsko-męskim mia-nownikiem był seks i podejrzewała, że jej własne zafascynowanie Mikołajemmiało podłoże czysto seksualne.Na dodatek ten facet parł do celu jak buldożerbez względu na koszty lub straty.- Poza tym jest dodatkowa dobra strona tego wydarzenia - paplałaradośnie Caroline.- Gdy się rozejdzie wieść, że Mikołaj Orłow korzysta znaszych usług, będzie to gratisowa reklama firmy rozkręcająca świetnie42SRinteresy.Boże drogi, Abbey! - urwała nagle, spoglądając przez okno nalimuzynę za żywopłotem.- Czy to ty przyjechałaś tym monstrualnymwehikułem?- Mikołaj nalegał, żebym go służbowo używała - przytaknęła z kwaśnąminą.- To się nazywa klasa - rzuciła Caroline żartobliwym tonem.- Wysokomierzysz, nie ma co!Abbey miała w tej kwestii zupełnie inne zdanie.Mikołaj ingerował w jejżycie i bardzo ją to irytowało.- A wam jak się wiedzie? - spytała szwagierkę.- W tej chwili interesy idą zle i twój brat ślęczy po nocach nad papierami.Wygląda na to, że mnie unika.Bardzo się zmienił.Doprawdy nie wiem, co sięz nim dzieje.Abbey wróciła do domu z postanowieniem dokładniejszego przyjrzeniasię księgom handlowym firmy.Długo nie mogła zasnąć.Drwiące życzenieMikołaja smacznego snu w zimnym łóżku dzwoniło jej szyderczo w uszach.Miotała się z boku na bok i przewracała poduszkę, by ochłodzić rozpalonątwarz.Była tak spięta, że gdy odezwała się komórka z wiadomością,wyskoczyła z łóżka, jakby piorun wpadł do pokoju.Było już po północy izlękła się, że może stało się coś złego. Zaproś mnie.Nie mogę spać" - napisał Mikołaj.Ogarnęła ją wściekłość.Miała ochotę odpisać coś pogardliwego, ale niechciała, by wiedział, że i ona nie śpi.Wróciła do łóżka i układając sobie różnejadowite odpowiedzi, jakie mogłaby mu posłać, w końcu zasnęła.O ósmej rano zadzwoniła roztrzęsiona Caroline z wiadomością, że Drewnie wrócił na noc, a jego komórka milczy.W czasie gdy zastanawiały się, czy43SRzgłosić zaginięcie policji czy jeszcze zaczekać, Drew się odezwał do Caroline ialarm został odwołany.- Wypiłem kilka drinków za dużo i przespałem się na sofie w biurze -wyjaśnił, gdy Abbey dotarła do firmy.- Caroline nie powinna wszczynać takie-go rwetesu! Obdzwoniła prawie wszystkich znajomych.- Martwiła się bardzo o ciebie.Powinieneś zatelefonować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]