[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widać nadal miała doniego pretensję o nietaktowne uwagi na temat wojennychran.- Nie dalej jak godzinę temu słyszałam wyraznie, jakwymyślał im pan od konowałów i szarlatanów.Wzruszył ramionami.- Muszę przyznać, że nie przypominam sobie moich poprzednich kontaktów z medykami, które widocznie nastawiły mnie do nich krytycznie.Mam jednak wrażenie, żew porównaniu z innymi lekarzami, których bez wątpienia87znałem, doktor Bledsoe przedstawia się bardzo korzystnie.Jest bezpośredni, rzeczowy i doświadczony.Polubiłem go.Lodowata wyniosłość panny Darlington odrobinkęstopniała, gdy odparła:- Ja także go polubiłam.- Mam nadzieję, że nie do tego stopnia, by.jak to siępani wyraziła?. wypełniać co do joty wszystkie jego zalecenia"!Panna Darlington ze skrzyżowanymi ramionami stanęła w nogach łóżka.- Jakież to zalecenia budzą w panu taki sprzeciw, Johnie?-Jeden jedyny drobiazg: zakaz jutrzejszego wyjazdu.Panna Darlington westchnęła i zwiesiła głowę.Ramiona jej opadły.Jej podopieczny przekrzywił głowę, próbując zajrzećAmandzie w twarz.- Doktor nie ma za grosz racji! - oświadczył z mocą.-Wiem, jak pani spieszno, i za nic nie chciałbym pani dłużej zatrzymywać.Amanda podniosła głowę i spytała ostrożnie:- Czy to znaczy, że gotów jest pan sam tu pozostać?- Nie - odparł stanowczo.- Dobrze pani wie, co o tymmyślę.Zamierzam wyjechać stąd razem z panią.- Ależ pan nie jest jeszcze zdrów! - zaoponowała z niepokojem.- Jeśli nie wyjadę, muszę pozostać pod skrzydłami paniBeane, póki nie odzyskam pełni sił albo pamięci, a diabliwiedzą, kiedy jedno i drugie wróci.Miałaby pani sumieniezostawić mnie tutaj, panno Darlington? - dopytywał się.-I jak by pani wytłumaczyła swą ucieczkę i porzucenie chorego męża?- Mogłabym wreszcie powiedzieć prawdę! - Panna Darlington znów skrzyżowała ramiona i zaczęła krążyć po dywanie.- Wiem, że to drastyczne rozwiązanie, ale stać mniena to, może pan być pewny! Nienawidzę kłamstwa! Nigdygo nie znosiłam, a teraz mam jeszcze więcej powodów, by88go nienawidzić! Co za ironia losu: teraz sama tkwię w nimpo uszy! Powinnam wyznać pani Beane szczerą prawdęi bez wyrzutów sumienia zająć się własnymi sprawami.Mapan dość pieniędzy, by zapłacić za swój pobyt i opiekę!- A jednak sumienie nie pozwoli pani mnie porzucić,panno Darlington.Kiedy pani stąd odjedzie, może się zdarzyć ze mną wszystko.Wszystko! - podkreślił.Amanda przestała krążyć po pokoju i stanęła znóww nogach łóżka.- Cóż to za melodramaty?! - zgromiła go.- Ale przyznam, że niepokoiłabym się o pana, Johnie, gdybym panatu zostawiła.Choć wątpię, czy trzęsienie się na wybojachlepiej panu posłuży niż niezbyt czuła opieka pani Beane.- A jeśli pani udowodnię, że jestem w pełni sił, pannoDarlington? - spytał, siadając na łóżku i spuszczając nogętak, jakby miał zamiar zaraz wstać.Panna Darlington zbladła i zakryła twarz rękami.- Niech pan się nie waży wstawać z łóżka bez ubrania.bo zacznę krzyczeć!Ozdrowieniec, który całkiem zapomniał, że nie ma nicna sobie, położył się z powrotem na łóżku i okrył aż pogrdykę.- Aadnego mniemania o naszym małżeństwie nabrałabypani Beane i cała reszta mieszkańców, gdyby pani zaczęłakrzyczeć! Ale najmocniej przepraszam.Po prostu przywykłem już do mojej obecnej sytuacji tak dalece, że całkiem zapomniałem, iż.- przerwał, szukając właściwych słów -.nie jestem w pełnym stroju galowym - zakończył sucho.- Pańskie ubranie powinno już być gotowe - odparłapanna Darlington.W dziewiczym zmieszaniu bezwiedniemocowała się z guziczkami spinającymi jej suknię z przodu, od pasa pod szyję.- Zaraz spytam pokojową.- Odwróciła się i ruszyła ku drzwiom.- Nie włożę za nic ubrania, dopóki.Panna Darlington odwróciła się z impetem.Jej smukłebiałe ręce, których dotknięcie było tak chłodne i delikat-89ne, zacisnęły się w pięści.(Może ten kojący dotyk tylko sięJackowi przywidział?.)- Dopóki co? - spytała ze złowróżbnym spokojem, jakby jej cierpliwość była już na wyczerpaniu.Jack rzucił jej spojrzenie mówiące wyraznie, że odpowiedz powinna być dla każdego oczywista.- Dopóki się nie wykąpię, rzecz jasna.- O!.- Panna Darlington była wyraznie zbita z tropu.-Nie myślałam.Pewnie panu bardzo.- Wykonała jakiś niewyrazny gest ręką.- O, tak! Bardzo mi się to przyda! - skończył za nią.- Tak.No cóż.bardzo dobrze.Poproszę, żeby zarazzagrzali wodę - powiedziała, znów odwracając się tylem.- Nie obejdę się bez pomocy! - zawołał, gdy była jużniemal za drzwiami.Raz jeszcze zawróciła i Jack poznał z jej miny, że wprawił ją w taki gniew, iż zapomniała o zakłopotaniu.- Choćby mnie pan nie wiem jak namawiał - oznajmiła zimno i stanowczo - nie zamierzam asystować przy pańskiej kąpieli.Nie jestem pańską żoną ani Grettą, którejwdzięki i talenty bez wątpienia kiedyś pan sobie przypomni.Ja nie zamierzam dostarczyć panu tematu do czułychwspomnień, Johnie! Nawet w najgorszej malignie nie będzie pan wykrzykiwał mego imienia!- No to może pokojówka zechce mi pomóc - podsunąłz niewinną minką.Konwersacja z panną Darlington byładla niego zródłem nieustannej radości; nie mógł się powstrzymać od prowokowania jej.- Pomoże panu jeden z moich służących - stwierdziłakategorycznie.Stała przez chwilę w zamyśleniu, potemuśmiechnęła się złośliwie.- Chyba Theo najlepiej się dotego nada: jest najsilniejszy i najbardziej wrogo nastawiony wobec pana.- Ale ja muszę się koniecznie ogolić, panno Darlington!A sądząc z min pani stangreta, wolałbym nie dopuszczaćgo z brzytwą do siebie!90- Więc niech się pan lepiej sprawuje! - poradziła mu rozmówczyni z triumfalnym prychnięciem.- Niech pan zachowuje się jak należy i nie drażni mnie, bo powiem Theo,że nie będę miała do niego wielkiej pretensji, jak mu siębrzytwa poślizgnie przy goleniu.I rzuciwszy to ostatnie ostrzeżenie, znikła.Uśmiech pozostał na twarzy młodego mężczyzny jeszcze przez dłuższą chwilę po wyjściu panny Darlington.Nie pamiętał, żeby się kiedykolwiek bawił równie dobrze,choć co prawda z pamięcią było u niego nietęgo.Przesunął ręką po swym szczeciniastym policzku i jegouśmiech zgasł.Dobrze by było, żeby Theo miał pewną rękę i żadnych skłonności morderczych! Potem przyszło mudo głowy, że mógłby się ogolić sam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]