[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Widziałeś się z Rachel?Ostatnim razem słyszałem, jak Catrin wspomina Rachel, przed trzema laty.Kręcę głową.Zakładam, że ma na myśli czas po zniknięciu Petera. Widziałem jej rodziców.Dwóch starszych synów.Ale jej samej nie. Mówili, jak się czuje? Jest w szoku.Nie może uwierzyć w to, co się stało.Czyli czuje się tak, jak się tego możnaspodziewać w podobnych sytuacjach. A ludzie szukają Petera? Tak samo jak szukali Archiego? Nie potrafiłam wydobyć nicsensownego ze Stopforda i jego błaznów.Zorganizowano jakieś poszukiwania?Cholera, cała Catrin.Prawdziwa, nie duch, którego od tak dawna ścigam, że już prawiezapomniałem, że może być inaczej.Ona też musi coś widzieć w mojej twarzy.Zmarszczki w kącikachjej oczu się wygładzają.Policzki jakby się lekko wydymały.Czyżby naprawdę zamierzała się domnie uśmiechnąć? Odchodziłem od zmysłów, zamartwiałem się o ciebie odzywam się po chwili.Nie uśmiech, przynajmniej jeszcze nie, może tylko wspomnienie, że coś takiego było kiedyśmożliwe. Siedziałam w areszcie mniej niż dobę. Mówię o ostatnich trzech latach.Zrób to, Catrin.Wykonaj te kilka kroków w moją stronę, tylko tyle potrzeba.I naprawdę myślę, żedo mnie podejdzie, ale nagle przez huk burzy przedziera się odgłos tłuczonego szkła.Na dole ktośwybił szybę.Potem słyszymy łoskot.21Oczy Catrin robią się wielkie z przerażenia. To wystrzał.Na dole jest ktoś z bronią. Nie, to fajerwerk odpowiadam i szybko wyłączam światło.Sypialnia Catrin jest na tyłachdomu, odgłos wybuchu dobiegał od frontu. Pewnie jakieś dzieciaki się wydurniają dodaję,chociaż co do wydurniania się jestem mniej przekonany. Zaczekaj tutaj.Zbiegam na dół, dziękując losowi, że wcześniej nie włączałem świateł i że Catrin też tego niezrobiła, bo teraz jest szansa, że ktokolwiek stoi na zewnątrz, nie zorientuje się, że jesteśmy w domu.Na podłodze w kuchni leży kamień i petarda wrzucona przez okno za kamieniem.Domowej roboty,[6]taka, które nazywaliśmy parówkami.Jako dzieciaki rzucaliśmy nimi w tłum podczas Nocy Ognisk.No dobra, ja rzucałem, do czasu aż ojciec porządnie złoił mi za to skórę.Podchodzę do tylnychdrzwi i przekręcam klucz.Na zewnątrz słyszę wycie silników.Nie samochodowych.To quady.Są coraz popularniejsze nawyspach, zwłaszcza wśród młodzieży.Tutaj, żeby prowadzić samochód, trzeba mieć prawo jazdy, alequadami po terenie można jezdzić bez specjalnych uprawnień.Na dodatek tymi maszynami da sięwjechać w miejsca, do których samochód nie dotrze.Widywałem już nawet dwunastolatki, którerozbijają się po okolicy na tych czterokołowcach.Na zewnątrz pusto, więc wracam na górę, w połowie schodów spotykam Catrin.Ciągnę ją ze sobą.W małym frontowym pokoju, który kiedyś należał do Neda i który, co trochę upiorne, nadalwygląda jak używany pokój ośmioletniego chłopca podkradam się do okna.Catrin robi to samo ilekko opiera brodę na moim ramieniu.Wiatr rozszalał się już na dobre, uderza w mury tego staregodomu, gwiżdże w kominie.Nic dziwnego, że nie usłyszeliśmy nadjeżdżających quadów. Tam jest cała masa ludzi szepcze mi Catrin do ucha.W oddali błyszczą światła reflektorów i wydaje mi się, bo nie dostrzegam wyraznie, że na szosiestoi sznur samochodów.Blokują drogę.Nie wszyscy przyjechali quadami. Odsuń się od okna.Trzymaj się za mną proszę.Lampy z czujnikami ruchu poniżej są włączone, to nam daje tymczasową przewagę.Widzimywięcej, niż mogą zobaczyć ci na zewnątrz.Wiatr rozwiał chmury i białe formy makabrycznychozdób ogródka Catrin połyskują w blasku sztucznego światła. Dlaczego nie możesz mieć krasnali jak normalni ludzie? mamroczę pod nosem.Potem zauważam światła latarek.Doliczam się trzech, czterech, sześciu od frontu, rozsypanychmiędzy szkieletami a drzewcami harpunów i bosaków.Obserwuję, jak się zbliżają.Poruszające sięcienie przybierają postać ludzi.Pod dom podchodzi ich coraz więcej i coś mi mówi, że to nie sąprzedwcześni kolędnicy.Jeszcze nie widziałem, żeby mieszkańcy Falklandów tak się zachowywali.Nagły błysk, nagi płomień migoczący blisko ziemi.Potem coś, petarda, pędzi w stronę domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]