[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Eaglen i Arabella odwracali sięode mnie plecami, kiedy tylko przenosiłam na nich wzrok.Prowadzili ożywionąrozmowę domyślałam się, że o mnie.Kiedy tylko pojawiał się przede mną jakiśnieznajomy wampir, któryś z Varnów wyrastał przy mnie jak spod ziemi iinicjował rozmowę, zniechęcając tym samym intruza.Zauważyłam też kilku ludzipośród nienaturalnie bladych oblicz, ale trzymali się we własnym kręgu i unikalikontaktu z innymi.Przed orkiestrę wyszła grupa młodych chórzystów, którzy dali popis,śpiewając anielskimi głosami.Przyglądałam się im przez chwilę.Byli naprawdęmali, nie mieli więcej niż dziesięć lat.Ich słodkie chłopięce buzie nie zaznałyjeszcze cierpienia, a ich głosy brzmiały niebiańsko.Ale cóż z tego! Kiedy otwieraliszerzej usta, widziałam w nich małe kły. Czy to możliwe, żeby te anioły były takniebezpieczne? Ci chłopcy, kiedy dorosną, zamienią się w potwory! Będązabijać& Czyż to nie piękny popis, panno Lee?Podskoczyłam ze strachu.Obróciwszy się, ujrzałam przed sobąciemnoniebieskie oczy i zniewalający uśmiech. Ilta! Przestraszył mnie pan powiedziałam, czerwieniąc się, poczułam wżyłach przypływ adrenaliny. Proszę przyjąć moje przeprosiny.Nie chciałem pani przestraszyć.Zbyłam te przeprosiny machnięciem ręki. Nic się nie stało.Zamyśliłam się. Pokręciłam głową, przyglądając mu siębadawczo.Uśmiech zniknął z jego twarzy. Nie powinna była pani przyjmować zaproszenia na bal, panno Lee.Nie jestpani bezpieczna wśród tylu wampirów.Jest pani na tyle inteligentna, by zdawaćsobie z tego sprawę, prawda? Obawiam się, że nie docenia pani niebezpieczeństw,jakie na nią czyhają tej nocy.Głosy chórzystów stały się nagle przeszywające i nienaturalnie wysokie,wypełniły całą salę aż po wysoko sklepiony sufit.Kiwnęłam niepewnie głową. %7łeby skazywać panią, panno Lee, na coś takiego! Na pobyt wśród tyluspragnionych wampirów.Ba, wygłodniałych wampirów, które nie jadły od wieludni w wyczerpującej podróży! Cóż, przypuszczałem, że król jest rozsądniejszy.Aleto nieistotne, bo są takie wampiry, przy których może czuć się pani bezpieczna.Zmiem twierdzić, że jestem jednym z nich. Uśmiechnął się czarująco, a mnieserce podskoczyło do gardła. Kaspar powinien to słyszeć! Czy mogę prosićpanią, panno Lee, o następny taniec? I kolejny? ciągnął, ujmując mnie za rękę ikłaniając się nisko. Oczywiście.Poprowadził mnie na parkiet, gdzie wszystkie pary tańczyły w powolny,wyszukany sposób.Przypomniałam sobie ten taniec z lekcji Skya i zaczęłamobracać się jak pozostałe damy.Kiedy mnie objął, zgodnie z wymogami sztuki, położył lodowatą dłoń namym policzku i skierował moją twarz ku swojej.Spojrzałam na niegoniespokojnie; nie spuszczał ze mnie wzroku.Opuściłam oczy na jego szkarłatnąkoszulę i ozdobny łańcuszek, który miał na szyi.Na jego końcu wisiała fiolka zkrwią! Niech pani nie będzie taka nieśmiała, panno Lee, gdyż wiem, że nasza rasabardzo panią pociąga, choć wstydzi się pani do tego przyznać.Nie należy tłumićnaturalnych skłonności, trzeba stawić im czoło.Zmierzyć się z nimi odważnie.Kiwnęłam posępnie głową.Poczułam wstyd, bo zdałam sobie sprawę, żeprawdopodobnie ma rację. Nieważne.Nie chcę pani niepokoić.Zmieńmy temat.Tak wiele o tobiesłyszałem, droga Violet, ale ty nigdy o nic nie pytasz.Czy chciałabyś zadać mijakieś pytanie?Zastanawiałam się przez chwilę. Skąd pan pochodzi? To znaczy pański ród& Mój ród! Zachichotał. Ależ obszerny wybrałaś temat, droga Violet.Pochodzimy z Rumunii, choć przedstawiciele mego rodu są rozsiani po całymświecie, jak zdarza się potężnym dynastiom. Na jego ustach zagościł uśmieszek. Byliśmy jednymi z niewielu, którzy nie opuścili Karpat, gdy przed wiekamizdobyli je pogromcy. Wyczuwałam dumę w jego głosie, choć nie bardzowiedziałam, z czego jest taki dumny.Sky i Jag też nie opuścili Rumunii.Nagle Iltaodwrócił się na pięcie i uniósł górną wargę. Ach, Wasza Wysokość, proszę miwybaczyć.Nie zauważyłem& powiedział, kłaniając się nisko.W jego głosiekryła się wymuszona uprzejmość. Moim życzeniem jest zatańczyć z Violet zagrzmiał Kaspar.Iltaniechętnie wypuścił mnie z rąk. Ma się rozumieć, Wasza Wysokość. Ukłonił się jeszcze raz dosyćsztywno i zniknął w wirującym tłumie. O co chodzi? syknęłam, piorunując księcia wzrokiem.Nie patrzył namnie.Wpatrywał się w miejsce, w którym zniknął Ilta.Podeszłam do niego, a oncofnął się o krok. Ukłon warknął.Zaprezentowałam najdworniejsze dygnięcie, niespuszczając wzroku z jego twarzy.Nie ujęłam podanej mi dłoni, wykonałamnatomiast odpowiedni piruet. Mówiłem ci, żebyś trzymała się od niego z daleka skarcił mnie jaknieposłusznego bachora. Wiem, ale nie jestem dzieckiem ani wampirem, więc nie masz prawamówić mi, co mogę albo czego nie mogę.Będę sama osądzać tych, którzy mnieotaczają, wielkie dzięki& Chciałam odejść, ale chwycił mnie za rękę.Wbił mipaznokcie w skórę, jak pierwszej nocy, kiedy go spotkałam. Nie wolno ci ode mnie odejść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]