[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W Nowym Jorku.Mózg Joscelynwysyłał ostrzeżenia zakodowane przez każdego Kalifornijczyka.Jaknajdalej od okien, poszukać framugi drzwi o mocnej poprzecznejbelce.Ale jeśli ziemia drży, dlaczego reszta patrzy na nią, jakbyoczekiwano, że coś powie? Honora wytarła nos.RS247- Co możemy zrobić?- Radziłbym już zaczynać ćwiczenia - poradził doktor Weller.- Większość dużych szpitali posiada centra audiologiczne, gdzieprowadzi się rehabilitację - dodała doktor Bornstein.- W Los Angeles ma pani klinikę Johna Tracy'ego.Pracują zdziećmi od niemowlaków do sześciolatków, uczą rodziców i udzielająwszelkich porad.Niesłyszące dziecko może wywołać konflikty wrodzinie.Pokój nie przestawał lecieć w dół, Joscelyn z wysiłkiem trzymałasię poduszek niebieskiej kanapy.- Dlaczego zachowujecie się cały czas tak, jakby była głucha? -Fale akustyczne musiały mieć niewłaściwą częstotliwość, bo słowadochodziły co najmniej z odległości mili od wstrząsanegokonwulsjami gabinetu.- Bardzo mi przykro.- Okrągłe ciało doktora skakało jak wielkapiłka.- Trudno się pogodzić z tego typu wiadomością, pani Peck.Alepani córeczka jest pięknym, inteligentnym dzieckiem.Jeśli będziewłaściwie prowadzona, dzięki cierpliwości, poświęceniu i miłościwyrośnie na piękną i inteligentną kobietę.- Ona nie jest głucha.- Jej głos, jeszcze odleglejszy.- Dla rodziców prawda jest wstrząsająca.- Wspaniały głos doktoraWellera był przepojony współczuciem.- Joss, połóż się na kanapie.- Ona nie.Po raz pierwszy w życiu Joscelyn straciła przytomność.Doktor Weller zwrócił się z prośbą o konsultacje do innychspecjalistów.Lekarze z oddziałów otolaryngologicznych w Baby'sHospital i Beth Israel potwierdzili jego diagnozę.Kiedy limuzyna odjeżdżała spod Beth Israel, było już ciemno.Siostry milczały.Po powrocie do Waldorf Tower Joscelyn wykąpałaLissie i ułożyła do snu, nucąc kołysankę.Honora zamówiłatymczasem coś do jedzenia.Wreszcie Joscelyn usiadła naprzeciw siostry w jadalni.- Joss, wyjeżdżasz jutro rano, więc trzeba dzisiaj coś postanowić.RS248Joscelyn bawiła się ziemniakiem.- Lekarze! Doprowadzają mnie do szału! W Berkeley na medycyniestudiowały same kujony, nikt inteligentniejszy się tam nie pchał!- Nie możesz zostać w Lalarheinie.- Jakiś grubas stawia diagnozę, a reszta powtarza za nim, jak zapanią matką.To się nazywa zawodowa kurtuazja.- Powinnaś koniecznie zadzwonić do Malcolma.Nie odezwałaś siędo niego od chwili przyjazdu tutaj.- I co mam mu powiedzieć? %7łe banda nowojorskich szarlatanów niepotrafi odróżnić własnej dupy od gorących kamieni?- Lissie była u najlepszych specjalistów.Honora obracała szklankę z wodą w trzęsących się dłoniach,mówiła jednak z tym angielskim dystansem, który zmusza doposłuchu.- Ten nalany wał nie może być najlepszy.- Chodzi o to, że Lissie musi ćwiczyć, tak samo jak ty.Jest odciętaod normalnego sposobu porozumiewania się i ty musisz ją nauczyćinnych sposobów.Mamy szczęście, że jest taka bystra.- Z wyjątkiem słuchu, tu jest tępa jak pień.- Malcolm może zostać przeniesiony do kraju.- Dlaczego?- Joss, nigdy nie unikałaś prawdy.- Od kiedy jesteś ekspertem od niemowląt? Przeczytałam dośćksiążek.Ja jestem matką.Dzieci rozwijają się w różnym tempie.- Nie rozmawiaj ze mną w ten sposób.- Jak mam z tobą rozmawiać, kiedy cały czas się upierasz, że Lissiejest upośledzona?- Nie masz dziesięciu lat, Joss.Ostatnia rzecz, jakiej Lissiepotrzebuje, to matka, która rzuca się na wszystkich i do wszystkichodnosi się z nienawiścią.- Ten nadęty łapiduch powiedział przecież, że nie twierdzi nicpewnego.Mówię ci, że Lissie po prostu jest jeszcze za mała, żebyreagować na te ich wszystkie łomoty, grzmoty, ryki i oscylatory.Wszystko przyjdzie w swoim czasie.RS249- Nigdy.- Honora miała łzy w oczach.Obeszła stół i objęła siostrę.- Joss, musisz pogodzić się z tym, że Lessie jest głucha.Inaczej niebędziesz w stanie jej pomóc.Joscelyn była na skraju wytrzymałości.Poderwała się od stołuprzewracając krzesło.- Lissie nie jest głucha! Nie jest głucha! - krzyczała na całe gardło.Na lotnisku w Daralam oczekiwały na Joscelyn Francie Duchamp iMary Curtiss.- Z małą wszystko w porządku.Zdaje się, że obydwoje zMalcolmem wyobraziliśmy sobie, że powinna być genialna podkażdym względem.Jest tylko trochę opózniona ze słuchempowiedziała, kiedy odbierały od niej bagaże.Z domu zadzwoniła do głównego ośrodka budowy piątej stacjipomp.- Jak Lissie? - zapytał natychmiast Malcolm.Joscelyn nie była wstanie wydusić słowa.- Joss, jesteś tam?- Wszystko w porządku.Zdaje się, że obydwoje wyobraziliśmysobie, że powinna być genialna pod każdym względem.Jest tylkotrochę opózniona ze słuchem - powtarzała wyuczoną lekcję.- To wszystko? Tylko sprawa rozwojowa?- Tak.- No widzisz, a ja bałem się zadzwonić i spytać o moje maleństwo.Ucałuj ją i powiedz, że tatuś ją kocha i tęskni za nią.W czwartek wieczorem starannie umalowana, ze świeżo umytymiwłosami, padła w mężowskie ramiona.- Nareszcie w domu.- Jego głos brzmiał zmysłowo.-Nareszcie wdomu, dziecinko.- Pocałował ją, jakby byli kochankami, a niemałżeństwem.Przez moment poddawała się pieszczocie, a potem naglewybuchnęła.- Kochanie, ci lekarze to tacy głupcy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]