[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze może liczyć na ciotkę Tam, jak na siebie samą; więcejaniżeli na siebie.Cokolwiek się stanie nigdy nie może stracićciotki Tam.W domu Józefiny zapanowała panika.Dobroduszne, o złotawejskórze, przyjaciółki nie kręciły się już po domu' wchodzącnieomal bez pukania i nie troszcząc się o zamykanie za sobądrzwi.%7łółta febra w mieście nie wzbudzała w nich przerażenia,gdyż zawsze w sezonie panowała febra, czasami uderzając tu iówdzie, na chybił trafił zabijając w ciągu długiego, gorącegolata tylko garść ludzi, a czasami ogarniając całe miasto, jak zarazaw średniowieczu porywając w ciągu paru godzin całe rodziny.Gdy dochodziło do tego, wyjeżdżano z miasta.Każdy, kto tylkomógł wyjechać bogaty czy biedny znikał wśród moczarówlub wśród odległych plantacji i wiosek.%7łółta febra nękała ichprzez całe pokolenia.Nikt nie wiedział, skąd przyszła.Niektórzytwierdzili, że sprowadzili ją niewolnicy z Afryki, inni żedostała się z Martyniki i Kuby, a jeszcze inni, że przywieziono jąna statkach handlowych z Rio de Janerio i Gujany.Nie możnabyło zbadać, w jaki sposób rozprzestrzeniała się i dlaczego wjednym sezonie była złośliwa, a w innym lekka.Właśnie owatajemniczość nadawała chorobie specjalną grozę, jeszczestraszliwszą od grozy cholery i ospy.Jak cholera, odbywałaszybko swoją drogę; ludzie dotknięci żółtą febrą padali nieraz poprostu na ulicy i umierali.Była zawsze; stanowiła cząstkę życiamieszkańców Delty.Teraz uderzyła w dom dobrodusznej Józefiny i ka waler" córkiJózefiny, Clelii, leżał umierający.Sąsiadki zgromadziły się wogrodzie i na ulicy, czekając ni wiadomości.Były to wwiększości jak sama Józefina kobiety wyzwolone, o jasnejskórze, posiadające małe domki i trochę pochowanych pieniędzy.Odnosiły się one z czysto kobiecym zainteresowaniem do losumłodego oficera Jankesów.Stały przed domem małymi grupkamiw wieczornym upale, gawędząc i opowiadając o swych własnychdoświadczeniach z żółtą febrą oraz zastanawiając się nadmożliwościami wyzdrowienia Jankesa, gdyż czasami mniejwięcej w jednym wypadku na pięć chory wracał do zdrowia.Były to na ogół kobiety dobroduszne, które dobrze życzyły Clelii.Teraz, gdy same doszły do średniego wieku lub starości i życieich było ustatkowane ześrodkowywały swoje romantycznezainteresowania na takich dziewczętach jak Clelia, mającychjeszcze życie przed sobą.Dzięki temu mogły do pewnego stopniażyć na nowo w wesołym, przyjemnym światku ąuadroońskich"balów.Zjawiły się teraz licznie, ponieważ dowiedziały się, że ma przyjśćsiostra kawalera" Clelii.To, by siostra kawalera" weszła dodomu, w którym mieszka obiekt jego uczuć, nie zdarzyło sięjeszcze nigdy w ich świecie, toteż wybuchła między nimi wielkadyskusja, czy tego rodzaju postępek jest właściwy.Niektóremyślały, że tak skoro brat umiera, inne jednak były zdania, żenawet śmierć nie może sprawić, by tego rodzaju zachowanie byłow dobrym tonie.Pobudką do przyjścia było też to, ze żadna niewidziała dotychczas nigdy kobiety pochodzącej z Bostonu.Mówiąc o niej, wyobrażały sobie, że musi byc zimna i sztywna,obca i zupełnie odmienna od dam kreolskich.Między innymi rozmawiały też o Lwicy i o dziwnych zmianach,jakie w niej nastąpiły: że ma wygląd zmęczonej, twardej, starejkobiety i że nie słychać już jej głośnego, ordynarnego śmiechu.Wiedziały, że mężczyzna, który ją oczarował, był już z powrotemw Nowym Orleanie i słyszały, że nie widział się z nią ani nieodpowiedział na listy.Wiadomo im było, że voodoo" mamyTolanne nie sprowadziło go z powrotem do Lwicy i te, które nielubiły mamy Tolanne, szydziły z niej teraz jako ze starej oszustki,zabierającej ludziom uczciwie zarobione pieniądze, a nie będącejw stanie nic dla nich zrobić.Niektóre kobiety sądziły, że Lwicamoże umrzeć z miłości, a inne że popełni samobójstwo, alewszystkie uważały ją za idiotkę, że zakochała się w mężczyzniemłodszym od siebie, któremu prędzej czy pózniej musiała sięznudzić.Wiedziały także dzięki plotkom, mającym swoje zródło wstarej Serafinie że młodzian Lwicy zadurzony był w młodejbaronowej.Niektóre twierdziły, że to samo będzie dla niegodostateczną karą, a inne żegnały się i pluły przez palce na samowspomnienie jej imienia.Te złotoskóre kobiety, już niemłode, ćwierkały jak ptaszki,plotkując na tematy miłości, gdyż miłość była początkiem ikońcem ich egzystencji.Miłość stworzyła dla nich specjalnąspołeczność, specjany świat, mający w sobie coś bardzozbliżonego do przyzwoitego świata.Szmer ich głosów topodnosił się, to opadał w ogrodzie i na ulicy przed domem.Były także pogłoski o odwołaniu generała-potwora doWaszyngtonu i o bezprawiu i gwałtach, ogarniających miasto jakmgła.Opowiadano, rosnące w miarę powtarzania, historie onapadach, grabieżach i morderstwach, jak również o całkowitejruinie tej lub innej wielkiej rodziny, w której niektóre z tychkobiet miały protekto-rów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]