[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Zagubiona i samotna bez ciebie - dokończyła szeptem.Jednocześnie zdali sobie sprawę z tego, \e stoją złączeni uściskiem, \e ich piersi i udastykają się ze sobą.Kropelki wody, wiszące na włosach porastających jego tors, kryształo-wymi strumyczkami spływały po wypukłościach jej piersi.Ich usta spotkały się.Po chwili Spencer poczuł nabrzmienie piersi Allison.Wiedział, co tooznacza.Odsunął się na tyle, by móc objąć dłonią jej twarz.Przeszywając wzrokiem jej oczy,zadał to najwa\niejsze pytanie.Dr\ącymi palcami dotknęła jego warg, potem policzków i brwi.Spojrzała w dół izacisnąwszy powieki, wyszeptała:- Kochaj mnie, Spencerze.Bez słowa wziął ją za rękę i poprowadził schodkami w dół do kabiny.Sypialnia byłachłodna i zacieniona, a lekkie podmuchy wiatru wpadały przez okno.- Najpierw tutaj - powiedział, prowadząc ją do łazienki.- Dlaczego?Odkręcił kurki prysznica.- Bo twoja skóra jest śliska od olejku do opalania, a ja, kiedy po coś sięgam, chcę być wstanie to uchwycić.Mrugnął przekornie, co uspokoiło jej nerwy; roześmiała się nawet gardłowo.- Ja natomiast pokryty jestem słoną wodą, która po wyschnięciu powoduje szczypanie, a niechcę, by cokolwiek mi przeszkadzało.Wejdz.Wszedł do kabiny z prysznicem i pociągnął ją za sobą.Wziął mydło i podał je Allison.- Jeśli wyświadczysz mi tę uprzejmość, zrobię to samo dla ciebie.Namydliła ręce, po czym poło\yła je po obu stronach jego szyi.Przesuwała ręce w dół,wzdłu\ ramion, badając kształt kości i mięśni; zatrzymała się na chwilę w ulubionym zagłę-bieniu pod szyją.Gdy pochyliła się do przodu, by pocałować delikatnie to miejsce, poło\yłpalec pod jej brodą, podniósł głowę i pocałował w usta.Potem zawędrowała dłonią na klatkę piersiową.Z niezwykłą jak na siebie śmiałościąuśmiechnęła się, dotknąwszy ciekawie jego sutka.Gdy sutek zareagował na dotknięcie, Spencer zagroził.- Tylko pamiętaj, \e odpowiem ci tym samym.Ta grozba nie powstrzymała jej przed dalszymi poszukiwaniami; przesunęła ręce w dół izaczęła igrać palcami wokół pępka.- Allison, teraz zdejmę kąpielówki.Cofnęła pospiesznie ręce.- Dobrze.Wstrzymała oddech, mając nadzieję, \e nie poprosi ją o zrobienie niczego, na co nie byłajeszcze przygotowana.Spencer wyciągnął tylko rękę po mydło.Podała mu pachnącą kostkę.Na ciemnych dłoniach mydlana piana wyglądała jak białakoronka.Najpierw umył plecy.Potem delikatnie obrócił ją przodem do siebie; jego dłoniezamknęły się na jej piersiach.Pod wpływem fali rozkoszy zamknęła oczy.- Sprawia ci to przyjemność? - spytał.- Tak.- Mnie te\.Namydlił ją z przodu, starannie i zmysłowo; podniósł nawet ramiona i umył pod pachami.Jego palce wędrowały w górę i w dół piersi, a\ ciało Allison zaczęło uginać się werotycznym rytmie.Wodząc kciukami po śliskich od mydła sutkach, doprowadził ją doszczytu podniecenia.Poło\yła mu ręce na ramionach i oparła się o niego.- Nie wytrzymam ju\ długo, Spencerze.- Dopiero zaczęliśmy, kochanie.Pocałował ją.Woda nadal spływała strumieniami po ich ciałach; usta powoli stawały sięjednością.Wśliznął się rękami pod dolną część jej bikini i zagłębił między bujnymi wypukłościamipośladków.- Czy tak jest dobrze?Skinęła głową.Zsunął bikini w dół bioder, przez uda a\ do kolan.Stąd opadły ju\ same na podłogę.Staliteraz nadzy.Objął ją czule i przysunął się do niej.Westchnęła cicho, czując twardą męskość, wtulającąsię między jej miękkie uda.- Jestem mę\czyzną, Allison.To wszystko.Nie musisz się mnie obawiać.- Wiem.Obrócił się i zakręcił kurki.Allison wyszła z kabiny i szybko sięgnęła po ręcznik.Spencerjednak odebrał go jej.- Wytrę cię.Ręcznik był wełniany i miękki.Spencer osuszył jej skórę, poczynając od ramion, poprzezpiersi, brzuch i biodra.Potem ukląkł i przesunął ręcznik po nogach.Wstał.- Odwróć się.Z taką samą czułością wytarł plecy.Odrzucił na bok ręcznik i otoczył rękami jej biodra.Nacisnął dolną część brzucha palcami; Allison przykryła je dłońmi.Odszukał językiem za-głębienia po obu stronach jej kręgosłupa.- Chciałem spróbować tego miejsca dziś po południu - powiedział wstając.- To najbardziejintrygujący rejon.- Mnie zawsze intrygowały twoje ramiona.- Obróciła się w jego stronę.Roześmiał się.- Moje ramiona?Zało\yła dłonie na jego bicepsach i wyjaśniła:- Są szczupłe lecz silne.Mięśnie są wyrazne, a skóra napięta.Spójrz na \yły.- Przesunęłapalcem po dobrze widocznej, niebieskiej linii.Pocałowała twardy mięsień, a potem lekkodotknęła go zębami.- To jak ugryzienie jabłka.Przycisnął ją do siebie.- Chodzmy do łó\ka.Weszła do sypialni.Spencer pozostał jeszcze w łazience, by się wytrzeć; za chwilę dołączyłjednak do le\ącej w atłasowej pościeli Allison.Jej rozsypane na poduszce włosy wyglądały jak ogień.Na tle białej pościeli ciało świeciłozdrowiem i słońcem; oczy błyszczały zielenią.Starała się nie patrzeć na dolną część ciała podchodzącego Spencera.Poło\ył się obok niej.Kołdra skromnie okrywała jej piersi.Sama zsunęła kołdrę, ale on czuł jej nieśmiałość.Zaczesał do tyłu niesforne kosmykirdzawych włosów i lekko pocałował ją.- Powiedz mi, jeśli zrobię coś, co cię obrazi lub zrani.Dobrze?- Tak.Uśmiechnął się leniwym uśmiechem, który tak uwielbiała.- Czy wiesz, \e od momentu, kiedy z tobą zatańczyłem, właśnie tego pragnąłem? Mieć cięnagą, le\ącą ze mną w łó\ku?- Jesteś bezwstydny.Tego dnia, kiedy przyszedłeś do mnie do laboratorium, powiedziałeś,\e pragniesz Anny.- A ty wylałaś na mnie kawę.Roześmiała się i ukryła nos wśród wijących się na jego piersi włosów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]