[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja&- A gdyby było na odwrót? Gdybyś to ty wiedziała, że Meade nie może daćci dziecka, którego tak pragniesz, a mimo to poprosiłby cię o rękę? Czy wówczastakże byś mu odmówiła?Brooke siedziała w milczeniu. O mój Boże - pomyślała.- Co ja zrobiłam!- Nie - odparła bez wahania.To było jak objawienie.Brooke zdała sobie sprawę z tego, co uczyniła sobiei Meade owi.Bała się jego współczucia, bo sama nie przestawała się nad sobąużalać.I bała się, bo w głębi duszy czuła, że zasługuje na to, by zostać odrzuconą.Mówiła sobie, że godzi się na to.Nie godziła się z niczym.Pozwalała, byświadomość bezpłodności kierowała jej życiem.Miała wręcz obsesję na tympunkcie!- Och, och, Eleni& - spojrzała na matkę Meade a.- Wiem - czule odparła starsza pani.- Wiem.Brooke uwierzyła w to.Nie wiedziała dlaczego, lecz uwierzyła.- Jak& ? - zaczęła.- To teraz nie ma znaczenia - brzmiała stanowcza odpowiedz.- Ważne jest,że ty to wiesz.- Wiem, że muszę go odnalezć.Muszę& muszę mu wyjaśnić, aby zrozumiał.- Brooke była gotowa na każde wyznanie.Na całą prawdę.Będzie się modliła, abymogli potem zacząć wszystko razem.- Uda ci się - zapewniła z uśmiechem Eleni.I dodała z figlarnym błyskiem woczach: - Lecz najpierw musisz coś zjeść.Nie polecam mussaki.Nie potrafią jejtutaj przyrządzić.Po raz pierwszy od prawie dwóch dni Brooke wybuchnęła śmiechem.Meade O Malley siedział w salonie swego mieszkania i wpatrywał się wkartkę, którą znalazł przypiętą do drzwi, kiedy wrócił do domu. Meade, wybacz.Nie odchodz, proszę.Kocham cię.I podpis - Brooke.Uraza, złość i zmieszanie spowodowały, że nie był sobą, kiedy wybiegł zdomu, zatrzaskując za sobą drzwi.Nie zdawał sobie sprawy z tego, dokąd sięwybierał, wsiadając do samochodu - i niewiele go to obchodziło.Przez kilka godzin jezdził po ulicach Bostonu, aż wreszcie zaparkowałsamochód przy lotnisku.Spędził w poczekalni większą część nocy.Czuł na sobiepytające spojrzenia, lecz znowu, niewiele go to obchodziło.O świcie pojechał do Cambridge, do Muzeum Botanicznego.Strażnik nocny,z którym znali się od wielu lat, wpuścił go do środka bez zbędnych pytań.Poszedł na czwarte piętro, do niewielkiego pokoju, który niegdyś zajmowałSebastian Browning.Jego nauczyciel i przyjaciel mieszkał tam przez rok pośmierci Gabrielle.Przez te dwanaście miesięcy profesor nie robił nic.Odmówił wszelkichdyskusji na temat prac badawczych, prowadzonych tuż przed śmiercią żony.Któregoś dnia Medea zapytał go, co robił, zamknięty całymi dniami w pokoiku opowierzchni zaledwie kilku metrów kwadratowych.- Siedziałem i zastanawiałem się, dlaczego - padła odpowiedz.I w taki właśnie sposób Meade spędził większość minionych trzydziestusześciu godzin.W końcu doszedł do wniosku, że nie znajdzie tu odpowiedzi nawciąż powtarzane pytania.I wrócił do domu, który tak gwałtownie opuścił przed dwoma dniami.Wrócił, i czekał na kobietę, która mogła wypełnić tę pustkę& i jego ramiona& ijego serce. Przebacz mi.Wszystko.Przebaczyłby jej wszystko.Miał nadzieję, że i ona mu przebaczy. Nie odchodz, proszę.Nie miał zamiaru odchodzić.Ani też pozwolić jej odejść. Kocham cię.O, na Boga, oby to było prawdą.Nie chodzi o to, że nic więcej się nie liczy;po prostu nic innego nie liczyło się tak bardzo.Pózniej zastanawiał się, jak wytłumaczyć swoje postępowanie.Słyszącsamochód Brooke przed domem, po prostu wstał.Bębny& naśladujące rytm uderzeń serca.I śpiew.Czy ktoś śpiewał?Brooke usłyszała dzwięki, zanim otworzyła drzwi wejściowe.Gdy jużznalazła się wewnątrz, zorientowała się, że cała drży.Drzwi mieszkania Meade a były zamknięte.Podeszła i zapukała.Raz.Drugi&Drzwi otworzyły się i Brooke ujrzała mężczyznę, którego kochała.Mężczyznę o oczach jak morze oświetlone słońcem.Otworzył ramiona.Archimedes Xavier O Malley był w domu& a ona razem z nim.ROZDZIAA 10- Jest coś, o czym muszę ci powiedzieć - odezwała się Brooke.Kasetaskończyła się już dawno.%7ładne z nich nie zwróciło na to uwagi.Muzyka była terazw nich, grała w ich umysłach i ciałach.Dziewczyna nie wiedziała nawet, jak dotarli na sofę w salonie.Ich drogęznaczyły porozrzucane buty, jego krawat, jej torebka, jego marynarka, a takżekilkanaście spinek, które wypadły z jej włosów.Meade trzymał ją w objęciach.Widział podkrążone oczy Brooke, rezultatwyczerpania i smutku.Blada, gładka skóra jej twarzy wydawała się ściślej niżniegdyś opinać policzki.W regularnych rysach ukochanej twarzy zauważył cienie,których wcześniej tam nie było.Oprócz oznak stresu, napięcia i nie przespanych nocy, Meade dostrzegł jejnową siłę i pewność siebie.To tak, jakby nastąpiło pogodzenie tych wszystkichsprzeczności, które w niej wyczuwał.A teraz, po gradzie pocałunków i pieszczot, powiedziała, że musi mu cośoznajmić.- Cóż to takiego? - spytał niskim głosem,Brooke zaczerpnęła powietrza.- Po pierwsze - kocham cię.Kocham cię całym sercem.Całym& wszystkim.I to, co zrobiłam w niedzielę, było konsekwencją tej miłości.Pewnego rodzaju&zbłąkanej miłości - dodała, widząc cienie w jego oczach.- Teraz już wiem.To, cozrobiłam w niedzielę, było takim samym błędem, jak to, co zrobiłam, gdykochaliśmy się po raz pierwszy.- Brooke&Potrząsnęła głową i położyła palec na jego ustach.- Proszę, nie.Pozwól mi mówić.Kocham cię, Meade.I bez względu na to, copowiedziałam wtedy, chcę dzielić z tobą życie,Więc dlaczego? - nie mógł jej o to zapytać.Wiedział, że Brooke musipowiedzieć to sama, bez ponaglania. Powoli.O to prosiła go od początku.W niedzielę nie rozmawiali spokojnie.Pozwolił,aby zawładnęły nim emocje.I to był błąd, olbrzymi błąd.Nie miał zamiaru gopowtarzać.Brooke przyglądała się jego twarzy.Wyglądał na wyczerpanego.Linie wkącikach oczu i wokół ust były głębsze niż wówczas, gdy widzieli się ostatnio.Zmysłowe wargi zdradzały napięcie.Na brodzie i policzkach rysował się cieńzarostu.Powiedział jej, jak spędził ostatnie dwa dni.Gdy z ulgą zobaczyła, że jestcały i zdrowy, przyszło uczucie gniewu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]