[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podziwiał jej długie ramiona, to, jak zapiera się nogami o ścianę.Włosy kołysały się w rytm jej ciała.Spódnica też falowała razem z ciałem i nagle, chociaż zupełnie nie śmiało tym marzyć, zajrzał jej pod spódnicę.Wołała coś do niego, ale ginęło TLRniczym odległy głos przy nadciągającym przypływie.Wyżej, głębiej.Majtki stare, ale damskie.Kępka włosów wypełzających spoza bawełny.Całe jego ciało przeszedł dreszcz podniecenia.Starał się to opanować.Nadarem-nie; miał wytrysk.O Boże, nigdy mu się to nie zdarzyło, nie na stojąco, nie w spodniach.Nogi miał tak słabe, jakby długo płynął.Patrzył, jak w oknie pojawiają się deski, zamykają tę drogę.Dom był znowu zamknięty, ciemny, najwyraźniej bez życia.Pobiegł niemrawo przez trawnik i pokonał kamien-ne ogrodzenie.Czuł to mokre po zapachu.Będzie musiał wrócić do domu po cichu i miał nadzieję, że nikogo nie spotka.Ten pocałunek.Nadal miałw ustach jej ślinę.Teraz już zrobiła się zimna.Musiał wrócić do domu, szybko wejść na górę, ignorując wołanie mamy z salonu, i przebrać się w czyste ubranie.Może weźmie kąpiel.Nie, normalnie nie był to jego dzień na kąpiel.Nie będzie ciepłej wody i mama będzie coś podejrzewać.Jutro rano będzie musiał wyprać spodnie, jak mama będzie szykować śniadanie.I majtki.A jej majtki.I ten pocałunek.Zabrał go z sobą do domu i z każdym krokiem, kiedy górę brała wyobraźnia, stawał się czymś więcej, niż był.Po raz pierwszy miał nadzieję, że będzie u nich pan Wallace.Wtedy mama bę-dzie zajęta, a on wbiegnie na górę.Rian.Będzie uważać na Robbiego.Bę-dzie wsłuchiwać się w oskarżenia i przeciwstawi się każdemu kłamstwu.Wkońcu Rian była jego dziewczyną.Musiał jej bronić.Polegała na nim.4Droga Mary,Przepraszam, że tak długo nie pisałem.W pracy gorączka jak zwykle.Tylko takie wytłumaczenie mogę dla siebie znaleźć i chyba nie jest ono najlepsze, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz, jak zawsze! Cieszę się, że wy-grywasz z młodym Sandym „wojnę okresu dojrzewania”.Pozdrów go ode mnie, dobrze? Musi być już z niego prawdziwy mężczyzna.Może przysła-łabyś mi zdjęcie was obojga? Ciągle chcę znaleźć moją najświeższą foto-grafię, ale sama wiesz, jak to jest.Chyba zmieniłem się trochę od ostatniego TLRzdjęcia, które tobie wysłałem.To było na Gwiazdkę 1980 roku, o ile mnie pamięć nie myli.A może w 1979? Szare komórki poddały się! Jeszcze tylko ciało jakoś nie szwankuje i brnie naprzód jak piechota.Ale było kilka zwycięstw.Siedzę przy biurku cały dzień i podpisuję różne skrawki papieru.Czasami wolno mi wstać z krzesła i przespacerować się po zakładzie.Pomyślisz, że mam ważną pracę, co? Czasami sam siebie wprowadzam w błąd, myśląc, że rzeczywiście moja praca jest ważna.Prawda jest taka, że jestem nikim więcej, jak tylko gloryfikowanym urzędnikiem.Czasami żału-ję, że nie pracuję bezpośrednio na budowie, zamiast siedzieć w tej budzie.(Bo tak, piszę do ciebie z pracy.To moja firmowa papeteria).W zeszłym tygodniu odwiedził mnie tu stary Emerson.Widziałem go pierwszy raz od mojego awansu, co prawdopodobnie znaczy, że idzie mi dobrze, a przynajmniej nie popełniam widocznych gaf.Emerson polewał kilka razy głową i zapytał mnie, czy nie zamierzam się ożenić.Cholera, pyta mnie o to przez całe cztery lata! Któregoś dnia może go zaskoczę, chociaż chyba nie.Jestem zatwardziałym kawalerem, zdaje się, więc nie ma sensu namawiać mnie do ożenku!Ten belfer wygląda w porządku.Masz moje błogosławieństwo, siostra, cokolwiek postanowisz.Na pewno teraz martwisz się głównie Sandym, ale on wkrótce wyfrunie z gniazda.Masz tylko trzydzieści jeden lat, Mary.A jak się czyta list od ciebie, to jakbyś miała pięćdziesiąt.Rusz się i złap jakiegoś faceta! Baw się, póki jesteś młoda! Popatrz na mnie.Mam dopiero trzydzieści trzy lata, ciągle jestem kawalerem i dobrze się bawię z nieustan-nie wykruszającą się bandą wesołych kawalerów.Dookoła jest pełno mi-łych facetów, Mary, więc nie ma przebacz.Gdybym mógł, przepłynąłbym Atlantyk i sam się z tobą ożenił.ale oczywiście nie mam czasu! (Tylko żartowałem, siostra!)Zapytałaś Sandy’ego, czy ma ochotę przyjechać do Kanady na wakacje w tym roku? Uważam, że to dobry pomysł.nie, nie próbuję ci go skraść!Ale może poszczęści mu się tutaj, jak wujkowi Tomowi.(No dobra, nie jestem milionerem).W każdym razie, dobrze mu zrobi przerwa po maturze.Musi mieć czas, żeby zastanowić się nad przyszłością, nie sądzisz? Tylko na ten rok! Super specjalna oferta! Cena bardzo przystępna.Do diabła, od-damy za darmo! Kanada nie ma strasznie wielu kurortów, ale jest parę miejsc, które sam chciałbym jeszcze zobaczyć, miejsc, które na pewno spodobają się Sandy’emu.Daleko na północy.Pamiętasz, jak gdzieś tam rąbałem drzewo, zaraz po przyjeździe? Jakież to było doświadczenie.A TLRtrwało tylko cztery dni! I obiecuję, że będę strzegł Sandy’ego przed psota-mi, jak przyjedzie.Masz na to kawalerskie słowo honoru! (Warte sto procent z niczego!)Jak starcza ci pieniędzy? Nie daj się tylko wrobić w żadne kredyty z banku i proszę, pamiętaj, że masz moje pieniądze na koncie jako rezerwę.Naprawdę będę się dobrze czuł, jeżeli swobodnie z nich skorzystasz.Już ci mówiłem.Załatwiłem to w banku na wieczność.Nigdy nie ruszę tych pieniędzy, niepotrzebne mi, a mama i tata na pewno chcieliby, żebyś z nich skorzystała.Wiem to na pewno.Proszę.No, Mary, wolno mi wyjść na świeże powietrze budowy na pięć minut, więc muszę kończyć.Ucieszyłem się na twój list, Mary.Dziękuję.I pisz dalej.I jeszcze powiedz Sandy’emu, że jak do mnie zaraz nie napisze, to zrobię mu coś przykrego, jak będzie spał! Uściskaj go ode mnie i siebie też, mocno.Kończę już.Kocham was, Tom Całusy5Pozostałe wiosenne dni zlewały się w jedno.Ciepły wiatr przynosił zapach trawy do nozdrzy tych, którzy zachowali jeszcze tyle świadomości, aby do-ceniać takie drobiazgi.Wszystko otwierało się na przyjęcie przemijającego lata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]