[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale doprowadzałago do szału.Obserwowała go cały czas, kiedy myślała, że on nie widzi, chodziła wokół niegona palcach i zgadzała się ze wszystkim.Przez co jeszcze bardziej go irytowała.Ale to tylkojego wina.Stella niczym nie zawiniła, prócz tego że została sobą przez dwadzieścia lat.Nie jej wina, że nie była Beth.Ale jej wina, że zmusiła go do rozmowy z Beth ispotkania.I jej wina, że musiał podjąć decyzję, aby więcej nie rozmawiać z Beth ani się z niąnie widywać.Nie miał wyboru po tym, jak rozpłakała się w niedzielę.Był wstrząśnięty jej łzami.Uświadomiły mu to, czego wolał nie wiedzieć: że Stellachce, aby został taki sam, aby ich małżeństwo zostało takie samo, aby rytm i przebieg ichżycia zostały takie same.Stella nie była odważną kobietą.Jej cała odwaga zaczynała się i kończyła naprzeprowadzkach.Była silna tylko wtedy, gdy wszystkie elementy jej życia tkwiły wdoskonałej równowadze, a w chwilach zagrożenia miała ochotę schować się w mysiejdziurze.Wiedział to, kiedy się z nią żenił i milcząco zgadzał zaspokajać jej potrzeby przez tewszystkie lata.Dlatego musiał wziąć za to odpowiedzialność i zostać z nią.Dla jej dobra.Ale to było trudne.Beth obudziła go z uśpienia i bardzo ciężko było z powrotemzapaść w sen.- Halo? Jesteś tam, Pete?! - krzyknął w słuchawkę Chris.Stella błagała go oczami.Oboje chcieli, żeby pojechał.W końcu co za różnica?Odchrząknął i uśmiechnął się z rezygnacją do Stelli.- Przepraszam, Chris, trochę mnie zaskoczyłeś.Ale tak, jasne, zapowiada się świetnazabawa.Chris odłożył słuchawkę spocony jak mysz.Niełatwo mu przyszło grać rolę jowialnegokolesia i zdawał sobie sprawę, że musiał robić wrażenie napalonego nastolatka próbującegonamówić niechętną dziewczynę, żeby z nim poszła na Koszmar z ulicy Wiązów VI.Otorezultat spędzania dnia pracy wśród napalonych nastolatków.No, ale udało mu się osiągnąćzamierzony cel.Nalewał sobie właśnie piwo, kiedy zadzwonił telefon.Jego pierwszą myślą było, że toLauren.Dlaczego, do cholery, nie może wybić sobie tej kobiety z głowy?To była Izzy.Znowu.Zaczynała działać mu na nerwy niemal tak jak Stella.Do tegomiała irytująco radosny głos.- Cześć, Tris! Co słychać?- To samo, co zeszłym razem kiedy dzwoniłaś.Tylko szkoła jest jeszcze bliższa107SR zamknięcia, a ja o trzysta funtów uboższy.- Co się stało, Tristan? - zatroskała się Izzy.Chris zamknął oczy i spróbował się rozluznić.Nie powinien wyładowywać stresów naIzzy.Nawet jeśli głównie do tego służą młodsze siostry.- Nie przejmuj się, miałem zły dzień.A jak twoje psy?- Tak sobie.Jeden z terierów zerwał się ze smyczy i zagryzł gęś.- Czy to zle? - Chris nie chciał się droczyć, tylko po prostu nie cierpiał gęsi, jak każdynormalny człowiek, który kiedykolwiek był w parku okupowanym przez stada tych ptaków.Izzy podzielała jego uczucia.- Nie byłoby zle, gdyby nie przyłapała mnie straż parkowa i nie oskarżyła o ukrywanieprzestępcy zbiegłego przed wymiarem sprawiedliwości.- Skąd wiedzieli, że to jeden z twoich psów?Chris usiadł i pociągnął długi łyk piwa.Zaczynał czerpać przyjemność z tejpogawędki.Zawsze miło słyszeć o cudzych kłopotach, zwłaszcza tych niezbyt poważnych.- Trafili do mnie po śladach krwi i pierza - powiedziała Izzy nieszczęśliwym głosem.Chris przysiągł sobie nigdy więcej nie wziąć gęsiny do ust.- A poza tym co nowego? - spytał, mając nadzieję, że jakimś cudem w ciągu ostatnichczterdziestu ośmiu godzin osiągnęła pewien stopień normalności.Dla Izzy byłby to niezływyczyn.- Poza tym mam dobrą nowinę.Ale to niespodzianka.- Cudownie, Izzy! Jaka to nowina?- Gdybym ci powiedziała, to już by nie była niespodzianka! Musisz poczekać do jutra.Spotkajmy się o siódmej w barze sushi, dobrze?- Och, Izzy, strasznie mi przykro, ale jutro wieczorem absolutnie nie mogę.- Nie gadaj głupstw, oczywiście, że możesz.Nie wspominałeś, że masz jakieś plany,jak rozmawialiśmy ostatnim razem.- Wtedy nie miałem.Ale teraz jestem już zajęty.Izzy była wściekła.- Jak to, jesteś zajęty? Nie możesz przełożyć tego na inny dzień?- Nie, Izzy, nie mogę.Jadę z przyjacielem do Manchesteru.Zatrzymujemy się tam nanoc, a potem w sobotę rano idziemy na mecz.- Tris, nienawidzisz piłki nożnej.Zawsze mówiłeś, że to rozrywka dla debili.- Mówiłem tak wtedy, kiedy to była rozrywka dla debili.Teraz jest inaczej.Grająinteligentniej.Bardziej.po włosku.Poza tym Pete, z którym jadę, jest zapalonym kibicemTottenhamu i to był jego pomysł.Ale ja też już się do tego przekonałem i właściwie nawetsię cieszę na ten wyjazd.Izzy wybuchnęłaby głośnym śmiechem, gdyby to nie niweczyło jej starannieukartowanego spotkania z bratem i jego niedoszłą dziewczyną.108SR - Dlaczego nie możesz jechać w sobotę rano?- Czy nikt nie wie, że w sobotę szykuje się w Manchesterze wielka demonstracja?Najwyrazniej nikt nie wiedział.Izzy wybijała z wściekłością numer telefonu komórkowego Lauren, wyobrażając sobie,że wciska palce w oczy brata.Telefon był głuchy.Nawet nie poza zasięgiem, ale po prostunieczynny.Cóż, nie ma rady.Lauren wróci jutro do Londynu na zapowiedzianą uroczystość -niespodziankę dla Chrisa.Tylko że Chrisa nie będzie.I nie ma sposobu, żeby ją o tymzawiadomić.Posiedzimy sobie we dwójkę, pomyślała Izzy.Cała nadzieja w tym, że Lauren mapoczucie humoru.Lauren czuła, że poczucie humoru zaczyna ją gwałtownie opuszczać.Był to jej czwartydzień nad tym projektem i niewiele się posunęła naprzód.Sieć sklepików zdziewiętnastowiecznym wyposażeniem może wydawać się bardzo romantyczna przypadko-wemu turyście, ale dla konsultanta technologicznego to koszmar.Richard dał jej dokładny opis wszystkich sklepów, który ujawnił kolejne anachronizmywymagające modernizacji.W końcu musiała wybrać się osobiście na wizję lokalną.Doszła też niechętnie do wniosku, że potrzebuje kogoś do pomocy.Przeważniezatrudniała serwisantów do rozwiązywania problemów technicznych na miejscu, ale tymrazem uznała, że przy takim niewielkim projekcie da sobie radę sama.Nie wzięła pod uwagęskali problemów, jaką stworzy taka ilość przestarzałego sprzętu.Kiedy pojedzie do Londynu,zadzwoni do paru kolegów z branży, żeby polecili jej kogoś niedrogiego i dyspozycyjnego dopomocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Kevin Gould Catholic activism in south west France,1540 1570 (2006)
  • Pod sÅ‚oÅ„cem Toskanii. U siebie we WÅ‚oszech Mayes Frances
  • Rok w podróży. Dzienniki pasjonatki Mayes Frances
  • Mayes Frances Rok w podróży. Dzienniki pasjonatki
  • Wolski Marcin Nieprawe Å‚oże (Trident)
  • Clementis Francesca Duże dziewczynki nie pÅ‚aczÅ¡
  • Clementis Francesca Nieprawda, A1 4e kA,amiATM
  • Isaac Asimov Robots in Time 4 Dictator
  • Dav
  • Marriage to a Billionaire 4 The Marriage Merger
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ko7ko7ko7.htw.pl