[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dosłownie galopem rusza z Jessem do tego sklepu, oddalonego od dworca o pół miasta.Przezostatnie pięć minut przed odjazdem pociągu Ashley i ja mocno się denerwujemy, ale oniprzybiegają zziajani i uśmiechnięci, wymachując tą wielką czarną torbą na zakupy, akurat wchwili kiedy pociąg wjeżdża na stację.Wigilia Bożego Narodzenia.Jedziemy samochodem do Umbrii na poszukiwanie: Eduważa, że nie może być gwiazdkowej kolacji bez jego ulubionego czerwonego winaSagrantino, którego nie da się znalezć tutaj tak daleko od miejsc, gdzie bierze początek.Mniezależy na tradycyjnej, koniecznej, panettone, babce.Dzwoniłam do Donatelli, znajomejWłoszki, i proponowałam, żebyśmy upiekły panettone razem - domowa zawsze będzie lepszaniż te kupne z kolorowych pudeł spiętrzonych w każdym sklepie i barze.- Musi rosnąć przez dwadzieścia godzin - powiedziała Donatella.- I to cztery razy.Pamiętam, jak często marnowałam drożdże, kiedy piekłam zwyczajny chleb.Donatella mi na to, że w czasach dzieciństwa jej matki panettone była po prostu chlebem zorzechami i suszonymi owocami wetkniętymi w ciasto.Znowu la cudna povera.- Naprawdę lepiej kupić - I podała mi kilka rodzajów.Kupuję.Wybieram jedną dlarodziny Francesca.Kiedy już mam wziąć drugą dla nas, jakaś kobieta w sklepie mówi, żenajlepsze panettone są w Perugii.Zapisuje mi na kartce: piekarnia Ceccarani.Więc jedziemydo Perugii.Na wystawie tej piekarni szopka w całej rozciągłości kunsztownie wykonana zlukrowanego ciasta chlebowego.Najwidoczniej ciasto jest dobrym tworzywem: figurki mająwyraziste twarze, owce wyglądają wełniście, palmy są misternie wykończone.Wokół scenynarodzin marcepanowe grzyby i panettoni, każda z wyżłobionym bokiem.I w każdej cóżinnego niż miniaturowa szopka? Nie do wiary!Tłumy kobiet zapełniają sklep.Przepycham się i wybieram panettone wysoką jakcylinder.Dalej w Umbrii jedziemy do Spello, po czym przechodzimy przez całe to miasteczkopołożone na stromych terasach.Zjeżdżając ze Spello widzimy wczesny księżyc podnoszącysię znad wzgórz.Na zakrętach tracimy go z oczu, a potem widzimy na wprost - największy,najbliższy, najbardziej niesamowity księżyc, jaki w życiu widziałam.Przez całą drogę doMontefalco, kolebki wina Sagrammo i bawimy się z księżycem w kotka i myszkę.Parę razyksiężyc tuż nad wzgórzem udaje, że znowu wschodzi.Jess z powodu czarnej skórzanej kurtkiEda i skłonności do dodawania gazu, zaczął go nazywać Montefalco.Ed rzeczywiścienadrabia przygody Montefalca, kiedy skręca nie tam gdzie trzeba.Na piazza sklep z winami jest otwarty, ale sklepikarza nie ma.Rozglądamy się wpobliżu i dalej, wracamy - nie ma go.Spacerujemy po piazza.Sklep nadał otwarty na oścież,sklepikarza nadal nie ma.W końcu pytamy w barze i barman nam wskazuje jednego zgrających w karty.Kupujemy cztery butelki wina i jedziemy do domu goniąc księżyc nadUmbria.W wigilię Ashley i ja rzucamy się w wir gotowania.Jess, nowicjusz, wykonujepolecenia i zabawia nas rockową liryką.Ed poświęca poranek na uszczelnianie okiensilikonem.Potem biegnie do miasteczka po nasze pierwsze wieczorne danie: crespelle zesklepu, w którym sprzedają świeże ciasta.Te delikatne naleśniki są nadziewane truflami ześmietaną.Nasze danie następne: ciepła sałatka z porcini , pieczona czerwona papryka i sałata,kotlety cielęce z rusztu, miejscowy karczoch, zwany hiszpańskim, z beszamelem, iprzypiekane orzechy laskowe.Na deser będzie tort rodzinny i castagnaccio, klasycznetoskańskie ciasto z mąki kasztanowej.Przepis na tort znam na pamięć, ale z tym ciastemgorzej.Sąsiadka mi odradza.Jej babcia robiła castagnaccio, kiedy byli bardzo biedni.- Potrzebna tylko mąka kasztanowa, oliwa i woda - mówi krzywiąc się.- Babciamówiła, że to mieli zawsze.Dodawano rozmaryn, orzeszki pinii, nasiona kopru i rodzynki w miarę możliwości.Ale tak czy owak, ja nigdy niczego nie robiłam z mąki kasztanowej.Uważałam, że toskładnik tylko dla wtajemniczonych, dopóki się nie dowiedziałam, że to jest główny surowiecla cudna povera.Przepis na castagnaccio brzmi przedziwnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]