[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powinieneś wiedzieć - powiedział Sharpe - że pan Sko-vgaard jest w niebezpieczeństwie.Powiadom mnie, jeśli pojawi się ktoś obcy.Nikogo nie wpuszczaj.Jeśli będzie pytało twojego pryncypała, nie mów nic.Nawet tego, że jest dobrym chrześcijaninem, to niczyj interes.Bang spojrzał zmartwiony na Sharpe'a.- Skoro pan jest w niebezpieczeństwie, to chyba pannaAstrid również?- Panna Astrid również - odparł Sharpe.- Bądz czujny.Módl się i strzeż, co?- Może powinienem towarzyszyć pannie Astryid? - spytał dziwnie uradowany Bang.- Chodzi do sierocińca.- Dokąd?- Do sierocińca! Chodzi tam codziennie.Mogę z niąpójść.- Ty? - Sharpe nie mógł ukryć lekceważenia.- I co zrobisz, gdy ją zaatakują? Będziesz się modlić? Do diabła, Bang,jeżeli ktoś ma z nią pójść, to tylko ja.Bang nie protestował.Ale gdy póznym popołudniemSharpe i Astrid opuszczali magazyny, na jego twarzy malo-wało się rozczarowanie.Sharpe wyczyścił trochę ubranie i ukrył pod płaszczemdwa pistolety Skovgaarda.Przypasał też szablę.Porucznik176 zauważył, że coraz więcej mężczyzna nosi broń.Stało się tomodne, od czasu gdy wylądowali Brytyjczycy.Dano mu teżdo niesienia duży kosz, zawierający otręby jęczmienne,ryż i śledzie.- Zabieramy to do sierocińca - wyjaśniła Astrid.- Do sierocińca?- To sierociniec - dodała - a zarazem szpital.Tam umarłmój syn.- Przykro mi.- Był bardzo malutki, nie miał nawet roku.Na imię miałNils, podobnie jak jego ojciec.W jej oczach pojawiły się łzy, ale zmusiła się by je poha-mować.Oznajmiła, że pójdą naokoło, dłuższą drogą, wiodącąnad brzegiem zatoki, gdzie poprzedniego ranka wsiadał naokręt książę.W pierwszym odruchu Sharpe chciał zapro-testować.Pragnął zaznaczyć, że jego obowiązkiem jest jąchronić, więc powinni iść jak najkrótszą drogą do sierocińcai szybko wracać z powrotem.Jednak zaraz zdał sobiesprawę, że wcale nie ma ochoty przebywać wśród ponurychmagazynów Skovgaarda.Stary Duńczyk był bezpieczny u siebie w biurze, miałmuszkiet i obiecał, choć rozdrażniony, że nie wpuści dodomu nikogo obcego.Nie musieli się więc spieszyć.Wolałspacerować z Astrid w promieniach letniego słońca.Cochwila musieli się zatrzymywać, aby przywitać się z przy-jaciółmi i znajomymi dziewczyny.Przedstawiała porucznikajako Amerykanina, co budziło u rozmówców entuzjazm.- To bardzo małe miasto - powtarzała po każdym spotkaniu - większość ludzi się zna.- To bardzo miłe miasto - stwierdził rozbawiony Sharpe.Potaknęła.- Lubię żyć w mieście, wśród ludzi.Dom w Vester Fael-led jest taki samotny.177 Zbliżyli się do spalonych murów, jakie najwyrazniej pozo-stały po wielkim budynku.- To.był pałac Christiansborg - stwierdziła ze smutkiem.- Tutaj przed pożarem mieszkał król.- Była jakaś wojna?- Nie, tylko wielki pożar.Prawie jedna trzecia miastaspłonęła.Nadal odczuwamy jego skutki.Pałac okrywała siatka rusztowań.Wewnątrz wielkich salstały byle jak sklecone chałupki, co wskazywało, że ruinyzamieszkiwane są przez biedotę.- Biedna Kopenhaga - westchnęła Astrid.Przeszli obok pałacu Amalienborg, skąd następca tro-nu rozpoczynał swoją podróż.Alejka dla ludności biegłaprzez centralny dziedzinie, kilku odzianych w niebieskiemundury strażników nie zwracało uwagi na przechodniówspacerujących w pobliżu pałacu.Kilkanaście chłopskich wo-zów wypełnionych zbożem i rzepą stało niedaleko od gma-chu.Miasto przygotowywało się oblężenia.Paręset metrów za pałacem znajdował się niewielki parkpubliczny, przy którym wznosiła się strzegąca zatoki wielkacytadela.Park, a właściwie wielki trawnik, na którym rosłokilka drzewa, stanowił pole ostrzału dla armat fortu.Całyteren wypełniony był stosami kul armatnich i przodkamiartyleryjskimi.Ale nawet w tej sytuacji przychodzili tu naspacer obywatele miasta, ignorując żołnierzy, układającychkule i pociski według rodzaju i kalibru.Sharpe spodziewałsię, że Duńczycy ustawią tutaj baterię dział, która mogłabystrzelać w poprzek wylotu zatoki, w kierunku mola, na któ-rym teraz siedziało kilku ludzi z wędkami.- Zawsze tam siedzą - wskazała ludzi na molu Astrid- ale nigdy nie widziałam, aby coś złowili.Spojrzała na pomoc, na horyzoncie było widać coś jakbyszarą masę niskich chmur.Sharpe pamiętał taki widok.Tak178 samo było rankiem w dniu bitwy pod Trafalgarem.To byłaflota.- Nadpływają twoi przyjaciele - powiedziała smutno As-trid.Usiadła na ławce stojącą frontem do morza.-Jesteś podobny do Nilsa.- To musi być dla ciebie bolesne.Skinęła potakująco głową.- Zginął na morzu.Nie wiemy, w jaki sposób.Był kapitanem.Nazwał swój statek Astrid, przewoził na nim cukierz Indii Zachodnich.Kiedy nie wrócił do domu, myślałam,że podróż się przedłużyła, bo statek potrzebuje naprawy, ale powód był inny.W trakcie rejsu spotkał ich wielkisztorm.Dowiedzieliśmy się o tym dopiero kilka dni pózniej.Od tamtej pory co dzień zdaje mi się, że gdzieś go widzę.Kiedyś spotkałam obcego na ulicy i od razu pomyślałam, żeto Nils.Mówiąc to, nie patrzyła na Anglika, lecz skierowała wzrokw stronę morza.Sharpe był ciekaw, czy przychodziła na nabrzeże wewczesnym okresie wdowieństwa.- Wtedy spotkałam ciebie u nas w domu - powiedziała,zwracając duże oczy na Sharpe'a.- Pomyślałam, że to Nils.Przez chwilę byłam szczęśliwa.- Przykro mi - powiedział Sharpe.Porucznik znał to uczucie.Od czasu śmierci Gracew każdej czarnowłosej kobiecie widział właśnie ją.Czuł tosamo bicie serca i podobny tępy ból, gdy okazywało się, żeto omyłka.Nad wodami zatoki kwiliły mewy.- Sądzisz, że naprawdę grozi nam niebezpieczeństwo?- zmieniła temat Astrid.- Czy wiesz, co robił twój ojciec?179 Skinęła głową potakująco.- Gdy mama umarła, pomagałam mu przez ostatnie lata.Ojciec prowadził korespondencję, poruczniku, to wszystko.- Z ludzmi w Europie i Brytanii.- Tak - przyznała, spoglądając na brytyjską flotę.- Ojciecprowadzi interesy na Bałtyku i w północnych Niemczech.Dlatego pisze do niego wiele osób.Jeśli francuska kolumna artyleryjska przechodzi przez Magdeburg, wiemy o tymw ciągu tygodnia.-1 przekazujecie te informacje Brytyjczykom?-Tak.- Niebezpieczna praca.- Nie tak bardzo.Nasi informatorzy wiedzą, jak pisaćskrycie.Muszę ojcu pomagać, ponieważ popsuł mu sięwzrok.Najlepsi przysyłają nam gazety.Francuzi nie mająnic przeciwko przesyłaniu prasy, szczególnie jeśli pochodziz Paryża i wychwala Bonapartego.Ale jeśli rozłożysz gazetęi spojrzysz na nią pod światło, widać maleńkie otworki zrobione szpilką.Jeśli przeczytasz litery zaznaczone otworka-mi, poznasz treść informacji.To nie jest niebezpieczne.Astrid przez chwilę nie mówiła słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Wasserstein Bernard W przededniu. Żydzi w Europie przed drugš wojnš œwiatowš
  • Eo Saint Pierre, Henri Bernardin de Paulo kaj Virginio
  • Werber Bernard Gwiezdny motyl
  • Bernard Minier Kršg
  • Cornwell John Papież Hitlera
  • John.Cornwell Papiez Hitlera
  • Kofta Krystyna Jak zdobyć, utrzymać i porzucić mężczyznę
  • Zola Emil Zdobycz
  • Cornwell Bernard Łupy
  • Killer Hunter Guide
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anna-weaslay.opx.pl