[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I nie tylko uśmiechnął się lekko. Na przykład języki też.Rosellen pochyliła się i ściągnęła buty z obolałych stóp.Poruszyłazdrętwiałymi palcami. Wciąż nie mogę uwierzyć, że nie zastrzeliłam ani ciebie, ani nawetsiebie. Daj spokój, Rosellen, i po prostu przestań o tym myśleć powiedział Cason. To już minęło, a wspomniałem o tym tylko tak, żebyci poprawić samopoczucie. Nie wiem, czy ci się udało.Raczej nie.A dlaczego w ogóle mniepocałowałeś?Cason spojrzał jej prosto w oczy. Mógłbym skłamać i powiedzieć, że na chwilę postradałem zmysły,ale prawda jest taka, że pocałowałem cię, ponieważ bardzo tegochciałem.Rosellen pokręciła głową. Ja nie mogę tak o sobie powiedzieć.Musiałam chyba po prostustracić rozum mruknęła na wpół do siebie.Patrzyła przez okno na przemykający za szybą krajobraz i w za-myśleniu rozwiązywała czarną wstążkę, która miała utrzymywać wjakimś porządku jej nieposłuszne włosy.Przeczesała je kilkakrotnielekko drżącymi palcami i ponownie zawiązała.Cason przyglądał się jej, marszcząc brwi.121emalutkausoladnacs Wciąż nie wyglądasz za dobrze powiedział i sięgnął po manierkę. Wez, wypij to.Bo nie wydaje mi się, żebyś miała dość rozsądku, by nataka drogę wziąć ze sobą coś do picia. Rozsądku miałam dość odparła Rosellen. Tylko nie miałam nanic czasu.I to oczywiście przez ciebie.Z wahaniem spojrzała na manierkę.Prawdę mówiąc, wręczumierała z pragnienia, więc nie warto było się opierać.Otworzyła ją izaczęła pić, początkowo powoli i ostrożnie, ale już po chwili odrzuciłagłowę do tyłu, wchłaniając chłodną wodę całymi łykami.Parę kroplispłynęło po jej wargach, podbródku i szyi, aż do zagłębienia miedzypiersiami, przypominając jej chwile, kiedy w dzieciństwie zdarzało się jejrównie łapczywie pić wodę z górskiego strumienia.Odsunęła manierkę od ust i spojrzała na Casona, który nieprzestawał się jej przyglądać.W jego oczach zobaczyła teraz to, co jużwcześniej usłyszała w jego głosie.On po prostu też nie chciał, by gopociągała, dokładnie tak samo, jak ona nie chciała się poddać temu, coprzyciągało ją do niego.Nie czuła już pragnienia, natomiast naprawdę niewiele brakowało,by dostała skurczów żołądka z najzwyczajniejszego głodu.A nie jadłanic od dwóch dni właśnie przez niego!Przełknęła ślinę i oddała mu manierkę, nie mówiąc nawet dziękuję.Słońce było już dość nisko, a pociąg nadal toczył się razno, zmonotonnym stukotem kół.Cason siedział odchylony do tyłu,pogrążony w raczej deprymujących rozmyślaniach.Co to półdiablę wsobie ma, co skusiło go aż tak bardzo, że nagle zapragnął ją całować?To fakt, że te rozchylone usta były piekielnie kuszące.Były? Nadal są!Niech to wszystko szlag!Chyba jednak nie spróbowałby jej nawet tknąć, gdyby wcześniej niewlazła do niego przez to okno.Gdyby mu nie przeszkodziła w ostatniej122emalutkausoladnacschwili, po prostu przeleciałby tamtą czarnulę i na jakiś czas miałby zgłowy wszystkie takie pokusy.I nie siedziałby tu zły i sfrustrowany,myśląc tylko o tym, jak by tu na nowo wziąć Rosellen w ramiona.A przecież powinien był pamiętać, że właśnie o niej myśleć w tensposób absolutnie mu nie wolno.Nie będzie mógł dokonać tego, cosobie przyrzekł, jeżeli pozwoli sobie na jakieś cieplejsze uczucia wstosunku do kogokolwiek z tego miasteczka.A już zwłaszcza wstosunku do tej tak ciętej w języku córki Henry'ego Lattimera.Sięgnął do podróżnej torby i wyjął z niej zawiniętą w serwetkęwielką kanapkę.Może jedzenie pozwoli mu przestać myśleć tylko O tejdziewczynie i o tym, co mógłby z nią robić.Kanapka z wołowiną wyglądała naprawdę apetycznie, a on dopieroteraz zdał sobie sprawę, że jest rzeczywiście głodny.Podniósł ją do ust ijuż miał ugryzć pierwszy kęs, gdy nagle zobaczył wpatrzone w niegooczy Rosellen.Spojrzał w nie i opuścił rękę z kanapką. A więc nie tylko nie wzięłaś nic do picia, ale również i nic dojedzenia? spytał, choć doskonale znał odpowiedz.Spojrzała na niego nieufnie. Co ci do tego? Po prostu wyglądasz na głodną stwierdził Cason. To znaczy jak? Jak w ogóle ktoś może wyglądać na głodnego? Masz oczy wielkie jak spodki, a tę kanapkę wprost pożeraszwzrokiem. Akurat! W naciąganiu faktów nikt ci nie dorówna, to wiemy oboje,panie Murdock. A ty próbujesz być twarda, choć kiszki grają ci jak pułkowaorkiestra. Nieprawda! Nie mogę jeść z apetytem, kiedy patrzysz na mnie tak, jakbymzjadał twój ostatni kawałek chleba.123emalutkausoladnacsRosellen skrzyżowała ramiona na piersiach i spojrzała na niegowyniośle. Nie krępuj się i jedz powiedziała. Odwrócę się i nie będępatrzeć.Wpatrywała się w okno, choć akurat nie było za nim nic ciekawego.W dodatku ta przeklęta kanapka pachniała rzeczywiście smakowicie.Rosellen spróbowała zagłuszyć to wrażenie, przypominając sobie zapachciasta pani Leddy, ale to tylko pogorszyło sprawę.Poczuła się jeszczebardziej głodna, jeżeli to w ogóle było możliwe. Czy w tym twoim plecaku jest w ogóle cokolwiek do jedzenia? Nie miałam czasu nic zabrać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]