[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I wie też, że właśnie mnie pocałowałaś mówi, a jego uśmiech staje się szelmowski.Kurwa. Kurwa.Luc chichocze, po czym wysiada z samochodu i obchodzi go, żeby otworzyć moje drzwi.Miły gest.Bierze moją rękę i pomaga mi wysiąść.Nie puszcza, kiedy idziemy chodniczkiem.Uwielbiam, jakjego ręka pali moją.Z trudem się powstrzymuję, by nie zaciągnąć go z powrotem do samochodu i niepowiedzieć, żeby zawiózł mnie gdzieś, gdzie będziemy sami. Dobry wieczór, pani Cavanaugh. Witaj mówi oschle.Jak na moją matkę to zupełnie jakby go sklęła.Nagle jej wzrok przenosi sięna mnie i nawet w słabym świetle lampy nad gankiem jestem pewna, że wyglądam strasznie. Co sięstało?Opanowuję histeryczny śmiech, który mi grozi, kiedy chcę powiedzieć: Luc mi tak zrobił na tylnymsiedzeniu".Teraz zdaję sobie sprawę, że to mi się właśnie przyśniło ostatniej nocy.Przełykam jednakdumę i mówię prawdę: Wpadłam do kamieniołomu.Luc mnie uratował. Co prawda strasznie niechętnie przyznaję siędo tej całej dziewicy w potrzebie, ale może dzięki temu on zapunktuje. Coś ty tam robiła? Ten kamieniołom jest niebezpieczny mówi, teraz już otwarcie patrząc naLuca gniewnie. Musisz wziąć gorący prysznic. Wciąga mnie do domu i zatrzaskuje Lucowidrzwi przed nosem. To była moja wina, mamo.Luc skoczy! mi na pomoc, naprawdę.Ciągnie mnie po schodach. Dzięki Bogu, że nic ci się nie stało.Mówiłam, żebyś się z nim nie zadawała, Frannie.Myśleliśmy,że dzisiejszy wieczór spędzasz z Taylor i Riley. Mamo, nie wiem, co się stało, że jesteś dla niego taka, ale to nie jest zły człowiek, naprawdę. Pózniej porozmawiamy o konsekwencjach mówi, wpychając mnie do łazienki na piętrze.Teraz się doprowadz do porządku. Konsekwencjach?! Masz na myśli karę? Patrzy na mnie z namysłem, jakby właśnie zdałasobie sprawę, że już dawno powinna ze mną porozmawiać o pszczółkach i motylkach. Porozmawiamy pózniej powtarza i zamyka drzwi.No świetnie.Czekam, aż usłyszę skrzypnięcie ostatniego schodka na dole, otwieram drzwi i biegnę korytarzem domojego pokoju.Pędzę do okna i otwieram je szarpnięciem.Samochód Luca jest na podjezdzie, drzwi są otwarte, ale Luca nigdzie nie ma. Luc! mówię chrapliwym szeptem. Hej. Jego głos dobiega spod mojego okna.Przyciskam twarz do moskitiery i patrzę w dół,właśnie kiedy on odchodzi spod mojego okna na podjazd. Hej, przepraszam cię.Mama się trochę denerwuje. Nie ma problemu mówi, podnosząc wzrok na mnie, ale także na gałęzie drzewa przy moimoknie.Uśmiecham się. Chcesz wejść na drzewo?Jeszcze przez sekundę wpatruje się w dąb, po czym uśmiecha się do mnie. A jeśli wejdę, to mnie wpuścisz? Czuję, jak policzki mi płoną. Dzisiaj nie.Myślę, że mama już więcej nie zniesie. Jesteś pewna? Tak. Wcale nie jestem.Tylko trochę jest rozczarowany. Dobra, to wyświadcz mi przysługę mówi. Czy twoje okno ma zasuwkę? Tak. Zamknij je na zasuwkę, dobra? Uśmiecham się. Dlaczego? Nie można ci zaufać? Nie, nie można.Ale to nie o siebie się martwię w tym momencie.Zrób to po prostu.Od razu,dobra? Pośpiech w jego głosie trochę mnie przeraża. Co się dzieje? Nic.Po prostu to zrób.Proszę niemal szczeka. Jeśli mi powiesz, o co chodzi. Och, na grzech Szatana zaczyna zirytowany, potem patrzy na mnie gniewnie. Proszę,Frannie.Też patrzę gniewnie. Nieważne mówię i zatrzaskuję okno.Stoi tam chwilę, patrząc na mnie, aż zdaję sobie sprawę, że czeka, aż zasunę zasuwkę.Robię to nie-chętnie, a on wskakuje do mustanga.Cofa z podjazdu na drogę, ja zaś odprowadzam go wzrokiem, ażtylne światła jego auta znikają za drzewami.Proszę bardzo, zniszczył mój doskonały wieczór,zamieniając się w dupka.Ale przed opuszczeniem zasłony wyglądam w ciemność, na drzewa za moim oknem.Gwałtownie wciągam powietrze, puszczam zasłonę i cofam się chwiejnym krokiem.I mówię sobie, że czerwone oczy nad gałęziami to tylko kot.Chwilę pózniej otwierają się drzwi i pojawia się w nich głowa Kate. Wszystko w porządku? Tak. Ale drżenie w głosie zdradza mój niepokój. Co się stało? Kiedy? Teraz.Krzyknęłaś._Tak? Myślę o tych bezcielesnych oczach i przebiega mnie dreszcz.Wchodzi do środka i zamyka drzwi za sobą. Tak, krzyczałaś.Więc jak? Wszystko w porządku? Tak, przepraszam.Coś mnie przestraszyło. W porządku. Odwraca się do drzwi. Czekaj! krzyczę, zerkając na okno.Jestem trochę przerażona i nie chcę, żeby wychodziła. Co? Odwraca się.I nagle czuję się ciut niezręcznie. Yyy.co tam? Patrzy na mnie uważnie. Na pewno nic ci nie jest? Bo wyglądasz, jakby coś ci odbiło. Nic.Tak tylko pomyślałam, że mogłybyśmy pogadać.teraz akurat.chyba.Wznosi oczy do sufitu, znowu odwraca się do drzwi i nagle przychodzi mi do głowy, że o cośnaprawdę chcę ją zapytać. Kate.Ledwie się ogląda, sięgając do klamki. Co? Jak ty i Chase.no wiesz.za pierwszym razem.Odwraca się na pięcie. Co, Frannie? No jak się kochaliście.za pierwszym razem.Skąd wiedziałaś, że jesteś na to gotowa?Wyraz jej twarzy łagodnieje i uśmiecha się tęsknie. Po prostu się wie. Ale nagle na jej twarzy pojawia się wyraz troski. Nie pozwól, żeby ktoś cięprzymuszał, Frannie.Jeśli nie masz stuprocentowejpewności, jeśli brakuje ci choćby jednego procenta, to nie.Ale jeśli mam pewność stuprocentową? Myślę o Lucu i chociaż jestem na niego wściekła, w brzuchuczuję mrowienie. Dzięki, Kate.Wciąż patrzy na mnie z troską, kiedy znowu odwraca się do drzwi.Zamyka je za sobą, a ja stoję, wpa-trując się długo w okno.Wreszcie wyciągam dziennik Matta.Wchodzę na łóżko, próbujęuporządkować myśli i zaczynam pisać.Więc.Braciszku.Dzieją mi się w środku rzeczy, których nie umiem nawet nazwać.tak mi przykro.Ale takie poczucie jest trochę przerażające.Poza kontrolą.Wpatruję się tępo w ścianę, w środku mi się wszystko kłębi.Luc.Zupełnie jakby był jakimś narkotykiem.Nie mogę się nim nasycić.I jeśli narkotyki robią zludzmi takie właśnie rzeczy, to już rozumiem, jak można się uzależnić.Czuję, jak pasmo strachu owija się wokół mojego serca, podnoszę wzrok znad dziennika i przecieramoczy, żeby wypchnąć obraz Luca z głowy.Nie chcę nikogo tak potrzebować.Nie pozwolę sobie na uzależnienie od Luca.Zamykam dziennik Matta i siadam, wpatrując się w ścianę, kiedy wszystko się robi kryształowoklarowne w mojej głowie.Mogę pragnąć go fizycznie, a jednocześnie go nie potrzebować.To sięnazywa żądza.Nie trzeba żadnej więzi emocjonalnej.I o to właśnie chodzi uczucie czysto fizyczne.Jestem pewna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]