[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Melanie osunęła siÄ™ na krzesÅ‚o.Ashley? Samobójstwo? Jak ona siÄ™ czuje? Fizycznie dobrze.Psychicznie.Cóż, nie bÄ™dÄ™ ukrywać, że znacznie gorzej. Dlaczego zawiadamia mnie pani dopiero teraz? Kiedy przyjmowaliÅ›my jÄ… do zakÅ‚adu, twierdziÅ‚a, że nie ma żadnych krewnych.Lekarka przerwaÅ‚a i Melanie miaÅ‚a wrażenie, że sÅ‚yszy pstrykniecie zapalniczki. Dopierodzisiaj zaczęła pÅ‚akać, że koniecznie musi siÄ™ z paniÄ… widzieć.Twierdzi, że grozi pani jakieÅ›niebezpieczeÅ„stwo.ByÅ‚a tak pobudzona i tak bardzo histeryzowaÅ‚a, że musieliÅ›my dać jejsilny Å›rodek uspokajajÄ…cy.Melanie usiÅ‚owaÅ‚a pozbierać myÅ›li.CoÅ› siÄ™ tutaj nie zgadzaÅ‚o. Przepraszam, ale kiedy moja siostra zostaÅ‚a przyjÄ™ta do waszego zakÅ‚adu? Cztery dni temu.Przywieziono jÄ… do nas w Å›rodku nocy. I od tego czasu, oczywiÅ›cie, ani na moment nie opuszczaÅ‚a szpitala? To zrozumiaÅ‚e.Informacja lekarki stawiaÅ‚a caÅ‚Ä… sprawÄ™ w zupeÅ‚nie nowym Å›wietle.Stan jadÅ‚ granolÄ™codziennie, zabieraÅ‚ nawet pojemnik pÅ‚atków ze sobÄ…, kiedy gdzieÅ› wyjeżdżaÅ‚.To oznaczaÅ‚o,że jego ukochany roÅ›linny koktajl musiaÅ‚ zostać zatruty w sobotniÄ… noc, a w tym czasieAshley znajdowaÅ‚a siÄ™ już w zakÅ‚adzie.Nie miaÅ‚a szans zatruć pÅ‚atków.To nie ona próbowaÅ‚a usunąć Stana z tego Å›wiata.I nieona wplÄ…taÅ‚a Melanie w zbrodniÄ™.Zatem kto? Halo? Pani May, jest tam pani? Panna May sprostowaÅ‚a automatycznie. Tak, jestem.Co mam robić? Tak jak mówiÅ‚am, ona koniecznie chce siÄ™ z paniÄ… widzieć. Już wyjeżdżam z domu.ROZDZIAA PIDZIESITY ÓSMYDÅ‚ugo po wyjÅ›ciu Melanie Connor staÅ‚ przy drzwiach z dÅ‚oniÄ… na klamce.MiaÅ‚ ochotÄ™zawoÅ‚ać jÄ…, zawrócić.Jeszcze kilka godzin pózniej to pragnienie nie dawaÅ‚o mu spokoju.PozwoliÅ‚ jej odejść, bo dowody Å›wiadczyÅ‚y przeciwko niej, a przecież w gÅ‚Ä™bi duszy czuÅ‚,wbrew temu, co twierdzili Harrison i Stemmons, że jest niewinna.MiaÅ‚a racjÄ™: nie narażaÅ‚aby siÄ™ tak gÅ‚upio, zostawiajÄ…c w domu obciążajÄ…ce jÄ… przedmioty.Mordercy niemal zawsze popeÅ‚niajÄ… bÅ‚Ä™dy.StajÄ… siÄ™ nazbyt pewni siebie, igrajÄ… z losem,zakopujÄ… ofiary we wÅ‚asnym ogródku, przechowujÄ… w domu pamiÄ…tki swych zbrodni,cheÅ‚piÄ… siÄ™ nimi przed przyjaciółmi.Ale nie Melanie.Bystra, odważna, respektujÄ…ca kodeks moralny Melanie.Kiedy po raz ostatni bliska mu kobieta prosiÅ‚a go o pomoc, odmówiÅ‚.PozwoliÅ‚, byracjonalne argumenty zagÅ‚uszyÅ‚y instynkt i Suzi zginęła.Nigdy sobie tego nie wybaczyÅ‚.Connor przetarÅ‚ oczy.Mordercy bÄ™dÄ… robić wszystko, by ludzie uwierzyli w ich niewinność.Psychopaci należądo najbardziej przekonujÄ…cych ludzi na Å›wiecie.WiedziaÅ‚ o tym z wÅ‚asnego, aż nazbytbogatego doÅ›wiadczenia.A jednak, na przekór swemu doÅ›wiadczeniu i wbrew wszelkim dowodom Å›wiadczÄ…cymprzeciwko Melanie, byÅ‚ gÅ‚Ä™boko przekonany o jej absolutnej niewinnoÅ›ci.ByÅ‚ w niej zakochany.Ta prawda go poraziÅ‚a.Musi jej powiedzieć, co do niej czuje.Musi zapewnić, że jej wierzy.PodszedÅ‚ dotelefonu, wystukaÅ‚ jej numer i po chwili usÅ‚yszaÅ‚ komunikat nagrany na sekretarce, a potemsygnaÅ‚. Melanie, to ja. CzekaÅ‚ chwilÄ™, klnÄ…c pod nosem. OddzwoÅ„, proszÄ™.To bardzoważne.Ledwie odÅ‚ożyÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™, telefon zadzwoniÅ‚. Melanie? Connor Parks?ZesztywniaÅ‚, sÅ‚yszÄ…c oficjalny ton gÅ‚osu. Tak. Agent Addison z filii Biura w Charlestonie.ZnalezliÅ›my szczÄ…tki paÅ„skiej siostry.ROZDZIAA PIDZIESITY DZIEWITYWeronika z niemym krzykiem przerażenia usiadÅ‚a gwaÅ‚townie na łóżku i potoczyÅ‚abÅ‚Ä™dnym wzrokiem wokół siebie, jakby spodziewaÅ‚a siÄ™ zobaczyć upiora wyciÄ…gajÄ…cego kuniej szponiaste dÅ‚onie.Jednak zamiast zjawy ujrzaÅ‚a jedynie znajome wnÄ™trze sypialni Mii,otulone szarym Å›wiatÅ‚em pierwszego brzasku.OtarÅ‚a pot z czoÅ‚a i poÅ‚ożyÅ‚a dÅ‚oÅ„ na piersi.Serce waliÅ‚o jej jak oszalaÅ‚e, jakby miaÅ‚o zachwilÄ™ pÄ™knąć.Zaczęła powoli i gÅ‚Ä™boko oddychać przez nos, by siÄ™ uspokoić.Wiele razy wczeÅ›niej Å›niÅ‚ siÄ™ jej ten koszmar, szczególnie ostatnio.Koszmar peÅ‚enżywych trupów o gnijÄ…cych, cuchnÄ…cych ciaÅ‚ach.Byli wÅ›ród nich jej ojciec i mąż orazkobieta.PrzywoÅ‚ywali jÄ… ku sobie, a kiedy w panice rzucaÅ‚a siÄ™ do ucieczki, Å›cigaÅ‚ jÄ… ichgÅ‚uchy Å›miech.Nie byÅ‚o ucieczki.Mia poruszyÅ‚a siÄ™ nieznacznie, mruczÄ…c przez sen imiÄ™ kochanki. Nic siÄ™ nie dzieje, Å›pij dalej, kochanie szepnęła Weronika, muskajÄ…c wargami skroÅ„przyjaciółki. Wszystko bÄ™dzie dobrze.Jak najciszej wysunęła siÄ™ z łóżka i na drżących nogach przeszÅ‚a do Å‚azienki.NalaÅ‚a wodydo szklanki i po chwili poszukiwaÅ„ znalazÅ‚a w kosmetyczce buteleczkÄ™ prozaku.Coraz bardziej uzależniaÅ‚a siÄ™ od leków uspokajajÄ…cych, coraz częściej prosiÅ‚a o nieswojego lekarza, bo nie potrafiÅ‚a bez nich funkcjonować, ale nic już nie przynosiÅ‚o ulgi, niepotrafiÅ‚o ukoić chwytajÄ…cych za gardÅ‚o lÄ™ków.DrÄ™czyÅ‚a jÄ… bezsenność, traciÅ‚a apetyt, nieinteresowaÅ‚a siÄ™ swojÄ… pracÄ….PrzegraÅ‚a ostatnie dwie sprawy i doskonale zdawaÅ‚a sobiesprawÄ™, że koledzy z biura prokuratora zaczynajÄ… poszeptywać na temat jej stanu nerwów.WysypaÅ‚a jednÄ… tabletkÄ™ na dÅ‚oÅ„, poÅ‚knęła i popiÅ‚a wodÄ…, po czym wyszÅ‚a z Å‚azienki, alezamiast wrócić do łóżka, znieruchomiaÅ‚a na moment w progu, znów olÅ›niona urodÄ… na wpółodkrytej, zaróżowionej od snu Mii.Tak Å‚atwo, tak szybko siÄ™ w niej zakochaÅ‚a.Tak, kochać byÅ‚o Å‚atwo, ufać o wiele trudniej.Zaufanie wymagaÅ‚o ogromnej wiary i ogromnego wysiÅ‚ku ze strony Weroniki.A jednak MiajakimÅ› sposobem dokonaÅ‚a tego cudu, bo wÅ‚aÅ›nie dzisiaj wypeÅ‚niÅ‚a bez reszty jej myÅ›li iniepodzielnie zawÅ‚adnęła sercem.PoznaÅ‚a wszystkie sekrety Weroniki i zawierzyÅ‚a jej swoje.Weronika podeszÅ‚a powoli do łóżka, nie odrywajÄ…c wzroku od kochanki.ByÅ‚a gotowa ofiarować jej wszystko, o co tylko Mia by poprosiÅ‚a, czego by tylkozażądaÅ‚a.Wszystko, byle tylko uczynić jÄ… szczęśliwÄ….Wszystko, byle tylko nadal byÅ‚y razem.Absolutnie wszystko.ROZDZIAA SZEZDZIESITYMniej wiÄ™cej dwie godziny pózniej Melanie wjechaÅ‚a na parking Rosemont MentalHealth Facility.Lekarka wytÅ‚umaczyÅ‚a jej, jak trafić do zakÅ‚adu.Raz tylko zmyliÅ‚a drogÄ™ i towyÅ‚Ä…cznie dlatego, że myÅ›li miaÅ‚a zajÄ™te czymÅ› innym.ZaparkowaÅ‚a, wyÅ‚Ä…czyÅ‚a silnik, siÄ™gnęła po telefon komórkowy, upewniÅ‚a siÄ™, czy napewno jest wÅ‚Ä…czony, po czym schowaÅ‚a go do torebki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]