[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Juice nie zamordował Lucy Bennett.- A ty lepiej uważaj z tym wzdychaniem do jakiegoś czarnucha,który siedzi w pierdlu.- Rzucił jej pełne pogardy spojrzenie,jednocześnie schylając się po papierosy.- Jezu, Ev! Czemuzachowujesz się jak jakaś cholerna lesba? Chodz tutaj, Merdajko.Przemów do rozsądku tej Annie Oakley*.*Annie Oakley (1860-1926) - amerykańska kobieta strzelec wyborowy, która przezponad szesnaście lat występowała w rewii Wild West Show Buffalo Billa.Amanda poczuła, że w jej gardle narasta kłąb żółci.Rzuciłanajgorsze przekleństwo, jakie tylko przyszło jej na myśl.- Ty pieprzony skurwysynu!Zaśmiał się szczekliwie.- Ty mówisz do mnie skurwysynu ? Ty?Wyłowił z kieszeni zapalniczkę.- Chcesz wiedzieć, kto tu jest pieprzoną suką?Zapalił papierosa.- Ty, cholerna dziwko - skinął głową w kierunku Amandy.- Pocholerę polazłaś wczoraj do tego więzienia, co? A ty - odwrócił się doEvelyn - ty jesteś pieprzoną kurwą, że ją do tego zachęcałaś.- Do czego mnie zachęcała? - warknęła w odpowiedzi Amanda.-Nie jest moim strażnikiem ani niańką.Z sykiem wypuścił z ust kłąb dymu.- Jutro obie zostaniecie przeniesione.Mam nadzieję, że wciąż macieswoje białe rękawiczki, które noszą policjantki z patroli.- A ja mam nadzieję, że jesteś gotowy na proces za dyskryminacjęze względu na płeć - odpaliła Evelyn.- Obaj, ty i Landry.Tym razem Butch wypuścił dym przez nos.491- Wy przeklęte suki, w kółko to powtarzacie, ale wiecie co? Jeszczenikt za to nie poszedł do pierdla.Możecie sobie szczekać do woli,kierując ruchem na skrzyżowaniu.Kiwnął im przez ramię głową i ruszył w swoją stronę.Evelyn patrzyła za nim, na przemian zaciskając i rozluzniającpięści.Przez moment Amanda miała wrażenie, że za chwilę rzuci sięza nim i jak furia skoczy mu na plecy.Nie była pewna, co się stanie,jeśli Evelyn tak postąpi.Jej paznokcie były krótkie, ale mocne.Przypuszczalnie mogła wydrapać mu oczy.A gdyby to zawiodło,mogła odgryzć mu wszystko, co znalazłoby się pomiędzy jej zębami.- Rzygać mi się chce od tego wszystkiego.- Evelyn wielkimikrokami przechadzała się po chodniku.- Mam dość wysłuchiwaniatakich pieprzonych bzdur.I nie życzę sobie być wciąż okłamywana.Kopnęła oponę plymoutha.- I chcę wreszcie mieć normalny samochód.I żeby ludzie wreszcieprzestali myśleć, że jestem jakąś pierdoloną sekretarką!Zcisnęła torebkę.- Dlaczego nie zastrzeliłam tego drania? Boże, ale bym miałaochotę go zastrzelić.- Możemy to zrobić teraz.- Amanda jeszcze nigdy w życiu nie byłatak gotowa do działania.- Znajdziemy go i zaraz to zrobimy.Evelyn zarzuciła torebkę na ramię i skrzyżowała ramiona.- Nie mam zamiaru przez takiego durnia trafić do więzienia.-Zamilkła na chwilę.- Jak tyś do niego powiedziała? Pieprzonyskurwysynu ? - Zaśmiała się krótko.- Nie miałam pojęcia, że znasztakie słowa.Amanda zdała sobie sprawę, że także zaciska pięści.Powolirozprostowała palce, jeden po drugim.492- Pewnie tak się zdarza, kiedy człowiek ma do czynienia zalfonsami i dziwkami.- Służba w patrolu.- Evelyn z obrzydzeniem wymówiła te słowa.-Jest lato.Pewnie zapędzą nas do roboty z tymi cholernymigówniarami, które nie chcą harować przez cały rok.Amanda otworzyła drzwi samochodu.- Chodz, pojedziemy do Georgia Baptist i zobaczymy, czy uda namsię znalezć tę narzeczoną Treya Callahana.- %7łartujesz? Słyszałaś, co powiedział Butch.- To dopiero jutro.Na razie martwmy się o dzisiaj.Evelyn podeszła do samochodu z drugiej strony.- A co potem, Scarlett O Hara?- Potem pojedziemy do Techwood Homes i przekonamy się, czyMiss Lula znalazła kogoś, kto widziałby Hanka Bennetta.- Amandaprzekręciła kluczyk w stacyjce.- Przy okazji zapytamy, czykiedykolwiek widziała takiego olbrzymiego faceta, który przywozizupę niewychodzącym z domu staruszkom.Evelyn zacisnęła palce na leżącej na kolanach torebce.- Ulster przyznał, że jezdzi tam i z powrotem do Techwood Homes.W poniedziałki i piątki.W te same dni znajdowano ofiary.- Okłamał nas.- Amanda wyjechała na ulicę.- Jak mógł przeczytaćrękopis Treya Callahana, skoro ledwie dał radę odcyfrować nazwiskow prawie jazdy?- Też to zauważyłaś? - zapytała Evelyn.- Ale facet nie wygląda naopóznionego.- Może zwyczajnie ma kłopoty z czytaniem.- Butch powiedział, że paskudzimy mu jego kontakty zinformatorem.Jak myślisz, czy to chodziło o Ulstera?493A może to ojciec Bailey? Zastanawiam się, dokąd ten cwaniak dalnogę.Zamknąć tamte dziewczyny na noc.To normalne TriangleShirtwaist Factory*.Byłaś tam kiedyś?* Triangle Shirtwaist Factory - nowojorska szwalnia, w której w 1911 roku wybuchłogromny pożar - była to największa przed rokiem 2001 katastrofa Nowego Jorku;zginęło wówczas 146 osób, głównie młodych imigrantek.- Odnoszę wrażenie, że Ulster chciał wrobić w tę sprawę TreyaCallahana.Ten cytat z Ofelii.Ta uwaga o jego gwałtownymcharakterze.- Także zwróciłaś na to uwagę? - Evelyn oparła łokieć na drzwiach.- Wiem, że wszyscy jesteśmy chrześcijanami, ale zdecydowanie nieodpowiada mi sposób, w jaki Ulster wykorzystuje wiarę.Zupełniejakby ona czyniła go lepszym od wszystkich innych.Zauważyłaś, jako tym mówił?Amanda była absolutnie pewna jednego.- Moim zdaniem James Ulster jest najbardziej przerażającymczłowiekiem, jakiego kiedykolwiek w życiu spotkałam.Wyczuwamw nim jakieś zło.- Właśnie - zgodziła się Evelyn.- Czy widziałaś te jego wielkiełapska?Amanda poczuła nieprzyjemne drżenie, wędrujące po kręgosłupie.- Ktoś wysoko postawiony działa przeciwko nam.- Wiem - wymamrotała Amanda.- Butch ma znajomości, ale nie jest na tyle dobrze ustawiony, żebyzałatwić nasze przeniesienie.To musi być ktoś, kto wie, że wczorajrozmawiałaś w więzieniu z Juicem.I kto wie, że dzisiaj widziałyśmysię z Ulsterem.I że spotkałyśmy się z ojcem Baileyem i z TreyemCallahanem.A może to ja narobiłam szumu, sprawdzając DNF? -Zagryzła wargę.- Tak czy owak, to na tyle wkurzyło tego kogoś, że494zdecydował się ściągnąć nas z ulicy i z powrotem wsadzić do służbypatrolowej.- Wiem - powtórzyła Amanda.Czekała, aż Evelyn powie coś jeszcze, ale koleżankaprawdopodobnie doszła do tego samego wniosku, co ona.DukeWagner oficjalnie jeszcze nie wrócił do służby, ale już pociągał zasznurki.Amanda zerknęła na zegarek.Kwadrans po dwudziestej.Nocnapora nie przyniosła odpoczynku od letniego upału.Jeśli cokolwiek sięzmieniało, to wilgotność powietrza, która pokazywała, co potrafi.Amanda miała wrażenie, że poci się nawet jej pot.Komary krążyłynad jej głową, kiedy stała przed budką telefoniczną na rogu Juniper iPine.Zostawiła otwarte drzwi, żeby światło się nie włączyło.Trzymana między palcami moneta wydawała się zapaćkanatłuszczem.Wsunęła ją w szczelinę aparatu i wybrała numer telefonuojca.Rozstała się z Dukiem zaledwie przed piętnastoma minutami.Wcześniej przygotowała mu kolację, słuchając jednym uchem, jakrelacjonował nowiny z dzisiejszego dnia i opowiadał o najnowszychustaleniach w jego sprawie.Było tylko kwestią czasu, kiedy Dukewróci na dawne stanowisko.Tylko kwestią czasu, kiedy owinie sobieAmandę z powrotem wokół palca.Teraz musiała jedynie kiwaćgłową; przytakiwała, obserwując go jak jadł kolację i zabierając siędo zmywania naczyń.Czuła, jak ogarnia ją przytłaczający smutek.Zakażdym razem, gdy otwierała usta, żeby coś powiedzieć, od razu jezamykała - z obawy, że się rozpłacze.495Duke odebrał telefon po pierwszym sygnale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]