[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzruszył bez przekonania ramionami. Może.Zamknęłam oczy, kiwając poważnie głową.Jego chłodny oddech łaskotałmnie w ucho, a lodowate dłonie dotknęły mych płonących policzków.Oparł czołona moim czole.Na dworze wiał mocny wiatr, a po niebie toczyły się ciągle szareangielskie chmury.W samochodzie panowała głucha cisza, a nad nami przesuwałysię cienie. Dziewczynko& Violet& szepnął Kaspar, z trudem wymawiając słowa.Powinienem był zabić cię wtedy na Trafalgar Square.Nie zrobiłem tego.A terazoboje, ty i ja, musimy stawić czoło konsekwencjom& Przepraszam& Bardzo cięprzepraszam& wydyszał, przygryzając kłem wargę.Wciągnęłam powietrze, opierając się instynktownie o dłoń przy policzku. Wolałbyś, żebym nie żyła? Bo ja nie& Nie.Wypuściłam gwałtownie powietrze, oderwałam jego dłoń od policzka ipołożyłam mu ją przy boku.Tłumiąc łzy, szepnęłam: Dlaczego taki jesteś? Dlaczego raz mnie nienawidzisz, a zaraz potemtroszczysz się o mnie? Dlaczego, na litość boską!Przygryzł kłem wargę, z rany popłynęła krew, barwiąca karminowo jegousta.Zalśniła na skórze, poruszyłam nozdrzami, czując jej słonawy zapach, którytrochę mnie odrzucał, a trochę fascynował.Pochyliłam się, objęłam go za szyję, splatając dłonie na ciemnych włosach.Oblizałam wargi w oczekiwaniu na nieznane, na zakazane, gdy nagle odezwał sięmój wewnętrzny głos: Nie rób tego! Nie jesteś jeszcze cholernym wampirem!Nie słuchałam go.Jedyne, o czym marzyłam, to żeby mnie pragnął, żeby omnie dbał, nawet jeśli tylko przez sekundę.Nasze usta dzielił zaledwie cal, kiedy zatrzymałam się, czując gwałtownebicie serca, gdy spojrzałam w jego oczy, które jak mi się wydało przez ułameksekundy zamigotały czerwono, by znów jaśnieć spokojnym szmaragdem, kiedyobejmował mnie w pasie.Gdy nasze wargi się zetknęły, szepnął jeszcze: Dlatego że jestem rozdarty, zupełnie tak jak ty.I zniknął.Zostawił mnie z własną krwią na ustach.Poczułam chłodny powiew na twarzy, a kiedy otworzyłam oczy,uświadomiłam sobie, że nie siedzę już na kolanach Kaspara w samochodzie.Wiatrrozwiewał mi włosy jak ciężkie chmury na niebie.Oparłam się o drzwi, oddychającgłęboko.Przesunęłam palcami po brodzie, czując, że rozmazuję nimi krew.Zatkałomnie, nogi ugięły się pode mną, gdy zdałam sobie sprawę, co się stało. Jasnacholera! , wykrzyknęłam w duchu, nie mogąc uwierzyć, że przed chwilą chciałamgo pocałować. Pocałować!Co gorsza, zostałam sama.Porzucił mnie samą nie wiadomo gdzie.Samochód stał na nienagannie utrzymanym podjezdzie, wzdłuż którego rósł po obustronach równie nienagannie przystrzyżony żywopłot.Nie miałam czasu na rozglądanie się po okolicy, bo na podjazd wjechałypozostałe auta.Kaspar musiał wyprzedzić przyjaciół na autostradzie.Fabianwyskoczył ze swojego audi, podbiegł do mnie i przytulił mocno.Pozwoliłam muna to, odnajdując spokój w jego ramionach.Ukryłam twarz w jego marynarce, a onszepnął mi do ucha: Wszystko już dobrze.Nie powinien cię zostawiać&Kiwnęłam posłusznie głową, nie wspominając mu o tym, że nie doskwierami samotność, ale coś zupełnie innego. Gdzie on jest? zapytałam, podnosząc wzrok.Tęczówki Fabiana zmieniły kolor na czerwony. Krwawisz! wykrzyknął.Dopiero teraz przypomniałam sobie o lepkiej czerwonej krwi na brodzie iwargach.Uniosłam dłoń, żeby się wytrzeć, lecz zanim to zrobiłam, Fabian chwyciłmnie za nadgarstek i wciągnął nosem powietrze. To& to nie jest twoja krew, prawda?Opuściłam ze wstydem głowę, nie mogąc ukryć prawdy, nie mogąc spojrzećmu w oczy. Violet?Pokręciłam głową. Przepraszam.Przestąpił z nogi na nogę, usłyszałam szum wiatru i dwa rozdzierające sercesłowa: Nie musisz.Podniosłam głowę.Miał jakby zapadniętą twarz i szare oczy.Kiwnął głową.Zrobił to, bo wiedział wiedział przede mną że dokonałam wyboru. Wybrałam Kaspara.Nic nawet zdruzgotany wyraz twarzy Fabiana niebyło w stanie tego zmienić.Nie miałam pojęcia, z czym wiąże się wybór tego czytamtego, ale musiałam go dokonać.Fabian odwrócił się i podszedł do nadchodzącej Lyli. CZTERDZIEZCIViolet Wampiry jeżdżą metrem? zawołałam z niedowierzaniem. Nie drzyj się! syknął Cain, ciągnąc mnie do kasy.Pokazałam mu palcemautomat z biletami, ale nie chciał mnie słuchać.Stanęliśmy przed szybą i przedoskarżycielskim spojrzeniem kasjerki, która wiedziałam o tym z doświadczenia zastanawiała się, dlaczego nie skorzystaliśmy z automatu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]