[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Posłuchaj, to nie jest doskonały plan, ale niemamy czasu obmyślić lepszego.Olivia zrobiła krok naprzód.Znów poczuł w piersi to ciche dudnienie.Nigdy nie wydawała sięrównie piękna ani tak krucha. Czy mamy jeszcze dość czasu, \ebyś powiedział, \e mnie kochasz?290 Kocham cię.Bardziej ni\ kiedykolwiek. Tak po prostu? Tak po prostu powiedział. Nawet po tym.? Nawet po tym.Potrząsnęła głową.Strona 130Coben_Harlan_Niewinny Jesteś dla mnie zbyt dobry. Tak, jestem prawdziwym księciem z bajki.Oli via zaśmiała się przez łzy.Wziął ją w ramiona. Porozmawiamy o tym pózniej, ale teraz musimy odnalezć twoją córkę.Coś, co powiedziała o tym \yciu, o które warto walczyć.Wcią\ miał w uszach te słowa, zagłuszaływyjawione przez Olivię rewelacje.Będzie walczył.Musi walczyć za nich oboje.Olivia kiwnęła głową, otarła łzy. Wez.Mam tylko dwadzieścia dolarów.Wziął je.Zaryzykowali i zerknęli przez okno.Lance Banner w towarzystwie dwóch mundurowychpodchodził do drzwi frontowych.Olivia wysunęła się przed Matta, jakby chciała zasłonić gowłasnym ciałem. Wymknij się tylnymi drzwiami powiedziała. Ja obudzę Marshę i powiem jej, co się dzieje.Spróbujemy ich zatrzymać. Kocham cię powiedział.Posłała mu krzywy uśmiech. Miło słyszeć. Pocałowali się mocno i szybko. Nie pozwól, \eby coś ci się stało. Nie pozwolę.Ruszył na dół i do tylnych drzwi.Olivia ju\ była w pokoju Marshy.Nie powinni jej w to wciągać, aleczy mieli inne wyjście? Z kuchni zobaczył kolejny radiowóz podje\d\ający pod dom.Ktoś zapukał do drzwi.Nie było czasu do stracenia.Matt ju\ miał plan.Dom znajdował się niedaleko East Orange WaterReseryation, który w większości był porośnięty lasem.Jako dziecko Matt chodził tam mnóstwo razy.Kiedy tam dotrze, trudno będzie go znalezć.291Powinien dotrzeć do Short Hills Road, a potem.no có\, będzie potrzebował pomocy.Wiedział, gdzie jej szukać.Chwycił klamkę.Usłyszał, \e Lance Banner dzwoni do drzwi.Matt przekręcił klamkę i otworzyłdrzwi.Ktoś tam stał w progu.Matt o mało nie zemdlał. Matt? To była Kyra. Matt, czego oni.?Uciszył ją gestem i skinął, \eby weszła do środka. Co się dzieje? szepnęła Kyra. Dlaczego nie śpisz? Ja. Wzruszyła ramionami. Zobaczyłam radiowozy.Co się dzieje? To długa historia. Ta detektyw, która była tu dzisiaj.Pytała mnie o ciebie. Wiem.Oboje usłyszeli, jak Marsha woła: Chwileczkę!Kyra szeroko otworzyła oczy. Zamierzasz uciec? To długa historia.Spojrzała mu w oczy.Zastanawiał się, co ona tu robi.Nie chciał jej w to wplątywać.Zrozumiałby,gdyby zaczęła krzyczeć.Była jeszcze dzieckiem.Nie miała z tym nic wspólnego, \adnego powodu,\eby mu ufać. Idz szepnęła Kyra.Nie czekał i nie dziękował.Ruszył do drzwi.Kyra poszła za nim, kierując się w przeciwną stronę, doswojego pokoju nad gara\em.Matt zauwa\ył huśtawkę, którą wieki temu zamontowali z Berniem.Robili to w wyjątkowo skwarny dzień.Obaj zdjęli koszule.Marsha czekała na ganku z piwem.Bernie chciał zainstalować jedną z tych stalowych huśtawek, ale Marsha sprzeciwiła się, twierdząc,zdaniem Matta najzupełniej słusznie, \e są niebezpieczne.Dziwne rzeczy się pamięta.Podwórze było zbyt otwartym terenem bez drzew, krzaków czy głazów.Bernie wykarczowałwszystkie zarośla, za-mierzając zrobić tu basen jeszcze jedno niespełnione marzenie, które umarło wraz z nim.Nakreślone kredą białe linie wytyczały dwie bazy baseballowe i dwie bramki.Matt ruszył przezStrona 131Coben_Harlan_Niewinnypodwórze.Kyra zniknęła w gara\u.Matt usłyszał jakiś hałas. Chwileczkę! Ten głos nale\ał do Olivii.Celowo mówiła zbyt głośno, \eby ją usłyszał. Copańscy ludzie zamierzają robić na tyłach domu?Nie było czasu do stracenia.Znajdował się na otwartej przestrzeni.Rzucić się biegiem przedsiebie? Nie miał wyboru.Pobiegł w kierunku podwórka sąsiadów.Omijał rabaty, co byłodziwactwem w tej sytuacji, ale i tak to robił.Zaryzykował i obejrzał się za siebie.Zza naro\nika domu wyszedł policjant.Niech to szlag.Nie zauwa\ył Matta.Jeszcze nie.Matt gorączkowo rozejrzał się, szukając jakiejś kryjówki.Sąsiedzimieli altanę.Matt skoczył za nią.Przylgnął plecami do ściany, jak to widział na wielu filmach.Bezsensowny odruch.Sięgnął za pasek spodni.Broń tam tkwiła.Matt zaryzykował i wyjrzał.Gliniarz patrzył prosto na niego.A przynajmniej tak się wydawało.Matt pospiesznie schował głowę.Czy policjant go zauwa\ył?Trudno powiedzieć.Matt czekał na okrzyk: Hej, tam jest, tu\ obok, na sąsiednim podwórku za tąaltaną!".Nic się nie stało.Chciał wyjrzeć ponownie.Nie mógł tak ryzykować.Został na miejscu i czekał.Nagle usłyszał głos zapewne innego policjanta: Sam, widzisz coś.?Głos zamilkł jak nagle wyłączone radio.Matt wstrzymał oddech.Nasłuchiwał.Kroki? Czy\by słyszał kroki? Nie był tego pewien.Zastanawiał się, czy zaryzykować i znowu wyjrzeć zza węgła.Czy to by mu zaszkodziło, jeśli ju\ szliw jego kierunku? Tak czy owak, zaraz go dopadną.Wokół było zbyt cicho.292293Gdyby policjanci gorączkowo go szukali, powinni się nawoływać.Jeśli zachowywali się tak cicho,mo\na było to wytłumaczyć tylko w jeden sposób.Zauwa\yli go i skradali się.Matt znów zaczął nasłuchiwać.Usłyszał jakiś brzęk.Jakby czegoś wiszącego przy policyjnym pasie.Teraz nie miał ju\ \adnych wątpliwości szli po niego.Serce zaczęło mu bić szybciej.Czuł, jakłomocze mu w piersi.Schwytany.Znowu.Zobaczył, co się stanie: brutalne szarpanie, kajdanki,tylne siedzenie radiowozu.Więzienie.Poczuł strach.Nadchodzili.Zaraz zabiorą go i ponownie wtrącą do celi.Nie będą go słuchać.Zamkną go.Był byłym więzniem.Kolejny mę\czyzna nie \ył po bójce z Mattem Hunterem.Zapomnij o wszystkim.Tym razem wsadzą go na dobre
[ Pobierz całość w formacie PDF ]