[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jun nie może poznać Ziemi od razu z najgorszej strony.Na takie wiadomości będziejeszcze czas.Najpierw trzeba zabezpieczyć pojazd, umieścić go w jakimś zakątku, dalekim od tury-stycznych szlaków i osiedli.Wstała, narzuciła na siebie w ciemności sukienkę.Błękit pobladł już nad lasem.Nabezksiężycowym niebie tym jaśniej lśnił Jowisz, zdawało jej się, że widzi nawet malutką,złotą tarczę.- Jun - szepnęła, uchylając płótno kaptura - Jun!Uniósł się na łokciu.Widziała w mroku zarys jego głowy.- Jun, musimy zabrać stąd pojazd.Chodzmy!Czekała na odpowiedz.Jun nasłuchiwał.Może jej słowa brzmiały jeszcze w powietrzu,a on jak muzyk sprawdzał, czy nie dzwięczy w nich jakaś fałszywa nutka?- Jun! Chodzmy.Już pózno.Skinął głową.Wyprostowała się i kaptur namiotu z chrzęstem opadł, zasłaniając ciemnewnętrze.Było cicho.Ziemia przed świtem przygotowywała wybuch porannego gwaru iruchu.Zjawił się przed nią nagle jak srebrzysta zjawa.- Jun, prowadz mnie do pojazdu.Zabierzemy go stąd.Tu zostać nie może.Ujął ją za rękę ufnym gestem i poszli na przełaj po mokrej trawie, która głuszyła ichkroki.TO JEST ZIEMIAMarcina obudził dzwięk telefonu.- Kto? - spytał sennie, sięgając po słuchawkę.- Marcin - zaszemrał głos Antka.- Ty jeszcze śpisz? Chłopie, dobrze wam się dzieje, unas w obozie dawno po apelu! A co słychać z waszym typem? Może wiesz, skąd się do wasprzyplątał?- Wiem.Z Kosmosu.- Pracuje w restauracji na %7łoliborzu?- Nie, z prawdziwego Kosmosu.- Przestań się wygłupiać, Marcin!- Mówię serio - upewniał chłopiec, przecierając zaspane oczy.Oślepiał go blask słońcabijący z polanki przez otwór namiotu.- Pssst.Masz gorączkę.Czterdzieści w cieniu.Gadaj po ludzku, bo muszę wszystkopowtórzyć druhowi.- Mówię ci przecież.- Wczoraj alarmowałeś, że koło stacji kręci się łobuz - przerwał mu Antek - a dziś bredzisz o Kosmosie.Komenda powie, że to mnie trzymają się głupie dowcipy, jak z tą żmiją,i nigdy do was nie wrócę.Dopiero wtedy przypomniał się Marcinowi chuligan, który go dusił poprzedniegowieczoru.- Poczekaj chwilę - powiedział, odkładając słuchawkę - może druhna Agnieszka zechcecoś przekazać drużynowemu.Po mokrej od rosy trawie przebiegł do żółtego namiotu Agnieszki.Puste wnętrzepachniało ziołami, których całe pęki zwisały nad pryczą zarzuconą różnokolorowymipoduszkami.Pod buczkiem, gdzie stal stolik na jednej nóżce i ławka i gdzie Agnieszka lubiłasiadywać, też nie było nikogo.Na wołanie nikt nie odpowiedział.Zawrócił do telefonu.- Antek, nie ma Agnieszki.Wyszła.Mniejsza zresztą o to, chcę ci powiedzieć cośnaprawdę ważnego.- No?- M a m y gościa.- Też nowina.Od tego jesteśmy stacją turystyczną.- Nie dogadam się z tobą! Nie dasz mi skończyć.Poproś druha drużynowego, to muwszystko wyjaśnię.- Akurat! Ani mi się waż opowiadać mu głupstw.Dziś jeleń ma ogonek do góry i nieżyczę sobie, żebyś nam zepsuł panoramę jakimś bajdurzeniem.Ciao!Antek rozgniewał się, nie wiadomo czemu, ale w komendzie znajdzie się chyba ktośrozsądny, kto zechce wysłuchać do końca.Zresztą niech o Junie opowie sama Agnieszka.Znów zaterkotało.- Halo!- Tu posterunkowy Jabłoński.Czy ten łazik nie przychodził do was drugi raz? Nie?Było spokojnie? Ale niedobrze, że uciekł, w okolicy zdarzają się kradzieże.Ilu macie gości?- Jednego.- Skąd przybył?Masz tobie.Jak odpowiedzieć na takie pytanie?- Z Kosmosu - bąknął niepewnie.Chwila ciszy, potem głos posterunkowego rozbrzmiał niedowierzaniem i radością:- Gagarin, znaczy się, przyleciał wcześniej?- Nie.To nie Gagarin.- Amerykanin? Na rakiecie czy na balonie?- Nie widziałem z bliska tego pojazdu, ale przypuszczam, że to będzie raczej coś wrodzaju latającego talerza.I to nie jest wcale Amerykanin.- Ja z tobą poważnie rozmawiam, obywatelu - przerwał surowo Jabłoński - a ty zurzędowej osoby wariata strugasz.Latających talerzy nie ma.- Ale wczoraj - plątał się chłopak - czy pan wczoraj nie widział, że coś błysnęło naniebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Maria z Agredy Mistyczne miasto Boże czyli żywot Matki Boskiej
  • MARIA Z AGREDY MISTYCZNE MIASTO BOÅ»E(Å»ywot Matki Bożej)
  • Kosmasa Kronika Czechów przeÅ‚ Maria Wojciechowska 1968 (2004)
  • Lakotta Consilia Maria Klauzura. WstÄ™p wzbroniony
  • Lakotta Consilia Maria Córki Nipponu nie pÅ‚aczÅ¡
  • Doktryny polityczno prawne. Prof. Maria Zmierczak
  • Stelios Galatopoulos Maria Callas. Boski potwor
  • MARIA Z AGREDY MISTYCZNE MIASTO BOZE
  • Remarque, Erich Maria Drei Kameraden
  • Erich Maria Remarque Czarny obelisk
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl