[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słychać było jedynie szum opon na jezdni i pisk wycieraczek.A jednak to milczenie miało w sobie coś miłego.Zatrzymałam samochód przed jego domem i uśmiechnęłam się napożegnanie.To naprawdę był cudowny wieczór. Dzięki za podwiezienie powiedział.Zawsze do usług. Czy.może.chciałabyś.czy mógłbym cię zaprosić na herbatę? spytał niezręcznie. Kiedy.to znaczy teraz? odpowiedziałam równie niezdarnie. Skądże, myślałem o grudniu w przyszłym roku uśmiechnął się.Moja odmowa była automatyczna.RLMiałam ją na końcu języka, zanim jeszcze o tym wiedziałam, Cisnęłomi się na usta kilka wymówek.Było pózno.Przemokłam do suchej nitki.Po raz pierwszy zostawiłam Kate pod; opieką kogoś innego.Helen szy-kowała się do obcięcia mi głowy maczetą.I Tak odparłam zdumiona swoim zachowaniem. Czemu nie?Zaparkowałam samochód, po czym weszliśmy do domu.Ogarnął mnie niepokój, co było zupełnie zrozumiałe.W przeszłościwystarczająco często widywałam mieszkania studentów, by spodziewaćsię najgorszego.Wszelkiego rodzaju dziwne układy.Znacie to, sześć czy siedem osóbśpiących w jednym pokoju i ze dwie osoby mieszkające w kuchni, któremuszą przejść przez sypialnię, by dostać się do łazienki, a dopiero stam-tąd do pokoju dziennego.Sypialnie podzielone podwieszonymi do sufitu bieżnikami, by stwo-rzyć pozory prywatności.Szafy w przedpokoju.Komody w kuchni.Garnki i wiadra w łazience.Lodówka na podeście przy schodach.Stolikw pokoju zbudowany z czterech niebieskich skrzynek na mleko i kawałkapłyty wiórowej.Kuchnia zwykle wyglądała tak, że jakby uderzył w nią piorun, zapo-czątkowałby od zera proces ewolucji.Naderwane i krzywe zasłony, po-łamane żaluzje wiszące w oknach, na podłodze zmiażdżone puszki popiwie, rezerwuar, w którym pędzono domowe wino.O, tak.Uwierzcie mi z własnego doświadczenia wiem, jak wyglą-dają studenckie mieszkania na tej planecie.Dlatego odczułam wielką ulgę, gdy Adam otworzył drzwi i wprowa-dził mnie do mieszkania, które wyglądało zupełnie normalnie, powiemwięcej całkiem ładnie. Chodz do kuchni. Zdjął mokrą marynarkę.W kuchni włączył czajnik i grzejnik.Niejeden z tych okropnychgrzejników z dwoma pomarańczowymi spiralkami, typowych dla wynaj-mowanych kawalerek, lecz normalny grzejnik gazowy, dokładnie takisam jak ten, który mieliśmy w naszym mieszkaniu w Londynie.A czajnikRLbył zwyczajnym czajnikiem, nie zaś blaszaną puszką na gazowym palni-ku.Byłam trochę podejrzliwa. A inni którzy tu mieszkają? spytałam. To też studenci? Nie. Pomógł mi zdjąć płaszcz i powiesił go obok grzejnika.Oboje pracują.No tak, to wiele wyjaśniało. Przemokłaś? spytał uprzejmie. Może przyniosę ci sweter? Nie, dziękuję.Płaszcz ochronił mnie przed deszczem.Uśmiechnąłsię. No to przyniosę ci ręcznik, żebyś wytarła sobie włosy powie-dział i na chwilę wyszedł z kuchni.Zaraz też zjawił się z wielkim niebieskim ręcznikiem.Od razu ostu-dzę wasze rozpalone głowy: nie, nie wytarł mi włosów.Co sobie myślicie? %7łe to jakaś romantyczna opowieść spod znaku Harlequina"?Wybaczcie, ale jeśli interesują was tego rodzaju historie, poczytajciesobie inną książkę.Nie.Podał mi ręcznik, którym wytarłam sobie włosy kilkoma niezbytenergicznymi ruchami.Nie chciałam, żeby sterczały mi na wszystkiestrony i wyschły w takim nieładzie.Szczerze mówiąc, wolałam już dostać zapalenia płuc.Zdjęłam buty i ustawiłam je przed grzejnikiem.Adam podał mi ku-bek herbaty, po czym usiedliśmy przy stole w ciepłej, przyjemnej kuchni.Znalazła się nawet paczka ciasteczek. Należą do Jenny wyjaśnił. Powiem jej rano, że miałem wie-czorem szczególnego gościa.Zrozumie.W jego ustach zabrzmiało to tak naturalnie, uroczo.Bez cienia kokie-terii czy nieszczerości. Więc kiedy urodziłaś Kate? spytał, stawiając przede mną cu-kier. Już ponad miesiąc temu.RL Posłuchaj, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu rzekł niezręcznie ale Helen powiedziała mi o sytuacji z twoim mężem. No i? W rzeczy samej miałam dużo przeciwko temu. No.nic.To znaczy, wiem, że to nie moja sprawa, lecz rozu-miem, jak ci ciężko.Mam za sobą podobne wydarzenie i zdaję sobiesprawę, jak okropnie człowiek się wtedy czuje. Naprawdę? spytałam zaciekawiona. Tak.Aleja naprawdę nie próbuję wtrącać się w twoje życie Tonieważne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]