[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A wiÄ™c.- ZawahaÅ‚ siÄ™.- O co chodzi?WÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do ruchu.Zerknęłam na niego w Å›wietle latarni, zastanawiajÄ…c siÄ™, czy chcÄ™ być wobec niego aż takszczera.- Znam SarÄ™ Jane - powiedziaÅ‚am powoli.113- Chcesz powiedzieć, że znasz ten typ osoby - uÅ›ciÅ›liÅ‚ Glenn.- Nie.Ja jÄ… znam.Detektyw FBI zmarszczyÅ‚ brwi.- Ona ciÄ™ nie zna.- Nie. OpuÅ›ciÅ‚am okno do koÅ„ca, żeby pozbyć siÄ™ z auta zapachu moich perfum.Nie mogÅ‚am już goznieść.MyÅ›lami wciąż wracaÅ‚am do czarnych, peÅ‚nych przerażenia oczu Ivy.- Dlatego jest mi tak ciężko.ZatrzymaliÅ›my siÄ™ pod Å›wiatÅ‚ami z powolnym piskiem hamulców.Glenn nadal siÄ™ marszczyÅ‚, a broda i wÄ…systanowiÅ‚y ciemny cieÅ„ na jego twarzy- ZechciaÅ‚abyÅ› mówić po ludzku?ObdarzyÅ‚am go szybkim, pozbawionym wesoÅ‚oÅ›ci uÅ›miechem.- Czy tata ci mówiÅ‚, jak omal nie aresztowaliÅ›my Tren- ta Kalamacka jako handlarza i wytwórcÄ™genetycznych leków?- Tak.To byÅ‚o zanim przeniosÅ‚em siÄ™ do jego wydziaÅ‚u.PowiedziaÅ‚, że jedynym Å›wiadkiem byÅ‚ agent ISB,który zginÄ…Å‚ w wysadzonym samochodzie.ZwiatÅ‚o siÄ™ zmieniÅ‚o i ruszyliÅ›my do przodu.Skinęłam gÅ‚owÄ….Edden powiedziaÅ‚ mu o najważniejszym.- Opowiem ci o Trencie Kalamacku - powiedziaÅ‚am, czujÄ…c na dÅ‚oni pÄ™d powietrza.- Kiedy przyÅ‚apaÅ‚ mniena przeszukiwaniu jego gabinetu, bo chciaÅ‚am znalezć jakiÅ› sposób na postawienie go przed sÄ…dem, nie przekazaÅ‚mnie ISB, lecz zaproponowaÅ‚ pracÄ™.KażdÄ…, jakiej bym sobie zażyczyÅ‚a. ByÅ‚o mi zimno, wiÄ™c skierowaÅ‚ampodmuch ciepÅ‚ego powietrza na siebie.- ChciaÅ‚ spÅ‚acić mój dÅ‚ug wobec ISB, zdejmujÄ…c ze mnie wyrok Å›mierci,ustawić mnie jako niezależnÄ… agentkÄ™, dać mi nieduży personel, cokolwiek - gdybym pracowaÅ‚a dla niego.ChciaÅ‚, żebym kierowaÅ‚a systemem, na którego zwalczaniu spÄ™dziÅ‚am caÅ‚e moje zawodowe życie.ProponowaÅ‚mi pozór wolnoÅ›ci.PotrzebowaÅ‚am tego tak bardzo, że mogÅ‚abym siÄ™ zgodzić.Glenn mÄ…drze nic nie mówiÅ‚.Nie byÅ‚o gliniarza, którego by nie kuszono, a ja byÅ‚am dumna, że przeszÅ‚am tÄ™próbÄ™ zwyciÄ™sko.- Kiedy odmówiÅ‚am, jego propozycja zmieniÅ‚a siÄ™ w grozbÄ™.PrzebywaÅ‚am tam wtedy pod postaciÄ… norki, aon zamierzaÅ‚ drÄ™czyć mnie psychicznie i fizycznie, aż zrobiÅ‚abym wszystko, by przestaÅ‚.Gdyby nie mógÅ‚ mniedostać po dobroci, zrobiÅ‚by ze mnie niewolnicÄ™.ByÅ‚am bezradna.Tak jak teraz Sara Jane.- PrzerwaÅ‚am, byzebrać siÄ™ na odwagÄ™.Nigdy przedtem nie przyznaÅ‚am siÄ™ gÅ‚oÅ›no do tego, że byÅ‚am bezradna.- MyÅ›laÅ‚a, żejestem norkÄ…, ale przyznawaÅ‚a mi wiÄ™cej godnoÅ›ci jako zwierzÄ™ciu niż Trent dawaÅ‚ mi jej jako osobie.MuszÄ™ jÄ…od niego oderwać.Zanim bÄ™dzie za pózno.JeÅ›li nie odnajdziemy Dana i nie zapewnimy mu bezpieczeÅ„stwa, niebÄ™dzie miaÅ‚a żadnej szansy.- Pan Kalamack jest tylko czÅ‚owiekiem - stwierdziÅ‚ Glenn.- Doprawdy! - powiedziaÅ‚am i parsknęłam sarkastycznym Å›miechem.- Niech mi pan powie, panie detektywieFBI, czy on jest czÅ‚owiekiem, czy Inderlanderem? Jego rodzina od dwóch pokoleÅ„ cicho rzÄ…dzi sporymkawaÅ‚kiem Cincinnati i nikt nie wie, kim on jest.Ani Jenks, ani fairy nie potrafiÄ… okreÅ›lić jego zapachu.Onniszczy ludzi, dajÄ…c im to, czego pragnÄ… - i siÄ™ tym bawi.PatrzyÅ‚am na mijane budynki, nie widzÄ…c ich.Glenn nadal milczaÅ‚, wiÄ™c podniosÅ‚am wzrok.- NaprawdÄ™ sadzisz, że znikniÄ™cie Dana nie ma nic wspólnego z morderstwami Å‚owcy czarownic? - zapytaÅ‚.- NaprawdÄ™.- PoprawiÅ‚am siÄ™ w fotelu, niezadowolona, że powiedziaÅ‚am mu tak dużo.- Wzięłam to zlecenietylko po to, żeby pomóc Sarze Jane i pogrążyć Trenta.PopÄ™dzisz teraz z jÄ™zorem do taty?OÅ›wietlaÅ‚y go reflektory samochodów nadjeżdżajÄ…cych z przeciwka.Glenn odetchnÄ…Å‚.114- JeÅ›li w trakcie swojej maÅ‚ej wendety zrobisz cokolwiek, co przeszkodzi mi w udowodnieniu, żemorderczyniÄ… jest dr Anders, to spalÄ™ ciÄ™ na stosie na Placu Fontanny - zagroziÅ‚ cicho.- Jutro pójdziesz nauniwersytet, a potem opowiesz mi o wszystkim, czego siÄ™ dowiesz.- RozluzniÅ‚ ramiona. Tylko bÄ…dz ostrożna.PatrzyÅ‚am na jego twarz oÅ›wietlanÄ… bÅ‚yskami mijanych Å›wiateÅ‚, jakby odzwierciedlajÄ…cymi mojÄ… niepewność.SÅ‚owa Glenna brzmiaÅ‚y tak, jakby mnie rozumiaÅ‚.CoÅ› takiego.- Zgoda - powiedziaÅ‚am, opierajÄ…c siÄ™ wygodniej.ObróciÅ‚am gÅ‚owÄ™, bo skrÄ™ciliÅ›my w lewo zamiast w prawo.Zerknęłam na Glenna z poczuciem déjU vu.- DokÄ…d jedziemy? Moje biuro jest w przeciwnym kierunku.- Do pizzerii Piscary'ego - odparÅ‚. Nie ma powodu czekać do jutra.PopatrzyÅ‚am na niego, nie chcÄ…c siÄ™ przyznać do tego, że obiecaÅ‚am Ivy, że nie pójdziemy tam bez niej.- KnajpÄ™ otwierajÄ… dopiero o północy - skÅ‚amaÅ‚am.- ObsÅ‚uguje Inderlanderów.No bo jak czÄ™sto pizzÄ™zamawia czÅ‚owiek?Twarz Glenna znieruchomiaÅ‚a, a ja zaczęłam skubać lakier na paznokciu.- Zanim tÅ‚um przewali siÄ™ na tyle, by ktoÅ› mógÅ‚ z nami porozmawiać, zrobi siÄ™ przynajmniej druga.- Druga w nocy, tak? - upewniÅ‚ siÄ™ Glenn.No jasne, pomyÅ›laÅ‚am.To wtedy wiÄ™kszość Inderlanderów rozkrÄ™ca siÄ™ na dobre, a zwÅ‚aszcza ci martwi.- Może pojedz do domu, połóż siÄ™ spać, a jutro pojedziemy tam wszyscy?PokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….- Pojedziesz dziÅ› beze mnie.Prychnęłam z urazÄ….-Ja tak nie pracujÄ™, Glenn.Poza tym, gdybym pojechaÅ‚a, ty pojechaÅ‚byÅ› sam, a obiecaÅ‚am twojemu tacie, żepostaram siÄ™ utrzymać ciÄ™ przy życiu.Zaczekam.SÅ‚owo honoru czarownicy.KÅ‚amać, owszem.Zdradzić zaufanie partnera - nawet niemile widzianego - nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]