[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musimy tylko dotrzeć donajbliższej przełęczy i stamtąd będziemy schodzić. Daleko to? Nie, może pół dnia. Bertia ma szczęście  mruknął kusznik. Kiedy tu weszliśmy, sądząc po położeniusłońcu, zyskała dodatkowe pięć czy sześć godzin. Dla nas wszystkich to będzie bardzo długi dzień  stwierdził Ksin. Ale zachód jestnieunikniony.Zrobisz to szybko?. Kiedy tylko zechcesz, kapitanie.Czy mam wybrać taki moment, kiedy ona zupełnie niebędzie się spodziewać strzału? Nie wiem. zamyślił się kotołak. Mamy jeszcze czas na tę decyzję. Hamnisz obejrzał się na Bertię, która niosąc na karku jedno dziecko pomagała iść jakiejściężarnej kobiecie.Saro cały czas trzymał się od niej z daleka. I pomyśleć, że ledwie słońce zajdzie, ona zeżre tego bachora, a to nienarodzonewydrapie sobie na deser. skrzywił się kusznik. Nie pozwolimy na to. Chyba mi jej szkoda. Więc jak przyjdzie czas mierz prosto w serce!Weszli na ostatni szczyt przed oczekiwaną przełęczą i zobaczyli w dole strzegący jejkamienny fort.Smugi dymu i powiewające na dwóch wieżach proporce wskazywały, że jestobsadzony wojskiem.Sądząc po wielkości mógł pomieścić jakąś setkę załogi. Niedobrze!  zawołał Hamnisz. Na każdej wieży mają po trzy ciężkie kusze wałowe! I właśnie je nakręcają. Ksin wytężył wzrok. Będzie przeszło tysiąc kroków drogi pod obstrzałem  ocenił fachowo Ronijczyk. Apewnie mają jeszcze kusze ręczne i łuki.Paskudnie nas zdziesiątkują!Kotołak przywołał Saro. To chyba pograniczny fort  powiedział mu  i zapewne nie będą chcieli przepuścić nasprzez przełęcz.Przekaż, aby mężczyzni przygotowali się do walki. Tak, kapitanie  łotrzyk pobiegł w kierunku starców i po chwili wrócił z magiem-uzdrowicielem. Nic się nie zmieniło  powiedział starzec patrząc z uśmiechem na fort. Nie potrzebawalki, oni tylko wypytają nas kim jesteśmy i przepuszczą, najwyżej każą coś zapłacić, alemamy dość złota. Przez lata mogło się wiele zmienić  zauważył Ksin. Niech przynajmniej kobietytrzymają się z tyłu. Pójdą jak teraz  odparł starzec krzywiąc się z niechęcią  na znak, że nie mamy złychzamiarów.Myślę, że tam się ucieszą.Nie przekonany kotołak skinął głową w milczeniu i poszedł na czoło pochodu.* * *Nie było ani radości, ani pytań, ani nawet żadnych ostrzeżeń.Zaledwie wszyscyschodzący przelali się przez wierzchołek góry, ciężkie kusze na wieżach wystrzeliły salwą.Fort był dużo poniżej szczytu, więc pociski, choć wystrzelone z wież, musiały lecieć z dołudo góry.Wydawało się, że robią to z wysiłkiem i powoli, ale było to tylko złudzeniewywołane punktem obserwacji.Ciężkie bełty miały dość mocy i szybkości.Na dodatekzauważyli je tylko Ksin i Hamnisz, a ich ostrzegawcze krzyki nie spowodowały należytejreakcji.Schodzący po stromym, kamienistym stoku koczownicy patrzyli przede wszystkimpod nogi.Kiedy bełty wpadły w największe skupiska ludzi wybuchła panika.  Krzycz, żeby chowali się za kamieniami!  wrzasnął kotołak do Saro.Bełty nie miały spiczastych grotów, lecz szerokie i płaskie jak ostrza siekier.Dlarównowagi, za głównym ostrzem i prostopadle do niego umocowano kolejne, przypominającepłetwy rekina.Również lotki tych bełtów były zrobione z wyostrzonej stalowej blachy.Wpadając w tłum zachowywały się jak wiązki toporów; odbite od skał były tym bardziejniebezpieczne.Wśród przerazliwych krzyków mężczyzn i kobiet rozległo się wołanie o maga-uzdrowiciela.Ten jednak najpierw musiał uleczyć się sam, bowiem jeden z pocisków gładkoodrąbał mu lewą rękę tuż poniżej ramienia.Druga salwa dosięgła koczowników w chwili, gdywiększość z nich, zamiast szukać kryjówek, gorączkowo roiła się po stoku, usiłując wbiec zpowrotem na szczyt i schronić się za nim.Były to głównie kobiety i dzieci. Niech ich piekło pochłonie!  wrzasnął skulony Hamnisz naciągając swą kuszę na pełnąmoc. Doniesie?  spytał go Ksin obserwując uważnie fort. Z góry bez kłopotu  odparł Ronijczyk. Byłoby gorzej, gdybym był na ich miejscu.wychylił się zza kamienia, złożył i wystrzelił dwa razy.Kotołak dostrzegł zamieszanie na jednej z wież, ktoś tam padł, a jedna z ciężkich kuszpodskoczyła konwulsyjnie, nie było jednak widać czy i jak została uszkodzona. Niezle. Hamnisz ocenił wynik swoich strzałów  ale sam nie zmuszę ich domilczenia. Musimy zdobyć ten fort  stwierdził Ksin.Stał wyprostowany, nie zamierzał się kryć.Po chwili dotarli do niego Saro i przywódca plemiennej rady imieniem Ampeker. Niech wojownicy przygotują się do ataku!  rozkazał kotołak. On mówi, żeby wysłać posłańca, który wyjaśni pomyłkę  oznajmił Saro wskazując nastarca. Nie ma żadnej pomyłki!  uciął dyskusję Ksin.Spokojnie uchylił się przed nadlatującym bełtem, który pięć kroków za nim wykrzesałwśród skał kłębowisko iskier, odrykoszetował, poleciał między następne skały i dostał swąofiarę, sądząc po przerazliwym krzyku, jaki stamtąd dobiegł. Oni tam mieli rozkaz najpierw strzelać, potem pytać!  dokończył wypowiedz kotołak. Zapewne chodziło im o was lub o kogoś kto zna Przejście! Tędy prowadzi jedyna droga zPierwszego Zwiata!Ampeker po namyśle pokiwał głową i wycofał się chyłkiem, po drodze szepcząc cośkolejnym napotykanym wojownikom, którzy zaczęli szykować broń.Ksin tymczasem zdjął zszyi amulet ze  szponami demona i podał go Hamniszowi. Nie szkoda ci, kapitanie?  spytał kusznik. Zostaną nam tylko trzy. Nie ma innego wyjścia, strzelaj! Drap do krwi! Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania.Wir czarnych, szponiastych łap, który rozszalałsię na jednej wieży, uporał się także z drugą.Najpierw w dół poleciały poszarpane ludzkieciała i fragmenty machin, po czym niespodziewanie jedna z czarnych łap chwyciła całąbalistę i cisnęła nią o wierzchołek drugiej wieży, burząc blanki i wywołując popłoch wśródtamtejszej obsługi.Strzelcy czym prędzej schowali się w głębi budowli.Ciężkie bełtyprzestały nadlatywać. I co teraz?  Ronijczyk uniósł głowę. Przypuścimy otwarty atak? Nie najlepiej to wygląda. Ksin popatrzył posępnie w dół. To prawda  zgodził się Hamnisz. Nie mamy drabin, żeby sforsować mur.Nie da sięteż ułożyć przy nim stert kamieni, by zrobić coś na kształt schodów, bo ktoś przezornieoczyścił cały stok z głazów średniej wielkości.Ten fort jest dobrze przygotowany do odparcianapaści.Tam jest przynajmniej trzydzieści strzelnic, nie mogę strzelać w każdą! Zawrócić też nie możemy  zauważył kotołak. To będzie jatka. mruknął Hamnisz. Nie po naszej stronie!  usłyszeli głos Berti. Co masz na myśli?  spojrzał na nią Ksin.Kobieta przykucnęła za głazem obok Ronijczyka. Kazałam Saro zebrać krew rannych  powiedziała. Pójdę tam, a potem ją wypiję. Oszalałaś?!  zdumiał się kotołak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Piekara Jacek Alicja Tom 1 Alicja
  • DotkniÄ™cie ciebie. Tom 3. DotkniÄ™cie dnia Pierce M
  • Tolkien J.R.R. WÅ‚adca PierÂœcieni I Drużyna PierÂœcienia tom 2
  • Erikson Steven MalazaÅ„ska KsiÄ™ga PolegÅ‚ych Tom 5.2 PrzypÅ‚ywy Nocy. Siódme ZamkniÄ™cie
  • Chris Nickson [Inspector Tom Gods of Gold (retail) (epub) id
  • Drake Shannon Powiernica królowej
  • The Ridley Scott Encyclopedia Laurence Raw
  • Katherine Parker TrzydzieÂści to za maÅ‚o
  • Eo Dorosmai, Janos Fabloj kaj aforismoj
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • felgiuzywane.opx.pl