[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cieszę się, że nie dorwał tego, bo tomój ulubiony.Moja matka pochodziła od Mackintoshów- Nigdy nie słyszałam, żeby kot zjadał krawaty.- Konkretnie to on zjada wełnę.Oznaka nerwicy - stwierdził Qwilleran tonem znawcy.- Rodzi się jednak pytanie, dlaczego nie pogryzł krawata w barwach Mackintoshów? Miałmnóstwo okazji.Zniszczył pozostałe, ale ten oszczędził.Dlaczego? Bo to mój ulubiony?- Może ten kot ma wzgląd na twoje uczucia.Czy zjadł coś jeszcze?Qwilleran pokiwał smętnie głową.- Owszem.Pamiętasz ten duński fotel w mieszkaniu Noytona? Wtranżolił kawałektapicerki.- Hm.to wełna - mruknęła Cokey.- Włókno pochodzenia zwierzęcego.Możesmakuje znerwicowanym kotom.- Przecież w całym mieszkaniu są włókna pochodzenia zwierzęcego.Wełna z wigonia,dywan z koziego włosia, no i zamszowa kanapa.Ale Koko wybrał akurat ulubiony fotelNoytona.Ciekawe, ile będę musiał wybulić, żeby naprawić tapicerkę.- Pani Middy zrobi to po kosztach - powiedziała Cokey.- Ale tkaninę trzeba będziezamówić z Danii.No i nie wiadomo, czy Koko znowu się do niego nie dobierze.Qwilleran opowiedział o swojej wizycie u pani Highspight i zamiarze przygarnięciadrugiego kota.- Mówiła mi, że Tait nie lubi kotów i zwleka z uiszczaniem rachunków - oznajmił.- Im ktoś jest zamożniejszy, tym trudniej go zmusić do płacenia - stwierdziła Cokey.- Pytanie, czy Tait faktycznie jest aż tak bogaty, jak nam się wydaje.David też minapomknął, że on nie zapłacił za urządzenie wnętrz.A gdy wpadliśmy na pomysł napisaniaartykułu, zasugerował, że ma pewien wpływ na Taita.Jak gdyby Tait był mu coś winien.No iten zgodził się bardzo chętnie.Dlaczego? Może dlatego, że tak naprawdę jest bankrutem imusiał iść Davidowi na rękę, bo był mu winien pieniądze? A może z jakiegoś innego,nieznanego nam powodu? - Qwilleran dotknął swych wąsów.- Czasem wydaje mi się, że takradzież i włamanie były ukartowane, żeby wrobić tego meksykańskiego służącego.Nadaluważam, że hipoteza policji nie trzyma się kupy.- To co się stało z tym człowiekiem?- Albo uciekł do Meksyku, albo go zamordowano.Jeśli jest w Meksyku, to albo uciekłna własną rękę, albo został tam wysłany przez rzeczywistych sprawców.A jeśli został tamwysłany, to albo ma żady ze sobą, albo jest czysty.Jeśli ma żady, to stawiam swojącałoroczną pensję, że Tait planuje podróż do Meksyku w najbliższej przyszłości.Mówił, żewyjeżdża, bo chce odpocząć.Jeśli ruszy na zachód, to najprawdopodobniej wyląduje wMeksyku.- Na zachód można również dotrzeć, kierując się na wschód - powiedziała Cokey.Qwilleran poklepał jej dłoń.- Mądra z ciebie dziewczynka.- Myślisz, że ufałby służącemu na tyle, by powierzyć mu żady?- Dobre pytanie.Być może Paolo nie zabrał kolekcji.Może po prostu został wysłanydo Meksyku, żeby ściągnąć na siebie podejrzenia.Ale skoro tak, to gdzie są żady?W pokoju zapadło ciężkie milczenie.Qwilleran grzechotał fajką w zębach, Cokeydzwoniła drutami.Adapter zaterkotał, ładując automatycznie kolejną płytę.Tym razem zmuzyką Brahmsa.- Pamiętasz, mówiłem ci, że ja i Koko gramy razem, używając słownika - odezwał sięwreszcie dziennikarz.Zaczął opowiadać niepewnym tonem: - Ostatnio wybiera słowa, którezdają się odnosić do tej sprawy.Chyba nie powinie nem o tym mówić, bo to niewiarygodne.- Przecież wiesz, co ja myślę o kotach - odparła Cokey.- Uwierzę we wszystko.- Po raz pierwszy spostrzegłem to zeszłej niedzieli.Zapomniałem zrobić mu śniadanie.Gdy zagraliśmy, wskazał słowo głód.- To ci mądry kot! - zakrzyknęła Cokey, klaszcząc w dłonie.- Zaraz potem wybrał czasownik karmić.Ale skapnąłem się dopiero wtedy, gdy zatrzecim razem padło słowo mysz.Najwyrazniej był zdesperowany, bo myszy chyba zabardzo nie lubi.- Rany, to jak tabliczka ouija - stwierdziła Cokey.- Ciarki mnie od tego przechodzą - przyznał Qwilleran.- Od czasu włamania wMuggy Swamp Koko sypie słowami, które wskazują na G.Verninga Taita.Na przykład łysy i kręgosłup.To drugie słowo wybrał dwa razy.Nie bywały zbieg okoliczności, bosłownik ma trzy tysiące stron.- A Tait jest łysy?- Jak kolano.Poza tym ma chory kręgosłup.Wiesz, co to jest kulukamba?Cokey pokręciła głową.- To taki małpolud, co ma łysą głowę i czarne łapska.To hasło też wskazał Koko.- Czarne łapska! Bardzo symboliczna wymowa.Było coś jeszcze?- Oczywiście nie każde słowo odnosi się do tej sprawy.Zdarzają się takie jak łyżeczka czy dielektryk , ale jednego dnia trafił dwa naraz. Różyczka i rumiany.Taitma bardzo czerwoną cerę.- Jejku, Qwill, ten twój kot to naprawdę jasnowidz! Założę się, że jest na właściwymtropie.Można to jakoś wykorzystać?- Nie za bardzo - odparł dziennikarz.Miał ponurą minę.- Nie mogę przecież pójść napolicję i powiedzieć, że mój kot podejrzewa potomka szacownej rodziny.Jest jednak innamożliwość.- Jaka?- Być może policja podejrzewa Taita, a hipotezą o służącym chcą mu tylko zamydlićoczy.Rozdział dziewiętnastyQwilleran wrócił od Cokey wcześniej, niż zamierzał.Wyprosiła go z mieszkania, mówiąc, żenazajutrz oboje idą do pracy, poza tym musi zatroszczyć się o swoje włosy i uprasować sobiebluzkę.Gdy wszedł do apartamentu, Koko powitał go tradycyjnymi pląsami, których finałrozegrał się na biurku.Na aparacie telefonicznym świeciła się czerwona lampka.Dzwoniono,zdawał się mówić kot, ale nie miał kto odebrać.Qwilleran połączył się z operatorem.- O dziewiątej telefonował pan Bunsen - oznajmił mężczyzna.- Prosił, żeby panoddzwonił do niego do domu, jeśli wróci pan przed pierwszą w nocy.Dziennikarz spojrzał na zegarek.Dochodziła dopiero dwunasta, więc zaczął wykręcaćnumer Bunsena, lecz zaraz się rozmyślił.Uznał, że Cokey miała rację, przywiązując dużeznaczenie do wizerunku.Doszedł do wniosku, że nie zaszkodzi, jeśli podtrzyma o sobieopinię kawalera, który wiedzie godne zazdrości życie - spędzając czas z kobietami prawie dobiałego rana.Opróżnił kieszenie marynarki, samą marynarkę powiesił na oparciu krzesła i usiadłprzy biurku, żeby przejrzeć zbiór artykułów prasowych na temat rodziny Taitów.Kokoobserwował go uważnie, leżąc obok w majestatycznej pozie lwa, zawijając ogon dokołaszwedzkiego kryształowego przycisku do papieru.Pochodzące z wielu lat wycinki znajdowały się w różnym stadium zużycia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]