[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co powiesz na rybę i frytki na plaży? - zapytał nieśmiało, a Emily uśmiechnęła się szeroko.- Dobry pomysł, oczywiście, dopóki nie odezwie się to.- Wskazała na przymocowany dopaska pager.- Nie zadzwoni.To wieczór cudów.Dopiero co otrzymaliśmy wspaniałą wiadomość izasłużyliśmy na wspaniałą kolację.Wszyscy.Co pani na to, pani doktor?Dobrze wiedziała, jak powinna postąpić.Powinna powiedzieć, że zje kolację w domu razemz Robbym, a w tym czasie Jonas niech zabierze dzieci Anny na plażę.I powinna starać się,by jak najrzadziej byli razem.Jednak zaproszenie było takie kuszące.Rodzinny posiłek naplaży - Jonas, ona i czwórka fantastycznych dzieciaków.Jak może odrzucić taką ofertę? Jak może odrzucić takiego mężczyznę?To był naprawdę magiczny wieczór.Ryba i frytki jeszcze nigdy nie smakowały takwybornie.Dzieci, uspokojone, że ich mamie nic nie grozi, doskonale się bawiły.Słońce niegrzało już tak mocno, lecz nadal było bardzo ciepło.Siedzieli tuż nad wodą, trzymając nakolanach tacki z rybą, a fale obmywały palce ich stóp.Nawet Bernard dał się na tę wycieczkęnamówić i ku zdumieniu Emily, jak mały psiak, wskakiwał i wyskakiwał z wody i biegał zadziećmi, które karmiły go frytkami.- Może tęsknił za dziećmi - zastanawiała się Emily.- Może przez te wszystkie lata cierpiał nadepresję, a my nie wiedzieliśmy dlaczego.Spójrz tylko.- Wskazała ręką Sama, którywyciągnął rękę z frytką i rudy ogon psa zaczął powiewać jak flaga na wietrze.- On po prostupotrzebuje rodziny!Rodzina.Cóż za urzekające słowo.- Czy życie może być piękniejsze? - zawołała uszczęśliwiona.- Uważaj, Ruby! Ta fala jestogromna.Może ci porwać jedzenie.Ruby zapiszczała i szybko podniosła do góry tackę, po czym znowu ją opuściła, czekając, ażzjawi się kolejna fala i zabawa zacznie się od nowa.Emily miała jeszcze trudniejsze zadanie.Podnosiła do góry kolana, na których trzymałaRobby'ego, usiłując jednocześnie ratować swoją tackę przed zamoczeniem.- To ci się nie uda - zauważył Jonas, obserwując z rozbawieniem jej wysiłki.- Musisz sięcofnąć aż do tego miejsca.Tylko w ten sposób uratujesz opatrunki Robby'ego.Jeśli sięzamoczą, będziesz je zmieniać co najmniej pół godziny.- Nie ma mowy - odparła.- Robby uwielbia wodę, prawda, Robby? - Jakby na zawołanie,malec zapiszczał z radości.- Ja zresztą też - dodała.- Gdybyś wiedział, jak o tym marzyłamprzez cały dzień.- W takim razie pozwól sobie pomóc - rzekł i zanim zorientowała się, do czego zmierza,odebrał od niej tackę.Emily podnosiła Robby'ego przed każdą kolejną falą, pozwalając, aby woda dotykałaczubków jego paluszków, a Jonas z namaszczeniem rozdzielał zawartość tacki.Jedna frytkadla niej, jedna dla niego.To było bardzo intymne.Robby, zanosząc się od śmiechu, podskakiwał na kolanach Emily, a jego bandaże stawały sięcoraz bardziej wilgotne.Jednak Emily wcale się tym nie przejmowała.Dla tej ogromnejradości warto było zadać sobie trochę trudu.Poza tym to, co sama czuła, było nie doopisania.Obserwowała gromadkę dzieci, Robby'ego i Jonasa, fale pieściły jej nagie stopy,Jonas wkładał jej do ust frytki i przez chwilę bała się, że się rozpłacze.To dopiero byłobyidiotyczne!- Ja.chyba już powinnam wracać do domu - powiedziała niepewnie.- Mam tyle pracy.- Twój telefon przecież nie dzwonił.- Ale czeka na mnie cała góra papierkowej roboty.- Pomogę ci, kiedy dzieciaki pójdą spać - zaproponował.- Nie musisz.- Ale chcę - powiedział, wkładając jej do ust ostatnią frytkę, po czym pochylił się i wziąłRobby'ego na ręce.- A teraz, dzieciaki - zawołał - pozbierajcie wszystkie śmieci, wrzućcie jedo tamtego kosza i wracajcie.- Dlaczego? - zapytał Sam, jak zwykle najbardziej ze wszystkich dociekliwy.Miał takie jak wuj rude włosy i zielone oczy i Emily pomyślała, że chyba wygląda tak jakJonas, gdy miał osiem lat.- Ponieważ idziemy pływać - odparł Jonas.- Wszyscy.I każdy, kto tego nie zrobi, zostaniezdyskwalifikowany.Dzieci spoglądały na niego okrągłymi ze zdumienia oczami.Nie znały tego słowa, alebrzmiało w ich uszach bardzo tajemniczo.- Nie wierzę ci.- Chcesz się przekonać? Chłopiec uśmiechnął się szeroko.- Nie - odparł.- To na co czekacie? Jazda!Emily, siedząc na piasku, obserwowała, jak Jonas i dzieciarnia biegają po wodzie, jak chlapiąsię i wrzeszczą i czuła, jak coraz bardziej wsysa ją beznadziejna miłość.Była prawie dziesiąta, gdy udało się wreszcie położyć dzieci do łóżek.Kiedy Emily ponakarmieniu Robby'ego weszła do pokoju, Jonas porządkował papiery porozrzucane na jejbiurku.- Co ty tu robisz? - zapytała, a Jonas, widząc przerażenie na jej twarzy, uśmiechnął sięszeroko.- Przygotowuję dla nas miejsce do pracy - odparł, patrząc na nią spod oka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]