[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chwilę trwało,zanim zorientował się, kto to; zwykle widywał go w innych okolicznościach.Był to kowal.Pchał przed sobą wózek, siedziało w nim małe dziecko.Obok szła mała dziewczynka idłubała w nosie.Towarzyszyła im kobieta.W ręku trzymała kawałek papieru i mówiła coś dokowala.On kiwnął posłusznie głową i zdjął z półki kiść bananów.Kobieta zmarszczyła czołoi niezadowolona pokręciła głową.Kowal odłożył kiść i wybrał inną. Kiedyś z kimś mieszkał , Jamiemu przypomniały się słowa Imogen. Ale to się jużskończyło.Jamie uśmiechnął się ze złośliwą satysfakcją.Naiwniaczka, pomyślał.Wszystkie się na tonabierają. Wyskoczymy gdzieś wieczorem? spytał Trevor. Dobra, ale musimy coś wymyślić. Może do Londynu? Nie mamy bryki. Och, to się jakoś załatwi.%7ładen problem. Jak na Trevora, była to wyjątkowo długawymiana zdań. To znaczy? Trevor wyjaśnił mu.Robert odwołał swój sobotni mecz tenisa i wymknął się do Londynu.A może do Essex.Louise nie miała pojęcia.Odkąd jej mąż zaczął prowadzić drugie życie oficjalnie, już nie miałpotrzeby kłamać.Powiedział, że spędzi noc poza domem.Być może załatwiał sprawyzwiązane z przeprowadzką do tamtej kobiety.Jej małżeństwo również się rozpadało.Louisepoczuła przypływ współczucia dla porzuconego męża, było nie było jej towarzysza niedoli.Zapewne cierpiał równie dotkliwie jak ona.Nagle otrzezwiała.Chryste, przecież ten człowiekżył na jej koszt! To ona, Louise, została bez grosza przy duszy, bo trzeba było ratować jegobiznes.Czy możliwe, żeby ani on, ani ta jego żona nie zdawali sobie sprawy, skąd się biorą nato pieniądze? Nie przyszło im do głowy zapytać? Kłamstwa, zdrada.Przez dwadzieścia latżyła pod jednym dachem z człowiekiem, którą ją zdradził, który ją i dzieci ograbił z ichprzyszłości.Znowu powrócił strach, ściskający jej żołądek na kamień.Jak na razie nie powiedziała dzieciom o pieniądzach.Jak zresztą nikomu innemu zrodziny.Dla dzieci i tak cios był zbyt bolesny.Z bólem patrzyła na ich reakcję.Imogen stałasię rozdrażniona i skora do płaczu. Nienawidzę cię! wrzeszczała na Roberta. Jak mogłeś zrobić to mamie?Zamykała się w pokoju albo znikała na całe godziny, uganiając się nie wiadomo gdzie nakoniu.Była zrozpaczona, ale przynajmniej nie kryła się ze swoimi uczuciami.Co by sięjednak stało, gdyby poznała całą prawdę?Z Jamiem sprawa przedstawiała się zgoła inaczej.Udawał obojętność i robił to takumiejętnie, że prawie można mu było uwierzyć.Z ojcem rozmawiał zupełnie normalnie spokojnie i bezceremonialnie. I tak zawsze chciałem się wynieść z tej dziury.W sobotni wieczór dzieci dokądś wyszły.W pustym domu Louise nie mogła znalezćsobie miejsca, smętnie snuła się z kąta w kąt.Pustym wzrokiem patrzyła na zimny kominek iprzeczytane gazety.Nie mogła jeść.Nigdy dotąd w całym swoim życiu nie czuła się takasamotna.Przez czterdzieści dwa lata zawsze ktoś przy niej był rodzice, siostry, wreszciedzieci i mąż.Na dworze wiał wiatr, zawodząc na drutach telefonicznych.Nie mogła zmusićsię, by przerwać tę dręczącą ciszę i chociażby włączyć telewizor.Nagle zadzwonił telefon.Rosemary Giddings, sąsiadka, zapraszała ją i Roberta na kolacjęw następny czwartek.Louise zebrała się w sobie.Wieści jeszcze się nie rozeszły; dla wszystkich wokół jejżycie z Robertem toczyło się jak zawsze.Nadejdzie chwila, gdy będzie musiała z tymskończyć i oznajmić światu prawdę.Póki co jednak nie miała siły o tym mówić, zwłaszczakobiecie, której nigdy nie darzyła sympatią. Bardzo mi przykro, ale nie możemy. Naprędce wymyśliła jakieś wytłumaczenie, żeRobert wyjeżdża czy coś takiego.Pózniej nie potrafiła sobie przypomnieć, bo nagleRosemary wypaliła: Słyszałaś już najnowszą plotkę? Margot Minchin no wiesz, ta ze sklepu spakowałasię i odeszła.Zostawiła biednego starego Tima.O tym, co wydarzyło się pózniej, Louise nigdy nikomu nie powiedziała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]