[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Caroline znowu pomyślała, że bez przewodnika łatwo mogłaby się zgubić w labiryncie korytarzy.O dziwo, Jessica radziła sobie doskonale.Tak, jakbymiała jakiś instynkt, który podpowiadał jej, gdzie maiść.A może po prostu częściej bywała w tego rodzaju pałacowych wnętrzach.Jak się okazało, w małym salonie można by pomieścić ze trzy tuziny gości, dlatego Caroline z obawą pomyślała o dużym.Czuła się tutaj zagubiona.Pan Burke nalał im po kieliszku likieru, a następnie wyszedł.Caroline spróbowała odrobinę alkoholu i odstawiła kieliszek na mahoniowy stolik.Następnie podeszła do sięgającego podłogi okna i wyjrzała na zewnątrz.Piękna trawa lśniła świeżą zielenią w blaskusłońca.Caroline spróbowała wyobrazić sobie swojedzieci biegające między drzewami, ale na próżno.Równie dobrze mogła sobie myśleć o elfach albotrollach.Oczywiście macocha udzieliła jej pouczeń na temat obowiązków małżeńskich.Były one jednak takżenujące, że Caroline omal nie spaliła się ze wstydu.138Zwłaszcza w zestawieniu z delikatnymi i mądrymiwyjaśnieniami ciotki.Nagle głęboki głos wyrwał ją z zamyślenia:- Przepraszam za spóznienie.Caroline zaczerwieniła się, jakby baron przyłapałją na gorącym uczynku.Czasami miała wrażenie, żepotrafi czytać w jej myślach.- Nic nie szkodzi - odparła.- Podziwiamy terenywokół pałacu, panie.Spojrzał na nią kpiąco, ale jego słowa pełne byłyrewerencji.- Jason - poprawił ją.- Podobno ten park należydo najpiękniejszych w Anglii.Jeśli nie będziesz zmęczona, chętnie pokażę ci po obiedzie jego część.~ Z przyjemnością.Jason.Caroline postanowiła, że jednak ulegnie zmęczeniu.Nie czuła się jeszcze na tyle silna, by odbywaćsamotne spacery z narzeczonym.Baron spojrzał na Jessikę.Jej widok, który rozbroiłby większość mężczyzn, podziałał na niego zupełnie odwrotnie.Zacisnął usta i przeszedł do drzwi.- Zapraszam na obiad - rzekł, otwierając je, - Pójdę pierwszy, żeby pokazać drogę.Nawet mała, rodzinna jadalnia wydawała się za duża dla trzech osób.Zwłaszcza, że Caroline siedziałaobok narzeczonego, a Jessica daleko od nich, na honorowym miejscu.Rozmowa jakoś się nie kleiła.Wszyscy czuli się, nie wiedzieć czemu, skrępowani.Co więcej, brakowało tu kotka, któiy rozładowałbyatmosferę.Rudowłosa piękność znowu próbowałamówić baronowi na pan", ale przypomniał jej, żeprzecież postanowili już mówić sobie po imieniu.- Przykro mi to powiedzieć, ale będę musiał was139opuścić - oznajmił już przy deserach.- Mój zarządcapoinformował mnie, że muszę niezwłocznie udać siędo Suffolk.Jeszcze jutro zostanę w Wildehaven, alewyjadę pojutrze wcześnie rano.Z przykrością stwierdził, że na twarzy Caroline odmalował się wyraz ulgi.Również Jessica nie wyglądała na zasmuconą tą wiadomością.- Powinnyście się tutaj rozgościć i poznać okolice- ciągnął baron.- Jessico, na pewno chętnie skorzystasz z moich stajni.Pamiętam, że doskonale jezdziłaś konno.Pani Sterling drgnęła, ale w żaden inny sposób niedała po sobie poznać, że jest poruszona.- Od lat tego nie robiłam, ale z przyjemnością przypomnę sobie dawne czasy - odrzekła.- Wzięłam nawet strój do jazdy.Jason spojrzał na nią ostro.Czyżby się z nim drażniła? Jednak Jessica wyglądała w tej chwili na wcieloną niewinność.- Zaprosiłem też paru przyjaciół - dodał po chwili.- Na pewno przyjedzie tu George Fitzwilliam.Poza tym, ciotka Honoria chciałaby poznać moją przyszłą żonę.Caroline zrobiła nieszczęśliwą minę, a z ust jej ciotki wymknęło się głośne: O! "- Znasz ją? - zainteresował się Jason.Jessica natychmiast pożałowała swojej reakcji.- Tak, spotkałam ją jakiś czas temu - odparła.- Jednak obawiam się, że nie przypadłam jej do gustu.Baron odłożył łyżeczkę i odsunął od siebie talerzykz kawałkiem ciasta.- Wobec tego będzie miała okazję zweryfikowaćswoje pierwsze wrażenia - powiedział.- Zwłaszcza,140kiedy przekona się, że stałaś się stateczną i godną poważania damą.Wydawało mu się, że Jessica zazgrzytała zębami,słysząc tę uwagę.Kiedyś pewnie obraziłaby się, gdyby usłyszała coś takiego z jego ust.- To tylko pozory, Jason - rzuciła lekko.- W rzeczywistości wciąż czuję się trzpiotowatą siedemnastolatką.Caroline patrzyła to na barona, to na ciotkę, niebardzo rozumiejąc, o co im chodzi.Jednak powoli zaczynało do niej docierać, że ich aluzje dotyczą przeszłości i że to, co się zdarzyło, wciąż ma dla nich jakieś znaczenie.Tylko co mogło się zdarzyć?- Czy mamy się spodziewać gości przed twoimprzyjazdem, pa.Jason?Trochę już go złościło to, że narzeczona nie byław stanie zwracać się do niego po imieniu.- Nie sądzę.Ale nawet, gdyby zjawili się wcześniej,służba będzie wiedziała co robić - uspokoił ją.- Naprawdę bardzo mi przykro, że muszę wyjechać, alesprawa jest poważna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]