[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwłaszcza taka, którajest niedowartościowana przez swojego mężczyznę. O której to było? zapytał Daniel podekscytowany. Co było o której? O której pomagałeś pani Kojarskiej wsiąść do samochodu we wtorek? Nie wiem.Mogła być ósma, a może dziewiąta& w każdym razie na pewno to byłorano.Pamiętam.Potem miałem kilka rzeczy do zrobienia. Powiedziała, gdzie jedzie? Nie.Chociaż& Tomek się zawahał. Coś tam mówiła.Chyba że musi załatwić kilkaspraw.Ale nie pamiętam, czy wspominała dokładnie co.Nie za bardzo mnie to wtedyinteresowało, mówiąc szczerze.Sami widzicie! Widziałeś, żeby odwiozła samochód z powrotem do domu? Nie, tego nie widziałem.Widziałem ją potem, jak rozmawiała z Weroniką w lesie.Jaodśnieżałem w ogrodzie.Nie wiem, o czym gadały, ale gadały.Potem przyszedł Junior Kojarski.I tak gawędzili we trójkę.Naprawdę uroczo.Zaśmiał się. Nie wiem, o czym rozmawiali, bo było za daleko powtórzył Tomek, jakby był tymfaktem zawiedziony.Daniel zanotował w pamięci, że musi porozmawiać o tym z Weroniką.Czyżby to jednakBlanka przejechała zakonnicę? Ale dlaczego? Nic tu do siebie nie pasowało.Miał nadzieję, żeWiera zdecyduje się mówić i przynajmniej część zagadek się wyjaśni.Maria Podgórska została w komisariacie sama z Januszem Rosołem.Było cichoi spokojnie, tak jak najbardziej lubiła.Słychać było tylko delikatny szum wiatraka przy suficie.Pracował mimo zimy na dworze.Na posterunku nie było dobrej cyrkulacji powietrza, więczawsze go włączała.Zastanawiała się, czy udałoby się jej wymknąć na chwilę.Telefony jak na razie niedzwoniły, a Janusz chybaby nie zauważył.Obliczyła, że nie będzie jej najwyżej godzinę.Oferta,którą otrzymała, była bardzo kusząca, a ona potrzebowała pieniędzy.Wiedziała, że Daniel by jejdał, ale nie chciała go prosić.Czuła się winna, ale nie miała wyjścia.W końcu to tylko rozmowa.Tylko rozmowa, pocieszyła się w duchu.Ubrała się, jak najdyskretniej umiała, i wyszła cicho z komisariatu.Starała się iśćnormalnym krokiem.Nie chciała wyglądać na podejrzaną.Obejrzała się za siebie, jakbyspodziewała się zobaczyć Janusza Rosoła w oknie komisariatu, patrzącego na nią z potępieniem.Okna były jednak puste, jak oczy w niebieskiej fasadzie budynku.Rosoła nie było nigdzie widać.Maria przyspieszyła kroku.Musiała jak najszybciej dotrzeć na miejsce spotkania.Podróż do Olsztyna trwała dłużej, niż Marek Zaręba początkowo przypuszczał.Niewszędzie odśnieżono szosy, a w jednym miejscu próbował pojechać na skróty, co ostateczniezakończyło się koniecznością zawrócenia i nadłożeniem drogi.Kiedy wreszcie dojechał na miejsce, przed drzwiami olsztyńskiego komisariatu czekał jużna niego Jan Mielczarek, który prawie sześć lat temu zajmował się dochodzeniem w sprawieśmierci pani Stefanii Kojarskiej, poprzedniej żony Seniora.Mielczarek okazał się niskii przysadzisty.Jego włosy były całkiem siwe, mimo że twarz wydawała się ciągle dość młoda.Możliwe, że osiwiał przedwcześnie.Marek coś o tym słyszał. Witam.Starszy sierżant Marek Zaręba przedstawił się młody policjant i uścisnęlisobie dłonie. Przyjechałem z komisariatu w Lipowie.Dziękuję, że zgodził się pan poświęcićmi czas. Nie ma problemu.Może się przejdziemy? Pogoda dopisuje, a ja już mam dosyćsiedzenia na dzisiaj.Byłbym zobowiązany.Marek również czuł się zdrętwiały po podróży, więc chętnie przystał na propozycjęMielczarka.Ruszyli niespiesznym krokiem ulicą. Mam tu dla pana skserowane akta tej starej sprawy.Policjant podał Zarębie cienką teczkę. Nie ma tego wiele, jak pan widzi.Dochodzenie zamknęliśmy dość szybko wyjaśnił. Można powiedzieć nawet, że bardzo szybko. Dlaczego? zainteresował się Zaręba. Z kilku względów.Po pierwsze, wszystko wskazywało na samobójstwo.Po drugie, panSenior Kojarski nie życzył sobie, żeby mu za długo przeszkadzano.Podejrzewam, że zapłaciłkomu trzeba, żeby sprawy potoczyły się trochę szybciej, niż to byłoby normalnie. Mielczarekodchrząknął, jakby zorientował się, że zdradził zbyt wiele. To było kilka lat temu, więc myślę, żemogę już o tym mówić otwarcie.Nie będę panu jednak zdradzać żadnych nazwisk.Mówię toraczej jak kolega koledze.Mam nadzieję, że pan to rozumie.Marek skinął głową.Nie miał zamiaru robić nikomu kłopotów.Jan Mielczarek wydawał sięnieco uspokojony obietnicą dyskrecji. A w jaki sposób zginęła pani Kojarska? Przedawkowała środki nasenne.Według lekarza sądowego zmieszała je jeszczez alkoholem.Zwiadkowie twierdzili, że była od tych tabletek uzależniona.Tak że& no to byłoprawdopodobne, tak powiem. Pamięta pan, jakie to były leki? Wszystko jest w raporcie.Przyznam się, że nie mam głowy do takich rzeczy.Terazmam tyle roboty, że czasem zapominam, jak sam się nazywam zażartował olsztynianin.Marek Zaręba uśmiechnął się ze zrozumieniem i szybko przekartkował raport.Nazwyleków wydawały się znajome, ale nie był teraz pewien, czy te same znajdowały się w pokojuBlanki. Czy to pan Senior Kojarski poinformował was o tym, że jego żona była uzależniona? Chyba nie on.Raczej to był syn stwierdził Mielczarek po namyśle. O ilepamiętam, nazywali go Junior Kojarski.Senior wspominał, że żona brała leki nasenne, ale niemówił o uzależnieniu.Przynajmniej nie otwarcie.Syn był bardziej skory do zwierzeń. Wszystko wyglądało czysto? Czy mieliście jakiekolwiek podejrzenia, że to mogło niebyć samobójstwo? Raczej nie mieliśmy żadnych podejrzeń.Wyglądało na to, że pani Stefania wzięłaza dużo tabletek i popiła je alkoholem.Podobno miała stany depresyjne i skłonności do tegotypu zachowań.Może zrobiła to celowo, a może tak się stało przez przypadek.Lekarz sądowy teżnie zauważył nic podejrzanego.Mam na myśli, że nie było żadnych niezidentyfikowanych śladówna ciele ani nic takiego. Zostawiła list? zainteresował się Marek. Wiem, do czego pan zmierza.Rzeczywiście większość samobójców zostawia listypożegnalne.Są nawet na ten temat jakieś badania czy wyliczenia, ale też nie musi tak być.Niekoniecznie samobójca musi zostawić list powiedział Jan.Brzmiało to, jakby powtarzał cudzesłowa. I właśnie pani Stefania Kojarska go nie zostawiła.Dlatego też myślę, że raczej to byłprzypadek.Pamiętam, że lekarz sądowy mówił wtedy, że tego leku nie powinno się mieszaćz alkoholem, bo wzmacnia jego działanie.Cóż, ona to zrobiła i stało się. Ale nie było podejrzane, że Senior Kojarski& zapłacił?Mielczarek spojrzał na Marka spod oka i przyspieszył nieco kroku.Zaręba zorientowałsię, że popełnił nietakt, ale było już za pózno, żeby cofnąć te słowa. Nie zapłacił mnie.Nie wiem, czy w ogóle zapłacił.Mówiłem tylko o swoichpodejrzeniach wycofał się Mielczarek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]