[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A ilu ludzi liczy prawica PPS? - pytam szeptem sąsiada.Wymienił mi z namaszczeniem trzech ludzi.- A lewica Kuncewicza?- Trzyma się tylko na legendzie.- Ale ktoś w niej jest, duchy nie redagują postulatów.- Pewno ktoś jest i redaguje - zgodził się z logicznym wywodem sąsiad.W tej chwili wszedł nowy uczestnik.Odstawił pękatą tekę i przyjmującfili\ankę herbaty z rąk gospodarza, odgarnął spocone włosy z gestem zmęczenia:'- Nie uwierzą mi panowie, to moje szóste posiedzenie dzisiaj.- Ale te\, jeśli da się sklecić porozumienie, będzie to pana historycznązasługą, więc jakie\ ostatnie wiadomości?- Zachodzą nowe trudności ze strony Stronnictwa Demokratycznego, któreprzy ustalaniu wytycznych dla swego reprezentanta, przy ustalaniu platformyporozumienia, rozbiło się ha dwa obozy - Iksa i Ygreka, przy czym zwa\ywszyprecedensy związane ze smutnej pamięci fiaskiem konferencji porozumiewaw-czej i koincydencji, które wśród szerokiego ogółu mo\e dotąd wywoływać tasprawa, nale\ałoby raczej postulować umiarkowane poparcie Ygreka, z zacho-waniem wolnej ręki i niewchodzeniem w kompromisy, ale to naturalnie tylkoo tyle, o ile zgodzi się na poprawkę "c" w punkcie piątym, zgłoszoną przezparyski odłam Stronnictwa Pracy.- W imię mego stronnictwa muszę oświadczyć - zabrzmiał nacechowanysiłą i stanowczością nieugiętą głos z kanapy - \e jeśli sprawy zostanąskierowane61tym kanałem będziemy musieli z \alem stwierdzić, \e nie widzimy dla siebie\adnej mo\liwości brania udziału w dalszych pracach porozumiewawczychi będziemy musieli odwołać się w sprawie dalszej taktyki do naszych mocodaw-ców w kraju, lZnowu złowrogi cień rozbicia zmroził zebranych.Do przedstawiciela, którywygłosił ultimatum, a teraz ciągnął z tacy największą kanapkę z miną w dalszymciągu Mucjo-Scewolską i nieugiętą, skierował gospodarz głos nacechowanypowagą:- Ja wiem, jak stronnictwo pana w tym punkcie zawsze zaznaczało swojąnieugiętą postawę.Nie traćmy jednak nadziei - zatrzepotał w kierunkuprzybyłego działacza - \e opinia wyra\ona przez pana prezesa da się mo\e, bezujmowania znaczenia jej zasadniczej treści, tak oszlifować, a raczejprzekonstruo-wać, rozumiecie panowie, po prostu.przez zmianę układu, szyku słów, \e przypewnej dobrej woli ze strony panów, za którą przemawia powaga chwili, będąpanowie uwa\ali za zgodne ze swoim sumieniem wziąć na siebie cię\arodpowiedzialności bez odwoływania się do swoich mandatariuszy.Panowiepozwolą, \e na chwilę usuniemy się do sąsiedniego pokoju z obu panamii przekonferujemy.- O, z redaktora jest mistrz sztuki kompromisu - powiedział z zachwytemmój sąsiad.- Zobaczy pan, ju\ oni tam coś wysma\ą; czasem zdawałoby się, \eju\ tak sytuacja wisi na włosku.Pochyliłem się do niego:- A ilu członków liczy Stronnictwo Demokratyczne?- Pięciu - wymienił nazwiska.- Po rozłamie pan X i pani Z wystąpili, a trzejpanowie pozostali stanowią stare stronnictwo.- Tak, tych jest mniej - rozwa\am - ale jest kobieta, to przynajmniej będą sięmogli rozmna\ać.Tymczasem z sąsiedniego pokoju ukazał się promieniejący gospodarz i obajpozostali panowie - jeden z krnąbrną, a drugi z melancholijną miną.- Obaj panowie zgodzili się moje sugestie poddać pod rozwa\ania swoichkomitetów wykonawczych.Zaklinam tylko panów, \eby to było prędko.Wszakza trzynaście dni będzie rocznica kryzysu.Proponuję zebrać się.Zaszeleściły kartki terminarzy.Jak wyran\erowane kokietki przechwalają sięsukniami wyciąganymi z naftaliny, samooszukując się, \e mogą stwarzać sensacjednia, podczas kiedy zdrowym normalnym mę\czyznom jest najzupełniejwyszystko jedno co te czupiradła na siebie upstrzą, tak ci panowie profesorowie,redaktorzy, prezesi, radcy - dalibóg śmietanka, dalibóg to, co mieliśmynajlepszego - poczęli mruczando przebiegać nieskończone ławice potermino-wanych posiedzeniami dni, wzajemnie błagając, \eby zgodzić się coś odwołać,dać się gdzie zastąpić, boząc się, \e to niemo\liwe.Gospodarz znowu przeszedł sam siebie.Wyeliminował trudności po kolei.Zostało dwóch nieustępliwych tytanów, z których jeden mógł tylko w piątek za62tydzień, a drugi tylko w środę za dwa tygodnie.Ci dwaj nazajutrz mieli sięporo-zumieć z gospodarzem telefonicznie, decyzja jednego bowiem mogłaby ulec zmia-nie po otrzymaniu wiadomości z Pary\a, na które jutro czeka, a drugiego - je\elizajdzie pewien fakt, co do którego prosił, byśmy nie nalegali na bli\szeszczegóły,chodzi bowiem o dyskrecję wobec pewnej grupy ludzi, która na razie itd.Z początku podejrzewałem tych ludzi, \e się tak wy\ywają umownie.Ostatecznie gra w szachy jest te\ grą umowną, a przecie\ ciekawą i nikt jej niepotępia.Zakładamy, \e wie\a ma zasięg taki a taki, a laufer inny, wysilamy sięnaszereg kombinacji odcią\ających głowę od trosk codziennych.Potem pakujemypionki do jednego pudełka i nie postało nam w głowie, \e od tego czy takpostawiliśmy wie\ę czy inaczej, zmieni się coś w \yciu.Wieczór galowyw "Bałałajce" był taką partią szachów.Ale z przera\eniem coraz dobitniej konstatowałem, \e ten polski mah--jong nie jest grany "na niby", \e uczestnicy uwa\ali, \e po to zostali naemigracji, \e ten mah-jong jest.ich misją.Z przera\eniem te\ skonstatowałem, \e rząd in corpore i mah-jongiści wszyscyrazem wzięci w kupę, którzy zostali, by "zaświadczać", "nie dać się zabliznić"i tym podobne, nie wydawali nawet naj marniej szego biuletynu, choćby napowielaczu w języku angielskim.Wszedłszy do lokalnego koła TowarzystwaKatolickiego Polsko-Angielskiego, zobaczyłem, \e cię\ar roboty dzwiga paręAngielek przy daleko posuniętej polskiej abstynencji.Mah-jongiści.wydawali kilkadziesiąt polskich pism i komunikatów za tesame biedne pieniądze z jednego zródła, usilnie przekonywali sami siebie i graliw mah-jonga, grali w mah-jonga.Te pisma polskie jednak, poza wspominkami, nale\ało wypełniać jakąśtreścią.Wszelkie fikcje lubią mieć akcesoria.Chłopcy polujący na Komanczównoszą indyjskie pióropusze.Emigranci - w dziewięciu dziesiątych ludzie, któ-rzy albo nie mogli, albo nie śmieli wracać, albo sądzili, \e tu będą mielil\ejszychleb - na gwałt musieli sobie posprawiać takie pióropusze.Znane to zjawisko,\e brzydka kobieta, której nikt nie chce, tłumaczy, \e bez miłości nie chciałabywyjść za mą\, grafoman - \e nie mo\e znalezć wydawcy, bo za nic nie obni\ypoziomu, zły urzędnik - \e nie awansuje, bo nie jest wazeliniarzem, zły doktor -\e nie uprawia blagi, a zły kupiec - bo za nic nie będzie paskarzem.Dlaczego\by więc pułkownik, urzędnik, którzy nic przydatnego na tęsytuację nie umieją, prokurator, policjant, dwójkarz, pisarz, którzy wracać niemogą, pan Iks, który wracać nie chce, bo ma tu inną kobietę, pan Igrek, którybyłju\ na Kołymie i obawia się powtórki, robotnik, który znalazł znośny zarobek -dlaczego\by oni wszyscy nie mieli sobie te\ stworzyć ideowego uzasadnienia, zepozostają na emigracji, aby "trwać na posterunku", "zaświadczać swoimistnieniem", "stanowić \ywy protest", "nie dać zabliznić się sumieniu świata"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]