[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden z ochroniarzy Amelie- kobieta,kiwnął głową Hannah i spojrzał na Claire intensywnie.-Ona jest ze mną- powiedziała Hannah- Biorę za nią odpowiedzialność.-Dobrze, wystarczy- wampir zgodził się i nacisnął guzik z piętrem- Ostrzegam cię, nie sądzisiaj w dobrym humorze.-Nigdy nie są.Wampir zachichotał, bardzo ludzkim dzwiękiem, ale jakoś co najmniej dwadzieścia procentbardziej złowieszczo.-Cóż to prawda.Powodzenia.Jak tylko wyszli z windy, wampir był całkiem poważny znów, podążając za Hannah i Claireponieważ schodzili w dół długiej marmurowej sali ze zbiorem wyczyszczonych do połyskudrewnianych drzwi, które otworzyły się przed przybyłymi z wewnątrz.Claire przypuszczała, że to jest zamierzone by zaimponować, ale to nie był jakikolwiek dużypodstęp; wampiry najwyrazniej mogły słyszeć, jak przyszli.Tym razem w sali był tylko jeden strażnik a ich eskorta została na zewnątrz i zamknęła drzwiza nimi.Amelie siedziała na swoim miejscu, był tez Richard, na stole były rozłożone teczki,każda starannie oznaczona.Oliver przechadzał się z rękoma za plecami.-Spózniłaś się- wysapał do Hannah; strażnik miał rację, był zdecydowanie w nie dobrymhumorze.Hannah usiadła koło Richarda, zostawiając Claire stojącą.- I zabrałaś przyjaciółkę,Jak.miło.Claire szybko usiadła na pierwszym wolnym krześle.Oliver przyglądał się jej jakby byłakawałkiem śmiecia.-Claire- Amelie powiedziała-To jest niespodziewana.- Niespodziewane, pomyślała Claire nieznaczy witaj.Amelie jak Hannah patrzyła z nie charakterystycznym czasem.-Potrzebuję z tobą porozmawiać- powiedział Claire- z wami obojgiem.-Zawsze musimy być rozproszeni przez ujadanie twojego ulubionego zwierzątka? -powiedział Oliver i przeszedł przez pokój, gniewnie położył obie ręce na stole przyglądającsię Amelie-Uciszcie ją dopóki nie skończymy.Nie powinno jej tu być.To było & wstrząsające.Claire nigdy nie widziała go tak agresywnym w stosunku doZałożycielki o imieniu Amelie.Amelie nie wzdrygnęła się, mrugnęła czy zareagowała w jakikolwiek inny sposób na gniewOlivera.-Nie jest moim zwierzątkiem- powiedziała równomiernie- i nie będę przyjmować od ciebiepoleceń, Oliver.Naprawdę musisz to zapamiętać od czasu do czasu.Pokazał zęby, ale nie te wampirze.Nie całkiem.Odepchnął się od stołu i przeszedł jeszczeraz.Poruszał się jak lew polujący na gazelę.Amelie zwróciła swoją uwagę na Claire i powiedziała:-Poczekaj aż skończymy omawiać swoje interesy.Ma rację.Nie powinno cię tu być.Claire pokiwała głową.Nie chciała czekać- chciała wyrzucić z siebie to wszystko- ale byłoostrzeżenie w zimnych, szarych oczach Amelie, tak, że wyrzucenie tego nie było dobrympomysłem.-Jesteś spięty, Oliver.Usiądz proszę- powiedziała AmelieRzucił jej bardzo brudne spojrzenie i kontynuował przemierzanie, tam i z powrotem.- Wyobrażasz sobie, że powinienem być odprężony?Claire przysunęła się do Hannah i wyszeptała- Co się stało?Hannah potrząsnęła głową w ostrzeżeniu- Ale ja.Oliver okrążył ją, jego oczy świeciły czerwienią.-Chcesz wiedzieć co się stało, Claire?- powiedział- Którą część? Tą w której mój najstarszywspółpracownik stracił rozum i zaatakował ludzi na ulicy? Tę część gdzie nie mogłem tegozrozumieć? Tę gdzie musiałem ją zabić z rozkazu Amelie?Zapadła cisza.Amelie kontynuowała patrzenie na niego.Po chwili powiedziała-Jesteś wyczerpany nerwowo.Siadaj proszę.-Nie będę- wysyczał i odwrócił sięPo kolejnej chwili ciszy, Amelie otworzyła teczkę, którą miała przed sobą.-Więc pozwól nam przejść do interesów.Ta prośba na pozwolenie na polowanie jest nie doprzyjęcia.Oni proszą nas o czterokrotny limit i tereny uniwersytetu.To za wysokie ryzykodla nas wszystkich.Moja propozycja jest taka, by nie rozwijać polowania, zaprzestańmyrazem programu i poszukajmy innej alternatywy.Zawsze jest kilku ludzi, którzy dobrowolniedadzą się ugryzć.Richard chciał coś powiedzieć, ale Oliver go prześcignął.-To stary, męczący argument.Jesteśmy wampirami czy nie? My polujemy.Taka nasza natura.Ograniczenie a nawet zakazanie tego nie powściągnie naszych instynktów.To tylko uczyninas kryminalistami przez to.-och, ale w pełni spodziewam się, że kontrolujesz swoje instynkty jak ja.Chyba, że nie jesteśw stanie siebie kontrolować.Tak, Oliver? - Amelie ton był ostry prawie wściekły.Ale byłateż przygnębiona.Bardzo zła kombinacja.Mając ich oboje tu.-jesteś niebezpieczną kobietą.Nie naciskaj mnie- Strażnik zrobił krok od drzwi.- I nieośmielaj się dawać swoim psom polecenia by mnie zagryzć.Wspieram twoje reguły w tymmieście.Nawet zgodziłem się na twój eksperyment i socjalne zasady zachowania.Ale niepozwolę ci zrobić z nas bladych kopi ludzi.To nie jest to czym jesteśmy, albo powinniśmybyć i wiesz to lepiej niż inni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]