[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niech nikt nie próbuje dusić hobbitów, bo będzie miał ze mną do czynienia - Obieżyświat przełamał na pół ostatnią gałąź i dołożył ją do ognia.- Miałem na myśli siebie! - zdenerwował się Boromir.- To ja jestem tu uciskaną mniejszością, na wypadek, gdybyś nie zauważył!- Ha! - powiedział Pippin.- Jakoś nie zauważyłem - Obieżyświat przesłał Boromirowi uśmiech ponad ogniskiem.- Oczywiście.Tak jest najłatwiej, przymykać oczy i udawać, że się niczego nie widzi!- Ćśśśś, obudzicie Gimlego - wtrącił się Legolas.- Oj, humor coś nie bardzo dopisuje dziś wieczorem, co? - zauważył Aragorn lekkim tonem, zerkając na Gondorczyka.- Przemoczył buty - wtrącił się Pippin znacząco, wskazując Boromira ruchem głowy.- To dlatego.- To dlaczego ich nie wysuszy przy ognisku? - zapytał Obieżyświat.- A kto ich tam wie, tych Gondorczyków.- Nie przemoczyłem butów! - Boromir zdenerwował się na dobre.- To zdejmij je i udowodnij, że są suche! - zażądał Pippin.- Zgłupiałeś?! Nie będę ich zdejmował i nie zamierzam ci niczego udowadniać! Czy wyście wszyscy na głowy upadli?!- Ćśśśśśś!- Rzeczywiście jest nie w humorze - Obieżyświat pokiwał głową, kryjąc uśmiech.- Zawsze tak jest jak przemoczy buty.- Naprawdę? To ciekawe.- Dalibyście już spokój naszej uciskanej mniejszości - wtrącił się Legolas pojednawczo, widząc, że Gondorczyk zaraz eksploduje.- Jesteście okropni, doprawdy.Nie zwracaj na nich uwagi, Boromirze.- Dziękuję - burknął Gondorczyk.Przez chwilę milczał, patrząc w płomienie, a potem zwrócił wzrok na Obieżyświata.- Można wiedzieć, jaki jest wynik waszej narady, jeśli to nie tajemnica, oczywiście?- Czyjej narady? - zapytał Aragorn marszcząc czoło.- Waszej.To znaczy twojej z Gandalfem, Theodenem i zapewne z Eomerem.- To nie była żadna narada - Strażnik przysiadł się do niego.- Potwierdziliśmy jedynie wcześniejsze ustalenia, że w drodze powrotnej zahaczymy o Rogaty Gród.Czyli jutro.A skoro już o tym mówimy, dlaczego do nas nie przyszedłeś?- Nikt mnie zaprosił - odparł Boromir chłodno.- A ja nie zwykłem się narzucać.- Kto jak kto, ale ty nie potrzebujesz oddzielnego zaproszenia, to chyba jasne - Aragorn spojrzał na niego ze zdziwieniem.- Boromirze, doprawdy, nie zachowuj się jak.-- Niech zgadnę: jak hobbit, tak? - syn Denethora przerwał mu wyzywająco.- Chciałem powiedzieć „jak dziecko”.- Jeszcze lepiej - burknął Boromir ze złością, łamiąc patyk, który do tej pory obracał w palcach.- Idę spać - oznajmił, wrzucając kawałki do ogniska i zbierając się do wstania.Obieżyświat położył mu dłoń na przedramieniu, zatrzymując go.- Myślałem, że znasz nasze plany na jutro.Widziałem, że rozmawiałeś z Theodenem, kiedy rozbijaliśmy obóz.- Rozmawiałem o Theodredzie - odparł Boromir.- Złożyłem królowi kondolencje w imieniu własnym i Gondoru i odpowiedziałem na parę pytań, co do mojej podróży.I to wszystko.A teraz wybacz, jestem zmęczony - odsunął rękę Strażnika i wstał.- Tu są dodatkowe koce - Legolas ostrożnie podsunął mu jeden.- Dziękuję - Boromir wziął go i przeszedł na drugą stronę ogniska.Hobbici, Legolas i Obieżyświat wymienili bezradne, zdziwione nieco spojrzenia.Merry nie za bardzo rozumiał o co chodzi.Naprawdę, aż tak Boromira rozgniewało, że go pominięto w naradzie? Ale przecież mógł ponoć przyjść, kiedy tylko chciał.Dopiero co żartowali nad rzeką, a tu naraz taka zmiana nastroju.A może chodzi o ciosak dziobowy?A może o wszystko na raz?- Ekhm-hm - odchrząknął Tuk i z miną „ja się tym zajmę” wstał, zabierając swój koc.Merry psyknął na niego ostrzegawczo, bo jak dla niego było jasne, że trzeba teraz Boromira zostawić w spokoju (cokolwiek go ugryzło), ale Pippin nie zważając na miny przyjaciela zabrał swój koc i przeniósł się na drugą stronę ogniska.Merry poszukał wzrokiem Obieżyświata, mając nadzieję, że przywoła on Tuka z powrotem, ale Strażnik zapatrzył się w płomienie.No cóż, pozostało mieć nadzieję, że Pippin nie pogorszy sprawy.Tymczasem Boromir rozpostarł na ziemi swoje koce, położył obok miecz, rozpiął pas z Lorien i rzucił go na sakwę.Następnie usiadł na posłaniu, przymierzając się do ściągnięcia butów, kiedy jego wzrok padł na Tuka sadowiącego się przy nim, na kocu.Znieruchomiał i zmarszczył brwi.Merry z niepokojem obserwował rozwój sytuacji.Przez chwilę Gondorczyk i Pippin mierzyli się wzrokiem, nagle hobbit z poważną miną trącił go lekko łokciem.- Wiesz, co? - zagadnął Tuk.- Jak chcesz, powiem jutro Gimlemu, że to był tylko mój żart i że wcale o nic nie pytałeś.Wytłumaczę mu.- Daruj sobie - westchnął Boromir, opierając łokcie na kolanach.- Naprawdę mogę wszystko wyjaśnić.Nie będziesz musiał wysłuchiwać wykładu o młotach.- To kuszące, ale jakoś wytrzymam.- I nie będziesz zły?- Nie.Będę zmęczony i najprawdopodobniej znowu rozboli mnie głowa od tych wszystkich nazw, ale zły nie będę - Boromir spojrzał na Tuka i uśmiechnął się krzywo.- I wiedz, że doceniam zarówno finezję twojej zemsty jak i twoją pamięć, mości Tuku.- Moją pamięć?- No tak, to, że zdołałeś zapamiętać, jak się nazywa to coś.- Ciosak dziobowy?- O, właśnie to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Joanna Chmielewska Całe zdanie nieboszczyka
  • Chmielewska Joanna Dwie trzecie sukcesu
  • Joanna Chmielewska Wielki diament (Częœć1)
  • Joanna Chmielewska Zbieg Okolicznoœci
  • Chmielewska Joanna Krwawa zemsta
  • Nowe Ateny Benedykt Chmielowski
  • Joanna Chmielewska Wszelki wypadek
  • historia polski pwn lata 1505 1764 cz 1 rzeczpospolita szlachecka
  • Dietrich William Ethan Gage 02 Klucz z Rosetty
  • CIERPIENIA WYNALAZCY Balzac Honore de
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sylwina.xlx.pl